Nie jest w dzisiejszym świecie łatwo trafić do młodzieży z przesłaniem jakie niesie Ewangelia. Niestety, śmiem twierdzić, że będzie coraz trudniej, ale to nie znaczy, że młodzież nie ma już na horyzoncie Boga. Raczej brakuje pasterzy, którzy ją ku Niemu poprowadzą. Młodzież chce doświadczać, chce „poczuć tchnienie Boga” na własnej skórze. Nie wystarczy cotygodniowa Msza Święta i katecheza w szkole. Jeżeli ktoś sam nie walczy o swoją wiarę, wcześniej czy później porwie go duch „tego świata”. Młodzi ludzie potrzebują inspiracji, przewodnika, kierownika duchowego, autorytetu, a w tym wszystkim młodzieńczego szaleństwa. Z tych potrzeb doskonale zdaje sobie sprawę o. Tomasz Maniura OMI, z którym rozmawiałem kilka miesięcy temu o jego dalekich podróżach rowerowych, organizowanych przez oblackie duszpasterstwo młodzieży NINIWA. Dziś, kiedy radujemy się zmartwychwstaniem Chrystusa, warto o tej cennej inicjatywie przypomnieć.
Kilka tygodni po naszej rozmowie na moje biurko w redakcji trafiły dwie paczki, a w nich dwie książki – relacje z wypraw do polskiej wsi na Syberii i dookoła Islandii. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że pozycje będą wydane w tak dobrej jakości. Dobry papier, dużo zdjęć w bardzo dobrej jakości, ciekawa szata graficzna, świetnie napisana relacja, która pozwala czytelnikowi oczami wyobraźni wsiąść na rower i jechać razem z NINIWA Team. Zero amatorszczyzny. Czego jednak się spodziewałem po ludziach, którzy wybrali się rowerami na daleką Syberię? Chapeau bas!
Wracam do rozmowy, którą odbyłem z o. Tomaszem przed zeszłorocznymi świętami Bożego Narodzenia. Sam zafascynowany podróżami, myślałem już o rzuceniu pracy i wskoczeniu na rower. Szybko zweryfikowała mnie „codzienność”.
Pomysł narodził się z potrzeby duszpasterskiej. Chciałem zachęcić młodych ludzi w Katowicach do chodzenia do kościoła. Wśród nich było wielu, którzy jeździli na rowerze. Zaczęliśmy się spotykać, rozmawiać. (…) Można narzekać, że młodzież nie chodzi do kościoła, ale co to da? Nic to nie zmienia. Jeżeli chcę podzielić się tym, co jest w życiu najważniejsze, to muszę iść do tych osób, spotkać się z nimi i porozmawiać. I tak właśnie rozpoczęły się 11 lat temu nasze wyprawy
—mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z portalem wPolityce.pl o. Tomasz Maniura OMI, oblat i założyciel NINIWY, który od 11 lat organizuje rowerowe pielgrzymki (choć sam wypraw tak nie nazywa) do najróżniejszych zakątków świata.
Biorę do ręki relację z ostatniej wyprawy. Co nowego może przynieść kolejna, jedenasta już podróż? Jakie nowe przygody mogą się przytrafić? Komuś po raz tysięczny pęknie dętka? Komuś zerwie się łańcuch? Dla NINIWA Team to nic nowego. Kiedy jednak czytam wstęp do książki, widzę że jest zupełnie inaczej. Wyprawa na Islandię była… inna. Oblat podkreśla, że wzięło w niej udział wiele nowych osób, a okres przygotowawczy był krótszy niż zawsze. Wątpliwości narastały.
Wspominając początek naszych wypraw, zwykło się już mówić, że pierwsze trzy: do Wilna, do Kijowa i do Rzymu, to były takie rozgrzewki, które kształtowały charakter naszych wyjazdów, wypracowywały pewien styl i umożliwiały później wielkie rowerowe wyprawy do Jerozolimy, do Maroka, na Nordkapp, na Syberię, w Nieznane, wokół Wysp Brytyjskich oraz Morza Czarnego. Z perspektywy dziesięciu lat wyprawa na Islandię wyglądała trochę jak te pierwsze trzy, ale już na innym poziomie i na znacznie większą skalę. Dla mnie to była jedna wielka próba. Przede wszystkim próba wiary
—czytam we wstępie.
Ktoś może jednak pomyśleć, a gdzie w tym wszystkim Bóg? Przecież to nic innego jak wycieczka krajoznawcza. Może wymagająca trochę większego wysiłku, ale jednak wycieczka, nawet nie pielgrzymka. Z odpowiedzią przychodzą dalsze akapity wstępu do relacji z podróży po Islandii.
Na wyprawę pojechali głównie ludzie młodzi. Ludzie, którzy w większości jeszcze odkrywają swoje życiowe powołanie. Bóg w każdym z nas złożył jakieś predyspozycje, talenty, umiejętności. Trzeba odkryć swoją tożsamość. (…) Pozostawienie codziennych zajęć, ale też tego wszystkiego, co w normalnej rzeczywistości daje nam poczucie bezpieczeństwa, pomaga zatrzymać się i pomyśleć nad sobą. Paradoksalnie, podczas takiej jazdy można zobaczyć siebie, nie mając wszystkich codziennych rzeczy, za to mając wielu różnych ludzi, z którymi razem podejmuje się trudne, często ekstremalne zmagania. W nich jak w lusterku mogę zobaczyć, kim jestem
—podkreśla o. Maniura, kierownik podróży.
Wyprawy są dla wszystkich. Młodych pociąga szaleństwo, im nie przeszkadza, że organizuje to osoba duchowna. W pierwszych wyprawach było dużo osób, które nie miały zbyt wiele wspólnego z kościołem. Byli również ludzie, którzy w ogóle w Boga nie wierzyli. Zawsze im powtarzałem, że nie będę ich do niczego przekonywał, ale muszą mnie słuchaj jako organizatora wyprawy. Powiem szczerze, że po doświadczeniu wyprawy, nie da się być dalej niewierzącym
—mówił z kolei ojciec oblat w rozmowie ze mną kilka miesięcy temu.
Młodych pociąga żywy Bóg, ale żeby go spotkać trzeba wstać z kanapy, o czym mówił papież Franciszek podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. „Młodych pociąga szaleństwo” – mówi o. Maniura i ma wiele racji. Młodość rządzi się swoimi prawami. Książki, które mam w rękach, to nie jest relacja księdza, który choć pisze o „próbie wiary”, on nie musi się nawracać, ani szukać Boga. To opowieść kilkudziesięciu osób, które wyruszyły w nieznane, często chcąc może tylko przeżyć przygodę, ale po setkach kilometrów ich najważniejsza przygoda dopiero się zaczyna. To przygoda z Bogiem. To opowieść o młodzieńczym zapale i ukrytej potrzebie odnalezienia odpowiedzi na fundamentalne pytania. Młodzi je zadają i potrzebują odpowiedzi. Może odpowiedź na część z nich da się znaleźć robiąc któryś setny kilometr? Z pewnością.
Codziennie rano jest czytane Słowo Boże i odprawiana jest Msza Święta, w której jednak nie ma obowiązku brać udziału. Młodzi ludzie jednak widzą, że „to działa”. Często obserwuję, jak osoby, które na początku nie uczestniczyły w nabożeństwie, wraz z pokonywanymi kilometrami przybliżają się coraz bardziej do Boga. To bardzo cieszy
—opowiadał mi o. Maniura.
Więcej o rowerowych wyprawach pod przewodnictwem o. Tomasza Maniury na stronie NINIWA Team. Serdecznie polecam wszystkim szukającym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/388249-krew-pot-i-lzy-nie-ma-prostych-drog-do-boga-te-na-koniec-syberii-tez-nie-sa-najlepsze-ale-czesto-prowadza-do-niego-dwa-slowa-o-niniwa-team