Przyjazny rozdział Kościoła od państwa oznacza obecność symboli religijnych w przestrzeni życia publicznego. Warto poddać głębszej analizie filozoficznej debatę prowadzoną na ten temat chociażby w Niemczech. To bardzo inspirującą dyskusja dotycząca obecności krucyfiksów w instytucjach samorządowych i państwowych Bawarii. W tym kontekście bardzo często przerażają mnie wypowiedzi religijne naszych polityków ze wszystkich obozów politycznych. Dlaczego? Za mało w nich rzeczowych argumentów filozoficznych, kulturowych i światopoglądowych, za dużo egzaltacji, złych emocji i banalności
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Andrzej Kobyliński, wykładowca UKSW.
wPolityce.pl: W ostatnim czasie, zwłaszcza po premierze filmu „Kler”, można odnieść wrażenie, że nasiliły się ataki części polskich polityków na Kościół katolicki. Z czego księdza zdaniem wynika ta sytuacja?
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Rzeczywiście w debacie publicznej pojawiają się coraz częściej negatywne opinie o Kościele katolickim. Czy to jest atak? Raczej nie. Trzeba zawsze odróżniać słuszną krytykę od niesprawiedliwego ataku. Film „Kler” mówi wiele nie tyle o Kościele katolickim, ile o całym naszym społeczeństwie. Nie warto obrażać się na ten film. Z takiej postawy nic nie wynika. Lepiej postawić trafne diagnozy dotyczące naszej obecnej kondycji moralnej. Warto w podobny sposób spojrzeć także na dramatyczną historię księdza prałata Henryka Jankowskiego. Dla mnie cała ta sprawa księdza prałata z Gdańska to jakby wielkie lustro, w którym może się przeglądać całe społeczeństwo i wszystkie partie polityczne. Będziemy w to lustro patrzeć z wielkim bólem w najbliższych miesiącach.
Do ciekawego, symbolicznego zdarzenia, doszło w sejmiku województwa lubelskiego. Jego przewodniczący Marcin Mulawa zdecydował o zawieszeniu krzyża na sali obrad sejmiku, argumentując to tym, że „wiara chrześcijańska leży u podstaw państwa polskiego”. Nie spodobało się to części radnych, którzy uważają, iż to naruszenie rozdziału Kościoła od państwa. Czy księdza zdaniem jest to zasadne i w ogóle możliwe, aby oddzielić polską państwowość od tradycji chrześcijańskiej?
Jedni chcą Polski katolickiej, inni chcieliby stworzyć nad Wisłą państwo laickie na wzór Francji. To skrajne wizje, które trzeba stanowczo odrzucić. Nie wolno rozrywać polskiego sukna!!! W naszej konstytucji jest bardzo rozsądny zapis dotyczący rozdziału Kościoła od państwa. Zgodnie z naszą ustawą zasadniczą nie wolno łączyć tronu z ołtarzem, ale nie wolno też walczyć z religią i spychać ludzi wierzących do zakrystii.
Czy krucyfiksy w instytucjach samorządowych bądź państwowych to nieodpowiednie łączenie tronu z ołtarzem?
Skądże znowu. Przyjazny rozdział Kościoła od państwa oznacza obecność symboli religijnych w przestrzeni życia publicznego. Warto poddać głębszej analizie filozoficznej debatę prowadzoną na ten temat chociażby w Niemczech. To bardzo inspirującą dyskusja dotycząca obecności krucyfiksów w instytucjach samorządowych i państwowych Bawarii. W tym kontekście bardzo często przerażają mnie wypowiedzi religijne naszych polityków ze wszystkich obozów politycznych. Dlaczego? Za mało w nich rzeczowych argumentów filozoficznych, kulturowych i światopoglądowych, za dużo egzaltacji, złych emocji i banalności.
Swój stosunek do Kościoła ostentacyjnie pokazują nowe władze Warszawy, m.in. poprzez powołanie na stanowisko szefowej komisji kultury w ratuszu feministki Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Apelowała ona na spotkaniu wigilijnym podczas sesji Rady Miasta, aby „nie zawierało elementów religijnych”. Czy księdza zdaniem da się w ogóle pogodzić spotkanie wigilijne z tym, aby było ono całkowicie oderwane od Bożego Narodzenia?
To jest poważny problem. Pod tym względem Polska jest zupełnie wyjątkowa. Opłatek i wieczerza wigilijna to nasza polska specyfika. Nie ma takiego drugiego kraju na świecie. W latach 90. ubiegłego wieku spotkania opłatkowo-wigilijne weszły do naszych ministerstw, administracji państwowej i samorządowej, szkół, wojska, policji, straży pożarnej, firm, banków, zakładów pracy itp. Niestety, takie wydarzenia mają dość często charakter bardzo konfesyjny, trudny do akceptacji m.in. dla katolików liberalnych, protestantów, ateistów czy agnostyków. Trzeba też pamiętać o wielkich różnicach w przeżywaniu religijności katolickiej w różnych regionach naszej ojczyzny. Inna jest Łódź, w której ponad połowa dzieci i młodzieży wypisała się w tym roku szkolnym z uczęszczania na lekcje religii. Inne są natomiast okolice Tarnowa, gdzie większość mieszkańców chodzi regularnie na niedzielne Msze święte.
Czy jest zatem jakieś rozwiązanie?
Osobiście byłbym za rozsądnym dopasowywaniem charakteru spotkań opłatkowo-wigilijnych, organizowanych w przestrzeni publicznej, do wrażliwości moralnej i religijnej ich uczestników. W tym kontekście potrzeba mądrego konsensusu, kompromisu. Nie ma jednego uniwersalnego modelu ogólnopolskiego. Należy zachować w tej delikatnej materii wielką różnorodność. Co jak co, ale takie wydarzenia nie powinny być w żaden sposób przyczyną kłótni i podziałów. Niestety, w ostatnich latach jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej skłóconym i podzielonym. Nasza religijność w niewielkim stopniu wpływa na postawy społeczne. Jeszcze by tego brakowało, żebyśmy zaczęli się kłócić o wigilię i opłatek.
Niedawno powstała partia Teraz! Jest kolejną na naszej scenie politycznej, która próbuje grać na nucie antyklerykalizmu. Patrząc na sondaże nie cieszy się ona dużym poparciem, jednak ona – wcześniej partie Nowoczesna czy Ruch Palikota – zdają się pokazywać, że antyklerykalizmem można coś ugrać w polskiej polityce.
Antyklerykalizm tych ugrupowań nie ma większego znaczenia. Katolicy w Polsce z dużą łatwością szukają wrogów zewnętrznych. Owszem, trzeba o nich pamiętać, ale o wiele większe zagrożenie stanowią wrogowie wewnętrzni. W tym obszarze trzeba zachować szczególną czujność. Do faktycznego rozpadu Kościoła katolickiego w Belgii, Holandii czy Irlandii nie doprowadziły czynniki zewnętrzne, ale przyczyny wewnętrzne. Powróćmy jeszcze na chwilę do filmu „Kler”. Obejrzało go ponad pięć milionów widzów, w znakomitej większości katolików. Szkoda, że film nie wywołał żadnej dyskusji dotyczącej realnych problemów naszego życia społecznego i kościelnego. Jednym z nich jest na pewno brak przejrzystego systemu finansowania kościołów i związków wyznaniowych. Bez systemowego rozwiązania tego drażliwego problemu nie zmieni się obraz Kościoła katolickiego w domenie publicznej.
Co księdza zdaniem może zrobić Kościół, aby przeciwstawić się dalszej laicyzacji Polski?
Niestety, na pewno do przyspieszenia tego procesu przyczyni się dramat wykorzystywania seksualnego dzieci przez niektórych duchownych. Za pedofilię klerykalną z ostatnich 50 lat Kościół katolicki w Polsce zapłaci ogromnie wysoką cenę. Gdy osobiście zaczynałem mówić o tym skandalu 20 lat temu, trudno było zburzyć zmowę milczenia. Dzisiaj jest już za późno, żeby zatrzymać negatywny wpływ pedofilii klerykalnej na społeczne postrzeganie Kościoła i osób duchownych. Ale warto te negatywne skutki przynajmniej ograniczyć.
A działania pozytywne?
Więcej wierności Ewangelii, mniej skandali obyczajowych. Więcej rozsądnej ewangelizacji, mniej pychy i zabobonnego podejścia do religii. Więcej prostoty, mniej bizantynizmu. Przede wszystkim bardzo potrzeba mądrych duchownych i wiernych świeckich, którzy będą skutecznie przekazywać katolickie prawdy wiary i moralności młodemu pokoleniu. Miał rację Jan Zamoyski (1542–1605), kanclerz wielki koronny i hetman wielki koronny, gdy twierdził: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/426825-ks-kobylinskibardzo-potrzeba-madrych-duchownych