Konferencja Biskupów Kościoła Anglii postanowiła wprowadzić do liturgii nowy obrzęd zwany „afirmacją wiary chrześcijańskiej”. Ceremonia dotyczyć będzie transseksualistów, którym uroczyście nadane zostanie nowe imię. Obrzęd wzorowany jest na sakramencie chrztu. Transseksualista odnawia przyrzeczenia chrzcielne, a później jego głowa pokropiona zostaje wodą i namaszczona olejkiem. Potem otrzymuje od Wspólnoty Anglikańskiej błogosławieństwo na nowe życie ze zmienioną płcią. Na koniec podpisuje metrykę.
Przewodniczący anglikańskiego Episkopatu biskup Julian Henderson z dumą oświadczył:
Od tej pory rodzina kościelna, symboliczne Ciało Chrystusa, nie będzie już uważała zmiany tożsamości za dewiację, ale będzie ją obchodzić jako prawdziwe odrodzenie.
Okazuje się więc, że dla anglikańskiego dostojnika „prawdziwym odrodzeniem” jest zmiana tożsamości seksualnej, wobec której inne odrodzenie – odrodzenie przez chrzest w Chrystusie – staje się czymś drugorzędnym, co wymaga korekty. Status „nowego stworzenia” nabiera więc zupełnie nowego sensu.
Przedstawiciele Kościoła anglikańskiego twierdzą co prawda, że nowa ceremonia w żaden sposób nie podważy powagi tradycyjnego sakramentu, jednak w rzeczywistości relatywizuje go i odwraca jego znaczenie, tworząc przy tym swoistą karykaturę chrztu.
W sumie to nic innego, jak przyznanie, że Bóg pomylił się, stwarzając kogoś mężczyzną lub kobietą. Dopiero zmiana tożsamości seksualnej, owo „prawdziwe odrodzenie”, jak mówi biskup Henderson, może naprawić błąd Stwórcy. W tym przypadku jednak oskarżenie Boga o pomyłkę przybiera formę ceremonii kościelnej i dokonuje się ustami kapłanów, którzy biorą przy tym Boga na świadka. Jest na to najlepsze określenie w języku łacińskim: „perversa imitatio Dei”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/426078-postsakrament-para-chrztu-dla-transseksualistow-u-anglikanow