Ohydne przypadki dokonywane przez przestępców w sutannach są rozciągane na cały kler i na cały stan duchowny. Po obejrzeniu filmu będąc na Mszy św. patrzyłem na kapłanów przy ołtarzu przez pryzmat tego filmu. To był efekt psychologiczny, który został osiągnięty także u mnie. A przecież jestem świadomy wszystkich środków, które zostały w filmie użyte
— mówi portalowi wPolityce.pl Witold Gadowski, dziennikarz śledczy.
wPolityce.pl: Na Twitterze odniosłeś się krótko do filmu Tomasza Sekielskiego. Co szerzej możesz o nim powiedzieć?
Witold Gadowski: Realizacyjnie film Tomasza Sekielskiego jest bardzo ubogi. Zastosowano w nim „tefałenowskie” chwyty. W kilku miejscach obrazek jest bardzo nieuczciwy i propagandowy. Dzieje się tak w momencie kiedy padają najmocniejsze słowa o pedofilii. Wtedy są pokazywane pomniki Jana Pawła II. Licheń jest pokazywany w kontekście ks. Makulskiego. Obrazkowo jest to wyraźnie propagandowy film. Realizacyjnie jest dosyć nieporadny. Nie ma konsekwencji w narracji. Raz jest narratorem Sekielski, raz inny człowiek. Dochodzi do pomieszania pewnych środków. Ale rozumiem, że to taka „tefałenowska” szkoła. Jest widowiskowo i chwytliwie, ale niekoniecznie poprawnie warsztatowo. Miałem też taką refleksją osobistą. Uruchomiłem publiczną zbiórkę pieniędzy na film „Święci z doliny Niniwy”. Zaraz po tym Sekielski uruchomił zbiórkę na swój film. Teraz jestem w fazie montażu filmu. Po premierze jego dokumentu pomyślałem, że los zrządził, że zajmuję się tym, czym się zajmuję.Pokazuję ile kosztuje wiara konkretnych ludzi w Jezusa Chrystusa. A on zajmuje się tym co lubi.
Czyli czym?
Udowadnianiem, że księża są pedofilami. Ohydne przypadki dokonywane przez przestępców w sutannach są rozciągane na cały kler i na cały stan duchowny. Po obejrzeniu filmu będąc na Mszy św. patrzyłem na kapłanów przy ołtarzu przez pryzmat tego filmu. To był efekt psychologiczny, który został osiągnięty także u mnie. A przecież jestem świadomy wszystkich środków, które zostały w filmie użyte. Patrzyłem strukturalnie i rozbierałem film na czynniki pierwsze. Skoro wymowa filmu nawet dla mnie jest taka, że przyglądam się księżom. To jaka może być dla innych ludzi? Ponad pięćdziesiąt lat żyję i nie spotkałem księdza przestępcy. Nie świadczy to o tym, że ich nie ma. Oni są. Istnieje lobby homoseksualne w Kościele. Istnieją księża, którzy kryci przez hierarchów nie rozliczyli się z esbecką przyszłością. Nieprzypadkowo wśród negatywnych bohaterów tego filmu są byli współpracownicy SB. M. in. były kapelan Wałęsy, ksiądz Cybula, który prawdopodobnie został zmuszony do współpracy po pokazaniu mu dowodów przestępstwa. Nie dość, że zboczeniec i degenerat to jeszcze Tajny Współpracownik. Interesujące jest co było pierwsze, tajna współpraca czy zboczenie? O tym nie ma śladu w filmie. Dlaczego Sekielski, którzy przyznaje, że znał akta księży, których przedstawił w filmie nie mówi o tym, że byli tajnymi współpracownikami SB. Oczywiście zawsze się można czepiać autora filmu, który ma pewną wizję. Ale takie pytania będą się rodziły.
Ten film jest potrzebny?
Jest, ale byłby potrzebny jeszcze bardziej, gdyby był uczciwy. Hierarchia Kościoła katolickiego w Polsce musi zrobić porządek z lobby homoseksualnym, które produkuje pedofilię. Czy pedofilia występuje tylko w stanie duchownym? Oczywiście, że nie. A wśród nauczycieli jej nie ma? Wśród instruktorów harcerskich nie występują?
A wśród celebrytów nie ma pedofili?
Właśnie. Niech ktoś będzie tak odważny i zrobi film o pedofilii i narkomani wśród celebrytów. Nie ma co jednak autorowi czynić z tego zarzutu. Mam jednak problem z tym filmem. On mówi o rzeczach ważnych. Ofiary pedofilii muszą być bronione i być ostrzeżeniem dla innych. Z tego punktu widzenia dobrze, że film powstał. Ale z drugiej strony ten film nie jest uczciwy.
Co na to wskazuje?
Dlaczego Sekielski nie dał się wypowiedzieć żadnemu normalnemu księdzu, tylko pokazuje księży, którzy krzyczą coś głupiego do reporterów albo prowadzą rozmowę z użyciem przekleństw. Tylko tacy księża są tam pokazani. Czy tylko tacy kapłani są w Polsce? Nie ma przeciwwagi. Pokazywanie obrazków z konferencji Episkopatu Polski i tłumaczenie się, że hierarchowie nie wyrazili zgody na rozmowy nie usprawiedliwia autora. Nie ma drugiej strony.
Jakiej drugiej strony?
Nie ma w filmie rozmowy z ks. Isakowiczem-Zaleskim, który od dawna o tym mówił. Nie ma innych księży, którzy odważnie mówili o patologii w Kościele.
I wskazywali, że pedofilia wynika z homoseksualizmu.
Tak. Czyżby Tomasz Sekielski nie znał ks. Isakowicza-Zaleskiego? Czyżby nie znał kilku innych księży, którzy od dawna o tym mówili? Obirek, który zrzucił sutannę i zawikłał się w dziwne sprawy życiowe jest dla niego autorytetem? To ma być autorytet, który tłumaczy wszystko z punktu widzenia Kościoła? Czemu ma służyć pokazanie Lichenia przez pryzmat zboczenia ks. Makulskiego? Przekonaniu widzów, że sanktuarium jest siedliskiem złych mocy? Pewne tezy są od początku przedstawione w warstwie wizualnej filmu. Termin ukazania się filmu, czyli kampania wyborcza nie jest raczej przypadkowy. To nie jest zwykła kampania. Film „Kler”, Leszek Jażdżewski, profanacje, teraz film Sekielskiego. Obserwujemy zintensyfikowane uderzenie w katolicyzm w Polsce. Takie są moje refleksje na gorąco po obejrzeniu filmu. A z drugiej strony cieszę się, że siedzę i montuję swój film.
Dlaczego hierarchia Kościoła katolickiego w Polsce tak pozytywnie oceniła film Sekielskiego? Mam na myśli abpa Polaka i abpa Gądeckiego.
A dlaczego nic nie zrobili w tej sprawie? Teraz będą się ratować mówiąc, że to potrzebny i dobry film. Dobrze, ale dlaczego nic nie zrobili, żeby całkowicie wyeliminować pedofilię ze stanu duchownego? Przecież pedofilia to największy wróg stanu duchownego. Teraz tysiące polskich księży może wpaść w depresję. A to są ludzie, którzy robią wielką pracę, organizują przeróżne przedsięwzięcia, dają ludziom chęć do życia. Bez nich rzeczywistość by inaczej wyglądała. Teraz dobrzy kapłani są pognębieni. Nikt nie staje w ich obronie i nie mówi, że są uczciwi. Film „Kler” zaatakował duchowieństwo z jednej strony, teraz film Sekielskiego pokazuje ich z drugiej strony. Kampania propagandowa prowadzona wokół tego filmu jest ewidentnie nieuczciwa przede wszystkim wobec księży. Nikt nie bierze księży pod uwagę. Większość kapłanów to porządni ludzie. Zawsze bezpieka werbowała słabych i zagubionych albo wysyłała do seminarium swoich ludzi legendowanych w Kościele. Później byli prowadzeni przez komunistyczne służby, żeby przedostać się do hierarchii kościelnej. Dlaczego o tym się nie mówi? Dlaczego nie mówi się o działalności IV Departamentu SB i agentach tej instytucji? Przecież są dokumenty w IPN na ten temat. Można je wyciągnąć. Można porozmawiać z księżmi kapusiami, którzy często zajmują wysokie stanowiska i zapytać dlaczego są zdrajcami Kościoła? Ale tym problemem nikt się nie zajmuje, bo nie jest nośny propagandowo. Jest problem alkoholizmu, narkomanii, hazardu, problem homoseksualizmu i pedofilii wśród stanu duchownego. To są wszystko problemy, które gnębią księży. Bardziej są narażeni na takie sytuacje, bo są samotni i nie mają wsparcia. Teraz hierarchowie umywają ręce i mówią: tak, to dobry film, teraz będziemy działać. Teraz będą działać? To wcześniej nie słyszeli o problemie?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/446398-wywiad-gadowskiohydne-przypadki-rozciagane-sa-na-caly-kler