To element nieuczciwości wewnętrznej strony, która rzekomo występuje w obronie osób pokrzywdzonych i jednocześnie nie ukrywa, że występuje przeciw instytucji Kościoła
— mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk i wykładowca akademicki.
wPolityce.pl: Jak ksiądz skomentuje informacje, że Marek Lisiński szef fundacji Nie Lękajcie się wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila i domagał się pieniędzy również od braci Sekielskich? Lisiński chciał wyłudzić pieniądze od Katarzyny, ofiary byłego już księdza Romana B. z Towarzystwa Chrystusowego (TChr), która otrzymała milion złotych zadośćuczynienia.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Mamy do czynienia z przestępstwem, które zostało karnie rozstrzygnięte. Po tym przestępstwie pojawiła się bardzo dziwna sytuacja pociągnięcia do odpowiedzialności zbiorowej zgromadzenia. W moim przekonaniu jako członka tego zgromadzenia jest po prostu nieuczciwe. I teraz na tym tle pojawia się jeszcze jeden element.
Jaki?
To element nieuczciwości wewnętrznej strony, która rzekomo występuje w obronie osób pokrzywdzonych i jednocześnie nie ukrywa, że występuje przeciw instytucji Kościoła. Splot tych właśnie zdarzeń powoduje, że należy pytać o uczciwość intencji i uczciwość czynów osób, które podejmują tzw. walkę z pedofilią w Kościele.
Nie obawia się ksiądz, że niektóre kancelarie prawnicze mogą wykorzystywać obecny klimat społeczny do zarabiania pieniędzy na rzekomych ofiarach pedofilii?
Takie ryzyko się pojawia. Tym bardziej, że materia tych przestępstw jest materią bardzo niejednoznaczną. To znaczy niejednoznaczną w sensie dowodowym. Pojawiają się oskarżenia zarówno pod adresem osób żyjących, osób w podeszłym wieku, a nawet pod adresem przytomnych na umyśle i sprawnych psychicznie. Niemniej jednak są to zarzuty wobec których trudno jest się jednoznacznie bronić w sytuacji w której pojawia się zasada słowo przeciw słowu. Szczególnie trudno się bronić jeżeli słowo strony oskarżającej zostanie nagłośnione. Takie świadectwo jest przedstawiane w sposób dramatyczny, więc nawet rzetelne słowo obrony, które wykazuje brak jakichkolwiek dowodów jest słowem przemilczanym. W tej sytuacji staje się to bardzo łatwym żerem dla kancelarii prawniczych, które mogą w tym zakresie posuwać się do czynów bardzo szczególnych. To jest oczywiście hipoteza, ale z drugiej strony widzimy, że ta hipoteza nie jest zupełnie bezpodstawna.
Jak Kościół powinien reagować na roszczenia osób, które ponad wszelką wątpliwość są ofiarami pedofilii?
Trzeba pamiętać o tym, co stanowi najbardziej ogólną podstawę nie tylko etyki katolickiej, ale każdej etyki. Mianowicie chodzi mi o odpowiedzialność indywidualną. Odpowiedzialność indywidualna ma aspekt moralny, ale powinna też mieć aspekt prawny. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń co do jakichkolwiek konsekwencji majątkowych i płatniczych w stosunku do sprawców udowodnionych czynów. Natomiast nie widzę żadnych, ale to absolutnie żadnych podstaw do roszczeń o charakterze odpowiedzialności zbiorowej. To jest precedens, który może być rozciągnięty na inne sprawy. Nie chcę tutaj dokonywać jakiś ekstrapolacji, ale wiemy doskonale, że te ekstrapolacje siłą rzeczy się narzucają także w sferze stosunków międzynarodowych. W tej sytuacji uznanie precedensu odpowiedzialności zbiorowej za czyny indywidualnego człowieka staje się bardzo ryzykownym precedensem dla nas wszystkich. Jest to niesprawiedliwe i nieuczciwe.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/448869-ks-bortkiewicz-co-z-uczciwoscia-walczacych-z-pedofilia