Rocznica urodzin Jana Pawła II, 18 maja, w tym roku jest wyjątkowa, bo rozpoczyna obchody jubileuszu 100-lecia tych urodzin. Badanie życia jego rodziców pozwala mi wysunąć tezę, że to oni wywarli decydujący wpływ na duchowość przyszłego papieża.
Pamiętam, jak dziś, kiedy podczas siódmej pielgrzymki do Ojczyzny, na cmentarzu w Radzyminie, ludzie zaczęli śpiewać Papieżowi sto lat, a on nostalgicznym tonem wyznał: „Ze stuleciem lepiej dać spokój, ale… osiemdziesiątka jest na karku, zbliża się, łatwo policzyć: 1920 - 1999”. Trzy lata później, mocno już schorowany Ojciec Święty, z okna krakowskiej kurii, mówił do Rodaków: „Czas upływa, starzejemy się…, co zrobić? Nic nie poradzimy!”.
Jana Pawła II nie ma już wśród nas, ale przypadająca 18 maja rocznica jego 99. urodzin, która zresztą inauguruje obchody jubileuszu 100-lecia urodzin Papieża-Polaka, stanowi doskonałą okazję, by powrócić nie tylko do treści papieskiego nauczania, co zwłaszcza w aktualnej sytuacji Kościoła i Polski wydaje się niezmiernie istotne, ale także do korzeni jego misji i powołania. A zatem do Wadowic, o których Papież mówił, że to miasto jego lat dziecięcych, które „było świadkiem pierwszych kroków, pierwszych słów i tych – jak pisał Norwid – pierwszych ukłonów, co są jak odwieczne Chrystusa wyznanie: Bądź pochwalony”.
Kiedy pisałam biografię Emilii Wojtyłowej, nie miałam wątpliwości, że matka Jana Pawła II odcisnęła wyraźne piętno na jego życiu i osobowości. To od niej nauczył się bezwarunkowego szacunku dla życia od chwili poczęcia, a także cierpienia (Emilia w ostatnich latach swego życia była ciężko chora; zmarła gdy przyszły Papież miał 9 lat).
Sam zresztą określił to najbardziej dobitnie: „Nauczyłem się cierpienia od matki”.
Podobnie, gdy badam teraz życie Karola Wojtyły, seniora, towarzyszy mi pewność, że to właśnie ojciec chyba najmocniej ukształtował duchowość przyszłego Papieża. Że wręcz nadał kształt całemu jego życiu duchowemu. Po śmierci matki to on zajął się wychowaniem syna, po to zresztą przeszedł na wcześniejszą wojskową emeryturę. Kształtował charakter przyszłego Papieża, uczył go patriotyzmu, Na głos czytali w domu „Trylogię” Sienkiewicza albo strofy Norwida. Razem obserwowali imprezy patriotyczne, np. defilady wojskowe, wszak z racji obecności koszar w mieście żołnierze włączali się w życie Wadowic.
Codziennie obaj uczestniczyli w porannej Mszy św. , czytali w domu Biblię, razem odmawiali Różaniec i śpiewali Godzinki. Jan Paweł II tak wspominał ojca z tamtych czasów: „Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem surowym. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym”. To od ojca wreszcie Papież otrzymał tekst „Litanii do Ducha Świętego”, którą zgodnie z prośbą ojca odmawiał codziennie przez całe życie.
W moim przekonaniu bez domu rodzinnego w Wadowicach, bez przykładu rodziców, bez ich mocnej wiary, poświęcenia, wreszcie bez ich miłości do Ojczyzny, Jan Paweł II nie byłby tym samym kapłanem, biskupem, kardynałem, wreszcie papieżem. Można wręcz postawić tezę, że Emilia i Karol Wojtyłowie wywarli pośredni wpływ na kształt jednego z najdłuższych w historii Kościoła pontyfikatu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/447046-kto-mial-wplyw-na-jana-pawla-ii-99rocznica-urodzin-papieza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.