Kilka dni temu apelowałem do naszej czytelniczej wspólnoty, byśmy nie zapomnieli, co w obliczu tak wulgarnego i już fizycznego ataku na Kościół i księży jest dziś najważniejsze.
Chodzi o ten tekst: „Straszny czas przyszedł”. Wszyscy musimy dziś stać przy lżonym Kościele i przy dźganych nożami, krwawiących księżach.
Zaskoczyło mnie jak często w odniesieniach do tego apelu i sygnałach jakie otrzymywałem bezpośrednio pojawiał się żal, że tak słabo, o ile w ogóle, słychać głos księży biskupów.
Ale pojawiały się też głosy, że każdy ksiądz biskup, który odważy się przeciwstawić, natychmiast stanie się celem brutalnego ataku, na dodatek nie zawsze mogąc liczyć na wsparcie ze strony wyraźnie wysyłającej sprzeczne sygnały Stolicy Apostolskiej. Na to inni odpowiadali: jeśli księża biskupi nie będą mieli odwagi nazywać tej ofensywy po imieniu, bez względu na cenę, któż będzie miał?
Dlatego winniśmy wdzięczność i szacunek arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu. Media przytaczają bardzo skrótową wersję jego homilii w czasie Mszy Świętej w Krakowie (odprawionej z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego), warto zapoznać się z nieco dłuższym fragmentem.
Jak słychać i widać, odwrotnie niż twierdzą uczestnicy nagonki na niego, Metropolita Krakowski nie wypowiedział żadnej herezji, nikogo nie zaatakował. Przypomniał tylko oczywisty fakt, że współczesna lewica w swoich ambicjach inżynierii społecznej i reedukacji obywateli jest (coraz mocniej zresztą) córą rewolucji poprzednich - francuskiej, sowieckiej i innych. I tak samo na celowniku ma wartości podstawowe: relację rodzinną, relację z dzieckiem, relacje społeczne i wszelkie niezależne od niej, wielkiej reedukatorki, instytucje społeczne, wspólnoty, organizacje, media, punkty odniesienia.
Ciekawie mówił o tym niedawno prof. Marek Chodakiewicz, wskazując na znany powszechnie fakt przemiany bolszewizmu, który zaczynał od promocji wszelkiej rozwiązłości, ale po pewnym czasie próbował zastąpić rodzinną kontrolę życia przez kontrolę państwową każdej intymnej czynności.
Słowa arcybiskupa Jędraszewskiego są znakiem prawdy w morzu kłamstwa, są sygnałem, że polski episkopat, bez względu na naciski, nie uległ jeszcze w całości dyktaturze politycznej poprawności i nakazom czczenia złotych i tęczowych cielców. Bo takie pokusy są wielkie, widzimy wszyscy, że media liberalne mają w Kościele swoich pieszczochów, obserwujemy, jak niegodnie ci ludzie się zachowują, jak chwalą właśnie zarazę ideologii będącej przepoczwarzonym komunizmem. Ale też w sposób oczywisty wszyscy poddający się temu trendowi biorą na swoje sumienie rzecz straszliwą - perspektywę współuczestnictwa w rugowaniu chrześcijaństwa także z Polski, powielenia losu Francji, Irlandii, Niemiec. Bo lewicowa rewolucja nigdy się nie zatrzyma. To nienasycony potwór, z ambicjami totalnymi i cenzorskimi, który zawsze przesuwa horyzont obiecywanego pokoju społecznego, zawsze chce więcej.
Dopóki Kościół ma (także) odważnych biskupów takich jak arcybiskup Marek Jędraszewski, dopóty jest nadzieja.
PS. Tu można wysłuchać całej homilii abpa Jędraszewskiego:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/457580-winnismy-wdziecznosc-i-szacunek-abp-jedraszewskiemu