Media donosząc o zjawisku wykorzystywania nieletnich przez duchownych pomijają zazwyczaj jeden istotny element. Otóż kapłani, którzy dopuszczają się takich czynów, nie mają w sobie bojaźni Bożej. Po prostu nie boją się Boga.
Od kilkudziesięciu lat Kościół przestał de facto nauczać o realnej możliwości wiecznego potępienia oraz o istnieniu piekła, w którym dusze ludzkie cierpią wiekuiste i niewymowne męki. Coraz mniej mówi się o grzechach, a niemal w ogóle o grzechach śmiertelnych i wołających o pomstę do nieba. Stawia się „hermeneutykę nadziei” ponad „pedagogikę strachu”. Głosi się miłosierdzie Boga, a milczy o Jego sprawiedliwości. Coraz rzadziej wypowiada się Jego imię z bojaźnią, która jest jednym z darów Ducha Świętego, a coraz częściej wspomina o Nim jak o kumplu. Nie usłyszymy dziś raczej w kościele fragmentu z Listu do Hebrajczyków, że „straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.” Nie natkniemy się raczej na nabożeństwa przebłagalno-pokutne. Coraz częściej natomiast to, co Magisterium Kościoła oficjalnie uznaje za grzech, jest przez kapłanów przedstawiane jako moralnie obojętne lub nawet pozytywne. Co zastanawiające, ten relatywizm dotyczy zwłaszcza szóstego przykazania.
Praktyka duszpasterska i homiletyczna jest oczywiście powiązana z rozumieniem doktryny. Od teologów można więc usłyszeć, że grzech i piekło to pojęcia metaforyczne, które opisywały rzeczywistość symboliczną w czasach, gdy wyobraźnia religijna była inaczej ukształtowana, ale dziś – gdy ludzkość znajduje się na innym etapie rozwoju – wymagają adekwatnego przedefiniowania i reinterpretacji.
Czy w tej sytuacji mogą dziwić duchowni, którzy wysnuwają logiczne wnioski z tego, co sami głoszą? Czy w tej sytuacji może dziwić istnienie np. lobby gejowskiego w Kościele? Przecież są to ludzie, którzy latami prowadzą podwójne życie, żyjąc w kłamstwie i nieczystości, a więc w stanie permanentnego grzechu ciężkiego. Postępując w ten sposób przez długi czas z pełną świadomością i premedytacją, zatracają zdolność rozeznawania duchowego. Tracą elementarną wrażliwość na grzech. To jest duchowe podłoże zła, które dziś gorszy tak wielu ludzi. Brak bojaźni Bożej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/436794-kosciolowi-ktory-nie-mowi-o-grzechu-grozi-kryzys-moralny