Przedwczoraj, 4 kwietnia, chińskie władze komunistyczne w Qianyang w prowincji Shaanxi zrównały z ziemią buldożerami jedyny kościół katolicki w tym mieście. Budynek składał się z dwóch kondygnacji. Na górze mieściła się świątynia, zaś na dole mieszkały siostry zakonne, które opiekowały się chorymi i ubogimi. Co prawda w samym Qianyang żyje tylko dwa tysiące katolików, ale do kościoła przybywali pielgrzymi nawet z odległych stron. Ściągały ich tam wieści łaskach i cudach, jakich – według naocznych świadków – mieli doświadczać liczni wierni. Budziło to wściekłość władz, które i tak mocno poirytowane były faktem, że diecezja Fengxiang, na której terenie znajduje się wspomniana parafia, jest jedyną w Chinach, gdzie ani biskup, ani księża, ani świeccy nie należeli do podporządkowanego partii komunistycznej Chińskiego Patriotycznego Stowarzyszenia Katolickiego.
Przypadek zniszczenia kościoła w Qianyang jest ostatnim punktem na długiej liście antykatolickich prześladowań, do których doszło już po wrześniu 2018 roku, kiedy to Stolica Apostolska podpisała tymczasowe porozumienie z rządem w Pekinie. Watykan dał wówczas chińskim władzom prawo do mianowania biskupów, pozostawiając sobie jedynie prawo weta. Dzięki temu urzędy biskupie objęło pierwszych sześciu duchownych, wyznaczonych przez ateistyczny reżim i posłusznych całkowicie linii partii.
Przed zawarciem porozumienia ostrzegał emerytowany kardynał Joseph Zen z Hongkongu, twierdząc, że przyczyni się ono jedynie do zniszczenia Kościoła katolickiego w Państwie Środka. Zarzucał watykańskiej dyplomacji nieznajomość realiów oraz naiwność w relacjach z komunistami. W listopadzie 2018 roku w wywiadzie dla „La Croix” stwierdził wręcz, że Rzym pomaga komunistom unicestwić katolicyzm w Chinach.
Stolica Apostolska nie podzieliła tych racji. Sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin uznał, że warto pójść nawet na daleko idące ustępstwa, by zapewnić katolikom w Chinach dostęp do sakramentów i swobodę praktykowania kultu. Wracając ze swej pielgrzymki z Tallina do Rzymu podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu Franciszek powiedział, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za porozumienie z Pekinem.
Z perspektywy kilku miesięcy, jakie minęły od tamtego czasu, można już ocenić, czy spełniły się watykańskie nadzieje. Zaledwie miesiąc po podpisaniu porozumienia chińskie władze zniszczyły dwa znane katolickie sanktuaria maryjne: Matki Bożej Siedmiu Boleści w Dongergou w prowincji Shaanxi i Matki Bożej Błogości w Anlong w prowincji Guizhou.
Władze wdrażają też w życie ogłoszony przez partię komunistyczną program sinizacji chrześcijaństwa. W ramach tego planu wszystkie egzemplarze Pisma Świętego w kraju mają zostać skonfiskowane, a ich miejsce zajmie nowy przekład Biblii wraz z nową redakcją dokonaną przez partyjnych ideologów, którzy dostosują treść natchnionych ksiąg do założeń marksizmu i maiozmu.
Władze zakazały też osobom niepełnoletnim (przed ukończeniem 18. roku życia) uczestniczenia w Mszach, udziału w katechezie, a także studiowania katechizmu pod groźbą surowych kar. W niektórych miastach, np. w 15-milionowym Guangzhou, komuniści wprowadzili nowe prawo oferujące nagrody pieniężne tym, którzy doniosą na chrześcijan zaangażowanych w „nielegalną działalność religijną”. Za denuncjację sąsiada można zarobić nawet do 1500 dolarów. Podobnych przypadków szykan, represji i prześladowań, jakim w ostatnich miesiącach podlegają katolicy w Chinach, można wymieniać wiele.
Nie ma żadnego dowodu na to, by porozumienie Stolicy Apostolskiej z Pekinem ułatwiło sytuację chińskich katolików. Wiadomo natomiast, że jest ono wykorzystywane do walki z Kościołem, o czym przekonuje choćby niedawne aresztowanie biskupa Agostino Cui Tai z diecezji Xuanhua oraz jego wikariusza kurii ks. Zhang Jianlin. 28 marca obaj trafili do więzienia na skutek donosu złożonego na nich przez kolaborującego z reżimem ks. Zhang Li. Ten ostatni zarzucił dwójce duchownych, że nie chcą podporządkować się władzom komunistycznym, a więc tym samym łamią porozumienie Watykanu z Pekinem. W ten sposób układ, który miał polepszyć sytuację katolików, staje się narzędziem kontroli komunistów nad Kościołem.
Niewiele możemy zrobić dla dzielnych katolików w Chinach, którzy nie chcą pokłonić się przed „czerwonym smokiem”, ale możemy się za nich modlić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/441438-porozumienie-nie-poprawilo-sytuacji-chinskich-katolikow