We Włoszech ukazała się niedawno książka, która wywołuje wiele dyskusji i komentarzy na Półwyspie Apenińskim. Nosi tytuł „Paradoks papieża Franciszka” i podtytuł: „Sekularyzacja między boomem religijnym a kryzysem chrześcijaństwa”. Jej autor, profesor Luca Diotallevi, jest znanym wykładowcą socjologii m.in. na uniwersytecie Roma Tre w Rzymie i na Harwardzie.
Jego praca zaczyna się od pytania: „Jak to możliwe, że Papież odnosi sukcesy, a Kościół katolicki znajduje się w kryzysie?” Z jednej strony bowiem Franciszek stał się międzynarodową gwiazdą, która odniosła globalny sukces medialny, a z drugiej strony w tym samym czasie Kościół pogrąża się w zamęcie, chaosie i skandalach. Jeden z włoskich recenzentów zadał to samo pytanie inaczej: jak to możliwe, że samochód wpada w poślizg, skoro prowadzi go tak świetny kierowca?
Ten problem szczególnie widać na przykładzie Włoch, gdzie Franciszek bije popularnością na głowę wszystkie osobistości życia publicznego, a jednak za jego pontyfikatu (od 2013 roku) liczba wiernych uczęszczających regularnie na niedzielne Msze spadła o 7,7 proc.
Luca Diotallevi zauważa, że mamy do czynienia ze „zjawiskiem paradoksalnym, z jakim nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy”. Chce on wyjaśnić ów fenomen – jak sam zastrzega – jako socjolog a nie jako teolog. Podkreśla, że nie utożsamia się ani ze zwolennikami, ani z przeciwnikami obecnej linii papiestwa (choć w jego wypowiedziach pobrzmiewa wyraźny dystans do Jana Pawła II i Benedykta XVI). Stara się spojrzeć na dzisiejszy pontyfikat z naukowego punktu widzenia, korzystając m.in. z dorobku socjologicznego Maxa Webera, Talcotta Parsonsa czy Niklasa Luhmanna. Dochodzi przy tym do wniosku, że paradoksu Franciszka nie da się wyjaśnić w świetle klasycznej teorii sekularyzacji.
Zauważa, że dziś na całym świecie obserwujemy religijny boom, który nie wiąże się jednak z tradycyjnymi wyznaniami, lecz z tym, co nazywa on „religią o niskiej intensywności”, która selektywnie traktuje style, symbole i retorykę, kierując się konsumpcyjnym prymatem popytu nad podażą.
Współczesny katolicyzm, zdaniem Diotalleviego, w dużym stopniu naznaczony został tym samym procesem, stając się coraz bardziej „religią o niskiej intensywności” z pewnym zabarwieniem pentekostalnym. Proces ten, według włoskiego socjologa, zaczął się po Soborze Watykańskim II, gdy Kościół zrezygnował ze swojego podstawowego środka wyrazu. Autor zauważa, że każdy system potrzebuje własnej wyspecjalizowanej, niepowtarzalnej metody komunikacji, która stanowi o jego tożsamości, np. dla polityki jest to prawo, a dla gospodarki waluta. Dla Kościoła katolickiego czymś takim była liturgia, która w II połowie XX wieku została poddana trwającej do dziś i wciąż niezakończonej reformie, a przez tę płynność i zmienność przestała pełnić przypisaną jej do tej pory funkcję.
Do tego doszły kolejne zmiany, m.in. lekceważenie zakazów i barier stojących na drodze indywidualnej konsumpcji religijnej, ignorowanie zasad doktrynalnych i moralnych, uważanych do tej pory za nadrzędne w życiu zbiorowym i osobistym, podporządkowanie własnej religii paradygmatom zewnętrznym wobec katolicyzmu, a w końcu odrzucenie Magisterium jako najwyższego autorytetu.
W takiej właśnie sytuacji tron Piotrowy objął kardynał Jorge Mario Bergoglio. Diotallevi uważa, że osobisty sukces Argentyńczyka wiąże się z trzema czynnikami. Po pierwsze: Franciszek stał się „religijnym celebrytą”, promowanym przez mainstreamowe media przedstawiające go zgodnie z konsumpcyjnym i selektywnym modelem charakterystycznym dla obecnego boomu religijnego. Po drugie, zdobywa on popularność, osłabiając rygor doktrynalny i moralny kościelnego nauczania, w zamian zalecając kierowanie się zmysłem praktycznym. Po trzecie, dzięki strategii „stałego i racjonalnego pozbywania się” zbędnych praw i przepisów z przeszłości może uchodzić jednocześnie za „szefa rządu” i „przywódcę opozycji” w Kościele, co przysparza mu sympatię po różnych, nawet przeciwnych stronach.
Wspomniane czynniki znakomicie współgrają z sygnalizowaną wcześniej dynamiką zmian wewnątrz katolicyzmu, a zarazem przyspieszają i pogłębiają opisywane procesy. Dlatego też profesor Diotallevi dochodzi do następującej konkluzji:
„Z socjologicznego punktu widzenia sukces papieża Franciszka i porażka Kościoła katolickiego nie wydają się być wcale sprzeczne, ponieważ, niezależnie od intencji bohaterów, powody sukcesu Franciszka nie są wcale sprzeczne z przyczynami stopniowego rozkładu katolicyzmu.”
Tyle socjolog, który – jak sam mówi – nie wypowiada się jako człowiek Kościoła, lecz jako człowiek nauki. Warto jednak, by poruszony przez niego fenomen został opisany przez autora katolickiego, posługującego się językiem wiary i pojęciami teologicznymi. Bardzo ciekaw byłbym końcowej konkluzji. Czy zmiana perspektywy doprowadziłaby do innych wniosków?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/451085-jak-pogodzic-sukces-franciszka-z-porazka-kosciola