To, że w łonie cywilizacji zachodniej trwa wojna kulturowa, jest oczywistością. Nie nastręcza też trudności identyfikacja stron: z jednej strony mamy kulturę dominującą, którą można nazwać laicką, sekularną, liberalną czy postoświeceniową, z drugiej – kulturę chrześcijańską, z której wyrosła nasza cywilizacja.
Sytuacja jest jednak dynamiczna. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Kościół katolicki był wyraźną stroną w tym konflikcie. Dziś granica sporu przesunęła się i obecnie główny front wojny kulturowej nie przebiega już na zewnątrz, ale wewnątrz Kościoła.
Najmocniej ów proces dotknął wspólnoty protestanckie, które najszybciej ugięły się przed kulturowym hegemonem i przyjęły jako własne aksjomaty sprzeczne z religią chrześcijańską. Wiele z nich zaakceptowało np. dopuszczalność aborcji, eutanazji czy związków jednopłciowych. Obecnie trwa silny nacisk na Kościół katolicki, by podążył tą samą drogą. I trzeba przyznać, że jest wielu katolików skłonnych przystać na to.
Najbardziej widocznym przejawem takiego podejścia jest stosunek do nauczania Kościoła w sprawie antykoncepcji, które – według badań socjologicznych – jest dziś odrzucane przez większość katolików w krajach zachodnich, a może nawet i na świecie. Nic dziwnego, skoro przykład dali im liczni biskupi, którzy po ogłoszeniu przez Pawła VI encykliki “Humanae vitae” publicznie odrzucili jego nauczanie w tej kwestii. Tak zrobiły m.in. episkopaty w Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii czy Szwajcarii.
Podobny problem, choć w nie tak ogromnej skali, dotyczy także innych zagadnień, zwłaszcza tych związanych z nienaruszalnością życia ludzkiego czy z etyką seksualną. Dziś coraz większa liczba księży, teologów, a nawet biskupów opowiada się publicznie np. za rezygnacją z odwiecznego nauczania Kościoła w sprawie homoseksualizmu.
Pod tym względem sytuacja przypomina nieco kryzys ariański z IV wieku. Był taki czas, gdy większość wiernych, którzy uważali się za chrześcijan, nie było wcale chrześcijanami. Dotyczyło to także większości ówczesnych biskupów. Wyznawali oni bowiem arianizm, czyli herezję polegającą na tym, że nie uznawali Trójcy Świętej ani Jezusa jako Osoby Boskiej. Mimo że nie byli nawet chrześcijanami, mieli pewność, iż to oni są prawdziwymi przedstawicielami chrześcijaństwa, a nie ci, którzy rzeczywiście nimi byli.
Na terenach, gdzie dominował arianizm, bardzo łatwo później rozprzestrzenił się islam, który także uznawał naukę o Trójcy Świętej za fałszywą doktrynę. Religia Mahometa trafiła więc na podatny grunt. Podobnie dzieje się dziś: te wyznania, które przyjmują postulaty liberalne i laickie, najszybciej odchodzą od wiary i dechrystianizują się.
Wyzwanie arianizmu przezwyciężone zostało przez mniejszość, która pozostała wierna ortodoksji. Tak było w Kościele zawsze w chwilach kryzysów. O prawdzie nie decyduje bowiem większość. Tak będzie i w przyszłości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/422662-wojna-kulturowa-toczy-sie-wewnatrz-kosciola-katolickiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.