W filmie Tomasza Siekielskiego niezwykle mocno uderza zestawienie obrazu ze słowem. Bardzo często słyszymy dramatyczne, wstrząsające wypowiedzi o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich, które ilustrowane są zdjęciami ołtarzy, świętych obrazów, krucyfiksów, figurek Madonny, modlących się ludzi etc. Gdzieś w podświadomości odkłada się natrętne połączenie tego, co dla wielu katolików najdroższe i najświętsze, z tym, co najbardziej plugawe i godne odrazy. Skojarzenie sacrum z profanum.
Nie mam wątpliwości, że jest to zestawienie świadome i celowe. Wiele osób z pewnością odbierze to jako nadużycie ze strony twórców filmu. Problem polega jednak niestety na tym, że w świadomości licznych ofiar pedofilii klerykalnej takie właśnie połączenie jest dziś nierozdzielne. Pisał o tym w swym niedawnym tekście o nadużyciach seksualnych wśród duchownych nie kto inny, jak sam Benedykt XVI. Warto zacytować jego słowa, które mają równie wstrząsającą wymowę, co wypowiedzi osób występujących w filmie Tomasza Sekielskiego:
„W rozmowach z ofiarami pedofilii dotkliwie uświadomiłem sobie ten najważniejszy wymóg. Młoda kobieta, która [wcześniej] usługiwała przy ołtarzu, opowiedziała mi, że kapelan, jej zwierzchnik w służbie ołtarza, zawsze inicjował molestowanie seksualne, jakiego dopuszczał się wobec niej, słowami: «To jest ciało moje, które będzie za ciebie wydane«. To oczywiste, że ta kobieta nie może już słuchać tych słów konsekracji bez doświadczania ponownie tego całego straszliwego cierpienia molestowania.”
W swym tekście Benedykt XVI zwraca uwagę na podstawowy aspekt, który umyka dziś w wielu dyskusjach na temat pedofilii wśród duchownych, przede wszystkim zaś umyka licznym hierarchom, na których spoczywa obowiązek stawienia czoła tego typu problemom. Chodzi mianowicie o obronę wiary maluczkich, dotkniętych potworną krzywdą z strony osób, które miały prowadzić ich ku życiu wiecznemu.
W tym kontekście Benedykt XVI cytuje słowa Jezusa z Ewangelii św. Marka:
„A kto by stał się powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze”.
Papież-senior wyjaśnia, że owi „mali” z wypowiedzi Chrystusa to zwykli wierzący, których wiara została zagrożona przez arogancję ludzi uważających się za inteligentnych. Jezus zapowiada więc stanowczą i straszliwą karę dla tych, którzy niszczą wiarę innych.
W tekście pisanym z myślą o biskupach Benedykt XVI zwraca uwagę, że w podejściu do tego typu spraw zbyt często dominuje tzw. „gwarantyzm”, czyli zagwarantowanie prawa do obrony oskarżonym księżom, a niemal zupełnie pomijana jest kwestia zbawienia duszy i życia wiecznego. Papież-senior pisze wręcz o obowiązku prawnej ochrony zagrożonego dobra, jakim jest właśnie wiara.
Przesłanie Benedykta XVI jest jasne: w świadomości ludzi Kościoła hierarchicznego odpowiedzialnych za ten problem znika gdzieś aspekt nadprzyrodzony; znika świadomość, że chodzi o sprawy ostateczne, że problemem nie są groźby procesów, odszkodowania pieniężne, kłopoty wizerunkowe czy szum medialny, ale stawką jest najwyższe dobro człowieka, jakim jest zbawienie jego duszy i życie wieczne. Że arogancja, obojętność, nieczułość czy lekceważenie mogą sprawić, że wiele osób na zawsze odwróci się od Kościoła – zarówno wśród ofiar, jak i postronnych obserwatorów zgorszonych „świadectwem” duszpasterzy.
Dlatego – jak tłumaczy Benedykt XVI – jeszcze w 2001 roku wspólnie z Janem Pawłem II opracował „Delicta maiora contra fidem” – pierwszy dokument w historii Stolicy Apostolskiej kompleksowo stawiający czoło problemowi pedofilii wśród duchownych. Nieprzypadkowo wszystkie tego typu sprawy nakazano kierować do Kongregacji Nauki Wiary, a nie do jakiejś innej watykańskiej dykasterii. Ten właśnie fakt (podobnie jak sam tytuł wspomnianego dokumentu) wskazuje na istotę problemu. Zadaniem kongregacji, na czele której stał wówczas Joseph Ratzinger, jest bowiem ochrona wiary. Pedofilia klerykalna nie jest zatem problemem dyscyplinarnym, lecz przede wszystkim problemem zagrożonej wiary, którą należy chronić.
Za gwałtem na ciele kryje się bowiem gwałt na duszy. Cierpienie fizyczne szybko bowiem mija, ale cierpienie duchowe ciągnie się latami – potrafi zamienić życie w koszmar i zniszczyć w człowieku nadprzyrodzoną nadzieję. To zbrodnia na duszy. Dlatego najsurowsza kara należy się tym, którzy zamiast ożywiać wiarę zabijają ją w człowieku. Jak choćby ten ksiądz (przywoływany przez Benedykta XVI), który gwałcąc dziewczynkę wypowiadał słowa konsekracji: „To jest ciało moje, które będzie za ciebie wydane”.
Ta właśnie świadomość legła u podstaw „Delicta maiora contra fidem” z 2001 roku. Dzięki temu dokumentowi stało się możliwe usuwanie ze stanu kapłańskiego duchownych odpowiedzialnych za molestowanie nieletnich.
„Nie był to trik umożliwiający nakładanie maksymalnych kar, ale jest to konsekwencja znaczenia wiary dla Kościoła. W rzeczywistości ważne jest dostrzeżenie, że takie złe prowadzenie się ze strony duchownych ostatecznie niszczy wiarę.”
Tak właśnie Benedykt XVI uzasadnia wprowadzone wówczas przepisy. O tym, że traktował je poważnie, świadczy fakt, że podczas jego pontyfikatu stanowiska straciło około 80 biskupów, a około 800 księży zostało wykluczonych z duchowieństwa.
Czy zechcą zrozumieć to i wziąć do serca także biskupi? Czy dotrze do nich fakt, że wielu ludzi straciło wiarę i odeszło z Kościoła przez księży-pedofili oraz ich zwierzchników bagatelizujących skandal i zamiatających go pod dywan? Czy mają świadomość, że znajdują się w samym centrum tego problemu? Nieprzypadkowo Benedykt XVI zacytował w tym kontekście słowa Jezusa o kamieniu młyńskim u szyi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/446589-problem-pedofilii-wsrod-duchownych-dot-spraw-ostatecznych