Drwiny z Eucharystii, szydzenie ze spowiedzi, demonizowanie duchownych – obraz wyłaniający się ze zwiastuna filmu „Kler” odrzuca od Kościoła. Ichoć film Smarzowskiego wejdzie do kin dopiero pod koniec września, już teraz napędza widownię skandalem. Czemu ma służyć?
— pisze w nowym numerze tygodnika „Sieci” Marzena Nykiel, redaktor naczelna portalu wPolityce.pl.
Autorka tekstu opisuje na przykładzie filmu „Kler” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, stałą próbę zohydzania Kościoła. Jak zauważa, choć produkcja wejdzie do kin dopiero za miesiąc, to jednak już ruszyła promocyjna machina, której głównym narzędziem jest mający szokować zwiastun.
Ani w nim światła prawdy, ani podpatrywania zza kulis. Są za to profanacja, bluźnierstwo, wpuszczenie w obieg równie chwytliwych co pogardliwych haseł i skojarzeń. I choć sam reżyser zapewnia, że nie chciał szydzić z katolickiej wiary ani z ludzi wierzących, trudno dostrzec to w opublikowanym materiale
— czytamy w tekście.
Dla ludzi należących do Kościoła i dobrze go znających zwiastun wypada wyjątkowo słabo. Płytki, powierzchowny, naiwny. Opowiadany z perspektywy człowieka „spoza”, posługującego się rażącymi uproszczeniami. Dialogi i sceny są kalką marnych dowcipów, anie odzwierciedleniem autentycznego życia, nawet jeśli miałoby być słabe i ułomne. Jednostkowe przypadki, które pewnie się zdarzają wśród księży, tak jak w każdej innej grupie społecznej czy zawodowej, wyrastają tu do kategorii ogółu i normy. Nie brakuje też profanacyjnych nakładek skojarzeniowych, takich, które młodzież błyskawicznie wchłonie i przeniesie na własne postrzeganie duchownych. Skandaliczna drwina z sakramentów i nieustające pijaństwo podprowadzone nawet w kontekście Ostatniej Wieczerzy
— pisze dziennikarka. I jak ocenia Marzena Nykiel, produkcja Smarzowskiego to jeden z wielu misternie wykreowanych materiałów, mających na celu uderzenie w autorytet Kościoła i zszarganie godności księży. Zwraca przy tym uwagę, że starą bronią w antyklerykalnej kampanii są oskarżenia o pedofilię - „przestępstwo skandaliczne”, lecz dodaje, że „równie skandaliczne jest budowanie kłamliwego wizerunku Kościoła”.
Autorka tekstu podkreśla jednocześnie, że prawdą jest, że istnieją księża pedofile, lecz Kościół skrupulatnie odnotowuje takie przypadki.
Prawdopodobnie nie wszystkie tego typu sytuacje ujrzały światło dzienne, a niektóre sprawy są na etapie wyjaśniania. Nie można jednak zapominać, że Kościół sprawę potępia i wielokrotnie wyrażał żal za nieodpowiedzialność niektórych duchownych
— podkreśla redaktor naczelna portalu wPolityce.pl, wskazując na rzeczywiste dane, obrazujące realną skalę tego zjawiska.
W USA, gdzie oskarżeń pedofilskich rzucanych w stronę Kościoła było chyba najwięcej, odnotowano 39 mln przypadków molestowania seksualnego dzieci. Aż 60 proc. tych zdarzeń nastąpiło w rodzinach, gdzie dzieci były ofiarami ojców, ojczymów czy wujków. Dlaczego media nie chcą przyznać, że to skutek promowanej przez nie rewolucji seksualnej i wolnego dostępu do pornografii? Wolą się skupiać na Kościele, który piętnuje seksualną rozwiązłość. Tymczasem z precyzyjnych danych przedstawionych w raporcie sporządzonym przez niezależny ośrodek John Jay College of Criminal Justice na zlecenie Konferencji Episkopatu USA wynika, że problem pedofilii mieści się w zupełnie innych przestrzeniach. W latach 1950–2002, gdy na terenie USA pracowało 109 tys. kapłanów, o nadużycia seksualne nieletnich oskarżono 4 392 księży. Prawomocnymi wyrokami skazano ok. 100. W 78 przypadkach oskarżenia dotyczyły uwodzenia osób już poza wiekiem określanym wprawie jako dziecięcy. Choć w tym samym czasie za winnych nadużyć seksualnych zostało uznanych aż 6 tys. nauczycieli gimnastyki it renerów drużyn, media skupiają się na kilkudziesięciu przypadkach duchownych, wmawiając opinii publicznej, że to księża są największym zagrożeniem dla dzieci
— czytamy.
Amerykański raport badający gruntownie przypadki z ponad 50 lat podaje, że liczba stwierdzonych aktów pedofilii wśród amerykańskich duchownych to zaledwie 2 proc. wszystkich kapłanów w USA. Widać też istotny spadek tego typu zachowań. W 2009 r. odnotowano tylko sześć przypadków w obrębie 65-milionowej populacji wiernych. Ciekawie wyglądają także statystyki innych państw, które przytacza w swojej książce ks. Skrzypczak. W Austrii na 17 przypadków nadużyć seksualnych ze strony duchownych odnotowano aż 510 w środowiskach świeckich. We Francji na przestrzeni 20 lat zanotowano 25 przypadków molestowania. W Niemczech od 2002 r. (do 2010 – stan raportu) nie doszło do żadnego tego typu zdarzenia z udziałem księdza
— przytacza Nykiel, zaznaczając przy tym, że „pedofilia nie jest własnością katolików”, bo z tymi samymi problemami zmagają się Kościoły anglikańskie, luterańskie, a także Żydzi w kibucach i szkołach rabinicznych.
Istnieje jeszcze jeden aspekt, znany doskonale badaczom przedmiotu – oskarżenia o pedofilię należą do najbardziej niepewnych. (…) W samych Włoszech aż 97 proc. zgłoszeń molestowania okazuje się fałszywe. Często stoją za nimi grupy lobbingowe lub stowarzyszenia czerpiące z procederu korzyści materialne
— dodaje
Biorąc pod uwagę doświadczenia innych krajów, można się spodziewać nadchodzącego uderzenia, które przygotowywane jest w Polsce od dłuższego czasu. (…) Nikt nie będzie przecież walczył z Kościołem na argumenty. Żeby z nim wygrać, trzeba go zohydzić. I – wbrew pozorom – nie jest to uderzenie w kler. To śmiertelny cios zadany narodowi, społeczności, rodzinie, człowiekowi. To sposób na odarcie go ze wszystkiego, co dobre. To próba odebrania mu wiary i nadziei. To etap uśmiercania starego, chrześcijańskiego świata
— puentuje redaktor naczelna portalu wPolityce.pl.
Więcej o machinie zohydzania Kościoła w artykule Marzeny Nykiel w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 20 sierpnia 2018, także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej wPolsce.pl.
kpc
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/409342-prawda-o-pedofilii-nykiel-w-sieci-zohydzanie-kosciola