„Różniliśmy się, ale go szanowałem”. „Nie zgadzałem się z nim, ale nasze różnice były przyjemne”. Ważni politycy obozu krytykowanego przez bp. Tadeusza Pieronka mówią tak o zmarłym biskupie. Zwykła grzeczność? Gładkie grzecznościowe formułki? Chyba jednak nie. Nie tylko dlatego, że obie wypowiedzi pojawiły się w ustach prezydenta RP i ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Obaj pochodzą z Krakowa, gdzie żył i pracował bp. Pieronek. Ich słowa oddają po prostu istotę funkcjonowania bp. Pieronka, który w wieku 84 lat odszedł do domu Ojca.
Był twardym graczem. Ostro wypowiadał się na tematy polityczne. Nic sobie nie robił z mitycznej granicy między państwem i Kościołem, na którą wszyscy tak chętnie się powołują. Oczywiście tylko w przypadku, gdy jej łamanie dotyczy politycznych oponentów. No bo przecież „kler wtrąca się do polityki” jak opowiada się przeciwko liberalnym albo lewicowym rządzom. Gdy duchowny wygłasza polityczne oświadczenia przeciwko prawicy, jest tym mądrym duchownym z „kościoła otwartego”. Bp. Pieronek był nie raz krytykowany przez prawicę z tych samych pozycji, które tak wielbi lewica. Duchowny nie powinien zajmować się polityką, gdy krytykuje prawicę. Może ją tylko popierać. Nieprawdaż?
On jednak sobie nic z tego fetyszu nie robił. Ostro oceniał nielubianych przez siebie polityków z prawej strony. Wchodził też w spory ze środowiskami feministycznymi, co dla duchownych kochających blichtr liberalnych mediów jest samobójstwem. Nie jeden raz krytykowałem słowa biskupa. Trudno było tego nie robić, skoro tak lubił „jechać po bandzie”. Zawsze jednak się cieszyłem, że mogę polemizować z osobą tak wyrazistą i niepoprawną. Bp. Pieronek nie bał się otwarcie krytykować hierarchii. Z drugiej strony uwielbiałem oglądać kompletne pogubionych liberalnych dziennikarzy, którzy nie uzyskali od Pieronka oczekiwanej odpowiedzi, bądź gdy twardo stał przy decyzjach biskupów. Bp. Tadeusz nie sprzeniewierzył się otwarcie nauce Kościoła w fundamentalnych kwestiach. Zawsze bronił też pontyfikatu Jana Pawła II, który mianował go biskupem pomocniczym diecezji sosnowieckiej.
Bp. Tadeusz Pieronek był człowiekiem wolnym. Wolnym w swoich ostrych sądach. Wolnym od nacisków bycia poprawnym politycznie. Był też wolny od hermetycznego języka hierarchii. Był sobą. Drażnił, wkurzał i chętnie wkładał kij w mrowisko. Był jednak JAKIŚ. Był duchownym z krwi i kości. Brakuje coraz bardziej takich ludzi w przestrzeni publicznej. Przestrzeni utkanej przez polityczne i ideologiczne klony głoszące przekazy dnia. Przycięte do oczekiwań wytresowanych plemion. On był zawsze sobą. Za to go najbardziej szanowałem.
Niech spoczywa w pokoju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/427273-bp-pieronek-byl-zawsze-soba-nie-gral-i-nie-udawal