„Cywilizacja śmierci wygrała”. „Diabeł nakrył Irlandię ogonem”. „My-Polacy zostaliśmy sami na placu boju o cywilizację życia”. Jesteśmy znów najsprawiedliwsi i najbardziej moralni w całej galaktyce. Luke Skylwalker może się schować! To my pokonamy samotnie aborcyjnego Dartha Vadera! Wiem, że przeginam z szyderą, ale zaczyna, mówiąc delikatnie, uwierać mnie ten triumfalny ton, jaki napotykam w internecie. Boję się tego tonu. Przeraża mnie wygodna drzemka polskich katolików, którzy nie zauważają co się takiego stało właśnie w Irlandii.
Tak, zostaliśmy, obok Malty, krajem, gdzie abortowanie człowieka w jego prenatalnej fazie rozwoju jest ( poza trzema wyjątkami) nielegalne. W walce „cywilizacji życia” z „cywilizacją śmierci” stoimy po jasnej stronie mocy. Do niedawna Irlandia stała w tym samym miejscu, co Polska. Dziś prawie 70% mieszkańców tego kraju opowiedziało się za wykreśleniem ochrony życia od poczęcia z konstytucji. Kilkanaście lat. Tyle trzeba było by Irlandczycy odwrócili się od Kościoła katolickiego. Czy to wszystko ofiary Szatana? Źli ludzie, których należy potępić i patrzeć z moralną wyższością? Nie. To ludzie, którzy z jakiegoś względu odrzucili Dobrą Nowinę i wymagają nowej ewangelizacji. My zaś mamy obowiązek by ją odnaleźć.
Nie ma wątpliwości: Kościół w Irlandii przegrał wojnę o duszę, zwłaszcza młodzieży, której nie widać w świątyniach. W ciągu jednego–dwóch pokoleń stracił zaufanie i autorytet, które budował całymi wiekami. Przykład Zielonej Wyspy to przestroga dla katolików w innych krajach, gdzie Kościół wydaje się mocny, że nic nie jest dane raz na zawsze i że w każdej generacji trzeba toczyć duchową walkę. “Skarb nosimy bowiem w naczyniach glinianych”.
pisze w alarmistycznym tonie Grzegorz Górny.
Co takiego spowodowało, że nastąpiło tak masowe odwrócenie się od Kościoła? Postępująca na każdym sekularyzacja, celebracja skrajnego indywidualizmu i hedonizmu- to wszystko dotyka każdy kraj sytej i zblazowanej zachodniej cywilizacji. Jednak katolicy potrafią się w wielu miejscach temu skutecznie sprzeciwić. W USA wciąż to chrześcijanie są krok przed laicystami. Żaden prezydent USA ( nawet tak lewicowy jak Obama) głośno nie przyzna się do ateizmu i innej wiary niż chrześcijańska. Niemniej jednak i za oceanem sól traci smak. „Zmiany, jakie współcześnie zaszły na Zachodzie, zrewolucjonizowały wszystko, nawet Kościół. Kościół przestał formować dusze, a dba wyłącznie o swoje potrzeby. Jak powiedział konserwatywny teolog anglikański Ephraim Radner, ‘dla chrześcijanina nie ma już bezpiecznego miejsca na świecie, nawet w naszych kościołach. To nowa epoka.’ Niech cię nie zwiedzie, Czytelniku, liczba kościołów, które można zwiedzać. Nienotowana nigdy wcześniej liczba młodych Amerykanów twierdzi, że nie należy do żadnego kościoła.” – pisze w smutnej i szalenie inspirującej książce „Opcja Benedykta” Rod Dreher. W Irlandii katolicy przegrali (30 do 70!) w sposób spektakularny. Co więc miało jeszcze wpływ na tak głęboką dechrystianizację?
Górny (przypominam, że osoba wyjątkowo oddana Kościołowi i do tego wybitny analityk życia Kościoła) zwraca uwagę na skandale pedofilskie, które ujrzały światło dzienne w tym samym czasie, co gigantyczne seks afery w amerykańskim kościele.
Zupełnie inna była jednak w tej sytuacji reakcja episkopatów: amerykańskiego i irlandzkiego. W Stanach Zjednoczonych wypracowano model postępowania, który zakładał „zero tolerancji” dla sprawców przestępstw seksualnych, „maksimum troski” dla ofiar molestowania i „pełną prawdę” dla opinii publicznej. Dzięki zastosowaniu tego programu Kościół katolicki w USA wyszedł zwycięsko z największego kryzysu ostatnich dekadach. Nie dość, że odpływ ludzi z kościołów został zatrzymany, to jeszcze nastąpił powrót do stanu sprzed wybuchu afery. W ten sposób duchowieństwo amerykańskie odzyskało utracone wcześniej zaufanie wiernych. Postawa amerykańskiego episkopatu jaskrawo kontrastuje z postawą hierarchii irlandzkiej w obliczu identycznego wyzwania. Biskupi w Irlandii obrali inną drogę postępowania – wyciszali skandale, ignorowali skargi ofiar i chronili sprawców. W efekcie doszło do jeszcze większego odpływu wiernych z kościołów. Ludzi bulwersowały bowiem nie tylko seksualne nadużycia duchownych, lecz także postawa hierarchów, świadcząca o akceptacji zła i nieczułości na krzywdę.
zauważa mój szanowny redakcyjny kolega. „Nie spotkałem w moim życiu nikogo, kto by stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Engelsa, natomiast spotkałem wielu, którzy ją stracili po spotkaniu ze swoim proboszczem”- pisał ks. Tischner. Biskup Fulton J. Sheen mawiał, że nie zna nikogo, kto by nienawidził Kościół. Zna jednak takich, którzy nienawidzą coś, co uważają, że jest Kościołem. Pasują oba cytaty do diagnozy problemów irlandzkiego kościoła. Irlandczycy odwrócili się nie od Kościoła Jezusa z Nazaretu. Oni odwrócili się od jego karykatury, którą w czasie gigantycznej afery pedofilskiej irlandzcy hierarchowie pogłębiali. Pisał o tym w liście Benedykt XVI.
Zdradziliście zaufanie pokładane w was przez niewinnych młodych ludzi i ich rodziców. Odpowiecie za to przed Bogiem, jak i przed specjalnie powołanymi sądami. Utraciliście szacunek i okryliście hańbą Kościół.
Przegrywamy jako katolicy wojnę cywilizacyjną. Przyznajmy to otwarcie. Padliśmy na deski. W Polsce już teraz przytłaczająca większość wiernych ignoruje nauki Kościoła w sprawie antykoncepcji. Przyjdzie czas na inne podejście do aborcji czy małżeństw jednopłciowych. Jeżeli okazałoby się, że i w Polsce tuszowano przypadki pedofilii, powtórka z Irlandii nie jest nad Wisłą niemożliwa. Nie zapominajmy, że blask Jana Pawła II dla milenialsów nie świeci, tak jak dla pokoleń pamiętających pontyfikat polskiego papieża. Przecież wchodzący dziś w dorosłość ludzie mieli po kilka lat, gdy Wojtyła zmarł.
Oby Irlandia stała się dla nas przykładem i wybudziła nas z wygodnej drzemki. Dziś, w świecie neopogańskim, potrzeba nowych form ewangelizacji. Dynamicznych, nowoczesnych i opartych na twardych jak skała wartościach. Opartych na szacunku dla tych, którzy odwrócili się od „czegoś, co uważają za Kościół”. Nie może odrzucić przecież Jezusa, jeżeli się zna Jego nauki.
„Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (Mt 10,16). Nie możemy być ospali i zblazowani jak katolicy w Irlandii. Wiemy czym to się kończy. Co jednak z tego, że leżymy na deskach? Jak mawia pewien klasyk z pewnej filmowej sagi: „Nie ważne ile razy padniesz na deski, ważne ile raz się podniesiesz i będziesz walczył dalej.”. Najpierw trzeba jednak zauważyć upadek. Słanianie się na nogach w poczuciu wygrywanej walki nie może trwać wiecznie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/396159-irlandia-pokazala-ze-katolicyzm-znika-w-zastraszajacym-tempie-czy-wyrwie-nas-to-z-niebezpiecznej-drzemki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.