Mało kto pamięta, że pierwszą pielgrzymkę św. Jana Pawła II do Polski poprzedziło ogólnonarodowe czuwanie, które w ramach Kongresu Różańcowego w maju 1979 roku zorganizował na Jasnej Górze świecki apostoł różańca, pochodzący z Wileńszczyzny Anatol Kaszczuk. Intencja brzmiała: „aby otworzyć bramy komunistycznej Polski dla Papieża”. Pamięć o tym czuwaniu pozostała w… Serbii. W jego rocznicę w tym roku wspólnota modlitewna z Suboticy na północy tego kraju zorganizowała nieprzerwane czuwanie w kaplicy Czarnej Madonny w tamtejszym klasztorze franciszkanów w intencji „odnowy życia w mieście”.
Tak wielkiego poruszenia i tak wielkiego święta chyba nigdy wcześniej w naszych dziejach nie było: oto nowo wybrany Papież, pierwszy w historii Polak, przybył z pielgrzymką do Ojczyzny. Gdy tylko wysiadł z samolotu włoskich linii lotniczych Alitalia, na warszawskim lotnisku Okęcie z nieskrywanym wzruszeniem, mówił do swych Rodaków: „Pozdrawiam was w imię Chrystusa, tak jak nauczyłem się pozdrawiać ludzi tutaj, w Polsce…, w tej mojej ziemi ojczystej, w której stale tkwię głęboko wrośnięty korzeniami mojego życia, mojego serca, mojego powołania…, w Polsce, w tym kraju, w którym - jak napisał Norwid - kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba…”. Wtedy, czterdzieści lat temu, w głębokim PRL, po tych słowach jakby zatrzęsła się ziemia. A data 2 czerwca 1979 roku na zawsze już przeszła do historii - Kościoła, Polski i świata.
Słusznie napisał George Weigel, biograf Jana Pawła II, że było to „dziewięć dni, które zmieniły świat” oraz że „rozniecona została rewolucja ducha”, która przygotowała przemiany społeczne i polityczne. Bez wizyty Jana Pawła II w Polsce w 1979 roku bowiem, wszystko, co wydarzyło się później i co doprowadziło do wolnej Polski i do rozpadu bloku państw komunistycznych, byłoby niemożliwe.
Ojciec Święty mówił do nas i za nas. Wyrażał publicznie to, co pragnęliśmy usłyszeć, co czuliśmy, a czego sami nie mogliśmy otwarcie wyrazić. Policzyliśmy się. Poczuliśmy wspólnotę. Emanowała z nas wewnętrzna siła, radość. I wiara. Bo pielgrzymka ta, tak jak pragnął Prymas Stefan Wyszyński, przede wszystkim miała charakter religijny.
Kiedy Papież opuszczał Polskę, moralny i duchowy triumf Kościoła był oczywisty. Pielgrzymka wzmocniła jego pozycję i także prestiż społeczny. Wydawało się, że władze PRL zaczną się z Kościołem i z narodem bardziej liczyć. Ale szybko się okazało, że podjęły kolejną ofensywę. Wkrótce wprowadzono stan wojenny, a trzy lata później zamordowano bł. ks. Popiełuszkę. Nie zmienia to jednak faktu, że była to najważniejsza, przełomowa papieska wizyta w Polsce.
Więcej - czytaj w najnowszym numerze „Sieci”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/449158-rewolucja-ducha-ktora-przelamala-zelazna-kurtyne