Od momentu, kiedy Bóg stał się człowiekiem, Kościół nie może zrezygnować z łączenia spraw boskich i ludzkich. Inaczej mówiąc, przypomnę słowa Jana Pawła II, które wielokrotnie cytowali, zarówno wierzący, jak i niewierzący, mianowicie: „Człowiek jest drogą Kościoła”. Nie tylko prawem, czy przywilejem, ale świętym obowiązkiem Kościoła jest angażowanie się w to, co dotyczy człowieka. W tym podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
wPolityce.pl: Święta Wielkanocne to najważniejsze wydarzenie w ciągu roku dla katolików. Często ta warstwa zewnętrznych przygotowań do tych Świąt przesłania nam ich duchowy wymiar. Na czym szczególnie powinniśmy się skupić w Święta Wielkanocne księdza zadaniem?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Święta Wielkanocne faktycznie są szczytem całego roku liturgicznego. Są manifestacją naszej wiary w zmartwychwstanie Chrystusa, która jest cechą specyficzną chrześcijaństwa. W związku z tym oczywiście one wymagają pewnego przygotowania. Kościół proponuje wielotygodniowy cykl przygotowania w ramach Wielkiego Postu. Elementem bardzo szczególnym oczywiście jest tutaj przeżycie sakramentu pokuty, który jest takim obumarciem człowieka grzesznego, a wskrzeszeniem człowieka żyjącego w łasce bożej, a więc powołanego do świętości. Myślę, że te elementy są tutaj niezbywalne ważne.
W ostatnich latach ludzie, także w Polsce, wydają się coraz częściej traktować Boże Narodzenie i Wielkanoc nie jako czas poświęcony Bogu i rodzinie, ale jako okres, kiedy po prostu mogą wyjechać na wczasy. Chociażby w internecie można znaleźć szereg ofert wyjazdów na „wczasy wielkanocne”. Jak księdza zdaniem można by zatrzymać ten trend „zeświecczenia” świąt?
To jest oczywiście bardzo istotne pytanie, ale nie wiem czy ktokolwiek zna na nie odpowiedź. Żyjemy pod bardzo mocną presją sekularyzacji, laicyzacji i myślę, że jedynym ratunkiem jest tutaj przywracanie pierwotnego sensu tego czasu, tzn. sensu, który ilustruje nam, że Wielkanoc nie jest wyłącznie wolnym od pracy, ale przeznaczonym na najgłębszą refleksję na temat sensu życia. A zatem tutaj nie tyle to kwestia wypoczynku, co głębokiej podróży w głąb siebie, pytań o sens życia, o to co po tym życiu. Istotą i jedyną szansą odwrócenia tego trendu jest zdolność refleksyjnego pochylenia się nad życiem, a niestety to obecnie jest sprawa bardzo trudna. Żyjemy w kulturze obrazkowej, kulturze bardzo strumieniowej, która sprawia, że wejście w głąb tego strumienia i pod jego powierzchnię jest sprawą niezwykle trudną, ale to jest chyba rzeczywiście jedyna szansa, żeby sprzeciwić się temu procesowi, który jest procesem bardzo powierzchniowym i przez to płytkim.
W tym kontekście wydaje się, że warto zastanowić się nad tożsamością Europy. Premier Morawiecki jakiś czas temu mówił, że potrzebna jest jej rechrystianizacja. Czy według księdza miał rację?
Myślę, że premier Morawiecki miał absolutnie rację. Prawdziwość tego zdania widać w wielu płaszczyznach. Zacznę od tego, co jak sądzę jest bardzo wymierne – zanikł projekt Europy autorstwa de Gasperiego, Schumanna i Adanauera, natomiast propagowany jest projekt federacji Spinellego i Coudenhove-Kalergiego. A zatem ten projekt, który radykalnie odżegnuje się od wartości chrześcijańskich. Mamy wizję Europy pozbawionej narodowości, tożsamości kulturowej. To są projekty polityczne, które są dzisiaj forsowane w sposób wręcz oficjalny w Europie. Wizja Paneuropy jest wizją Europy przyszłości, pozbawionej własnej tożsamości, w tym przede wszystkim tożsamości chrześcijańskiej. To widać oczywiście także w konkretnych detalach, chociażby w tej rezygnacji z nazewnictwa chrześcijańskiego świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy Zmartwychwstania Pańskiego, utracie symboliki religijnej, wręcz w działaniach opresyjnych na rzecz rozdziału sfery świeckiej od kościelnej. Przykładów tego dostarcza nam Francja, ze swoimi znanymi przykładami, nie tylko chodzi mi o ten dotyczący pomnika Jana Pawła II i krzyża na nim. To jest temat na osobną długą refleksję.
Mówił ksiądz o tym, że pewną zewnętrzną oznaką zeświecczenia Europy jest rezygnacja z chrześcijańskiego nazewnictwa świąt. Na tym tle ciekawie wygląda przykład Stanów Zjednoczonych. Prezydent Trump obiecał, że w przypadku Świąt Bożego Narodzenia odejdzie od sformułowania „Happy Holidays” na rzecz zwrotu „Merry Christmas”. I słowa dotrzymał. To symboliczny gest, ale chyba istotny?
Tak, myślę że kwestia tego gestu jest bardzo istotna, dlatego że my żyjemy w świecie zapośredniczonym przez gesty, symbole i słowa. Znowu odwołam się do Jana Pawła II, który napisał kiedyś, że kryzys prawdy to jest przede wszystkim kryzys pojęć. Jeżeli nie przywrócimy autentycznych pojęć, to będziemy godzili się na dewastację prawdy. Tutaj przykład prezydenta Trumpa, który płynie wbrew nurtowi mainstreamingu jest przykładem bardzo wyrazistym. Dobrze by było, żeby politycy unijni mieli odwagę zaczerpnąć z tego wzorca.
Czy poza chrześcijaństwem istnieją jakieś wspólne wartości, które mogłyby skutecznie budować tożsamość Europy? Wielu liberalno-lewicowych polityków przy tej okazji mówi o demokracji czy tolerancji.
Jeżeli nawet wymienimy te wartości, na przykład demokrację, to jest to oczywiście słowo „magiczne” i jest to, cytując tytuł pewnej książki, „Bóg, który zawiódł”. Jeżeli sięgniemy do demokracji ateńskiej, to trzeba powiedzieć, że była to demokracja w gruncie rzeczy niedemokratyczna, bo wykluczała przecież rolę kobiet, obywateli drugiej kategorii, czyli niewolników, którzy byli pozbawieni obywatelstwa. To właśnie chrześcijaństwo poprzez swoją naukę o równości i godności człowieka, można powiedzieć, zdemokratyzowało tę demokrację ateńską. Jeżeli sięgniemy do demokracji liberalnej, oświeceniowej, to widzimy, że to jest też demokracja mająca swoje rozliczne mankamenty związane z samą koncepcją wolności liberalnej, która jest wolnością liberalną, pustą, domagającą się zagospodarowania. Tutaj znowu chrześcijaństwo wnosi w ten projekt wolności liberalnej konkretną perspektywę, jaką jest wyzwolenie człowieka do prawdy, dobra, miłości. A zatem nie obędziemy się po prostu bez chrześcijaństwa. Jeżeli chcemy nadać tym tzw. wartościom europejskim sens, autentyczną wartość, to musimy je chrystianizować, korzystać z tego wkładu, które wniosło chrześcijaństwo. Bez tego wkładu, te wartości są puste i są wręcz zagrożeniem dla systemu społecznego.
W tym momencie nawiązałbym do drugiej często wspominanej tzw. wartości europejskiej, czyli tolerancji. Nawiązując chociażby do wspomnianego przez księdza przykładu pomnika Jana Pawła II we Francji widać, że owa tolerancja jest rozumiana w określony sposób, ponieważ jeśli np. francuskie władze nie chcą tolerować tego, że lokalna społeczność niewielkiej miejscowości chce mieć na swoim terenie pomnik św. Jana Pawła II z krzyżem.
Oczywiście, to jest tolerancja na zasadzie orwellowskiej, gdzie są równi i równiejsi. Zresztą nie musimy sięgać do przykładów francuskich. Żyjemy pewną retorsją po „Czarnych Marszach”, które bardzo dobitnie pokazują brak tolerancji dla osób, które powinny być kryterium demokracji, bo to są osoby pozbawione fizycznej możliwości wyrażenia swoje głosu, to są osoby najsłabsze, najbardziej bezbronne, czyli osoby nienarodzone. Jeżeli im odmawia się prawa do istnienia, to właśnie taka demokracja liberalna czy tolerancja bardzo czytelnie pokazuje tę zasadę, którą wyraził kiedyś bardzo zwięźle Jan Paweł II, mówiąc, że demokracja oderwana od wartości bardzo łatwo przeobraża się w system totalitarny. To jest właśnie przykład totalitaryzacji życia.
A jak ksiądz odniósłby się do stanowiska zwolenników „Czarnych Protestów”, że księża nie powinni wychodzić ze swoimi naukami poza teren kościoła i nie powinni mieszać się w politykę i zmuszać inne osoby do swojej wizji życia?
Od momentu, kiedy Bóg stał się człowiekiem, Kościół nie może zrezygnować z łączenia spraw boskich i ludzkich. Inaczej mówiąc, przypomnę słowa Jana Pawła II, które wielokrotnie cytowali, zarówno wierzący, jak i niewierzący, mianowicie: „Człowiek jest drogą Kościoła”. Nie tylko prawem, czy przywilejem, ale świętym obowiązkiem Kościoła jest angażowanie się w to, co dotyczy człowieka. W tym podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia. Nie sposób, żeby Kościół był wierny Chrystusowi i swojej tożsamości, jeżeli z ubiegania się o to prawo by zrezygnował. To jest jakieś kompletne nieporozumienie, wynikające jak sądzę z tego, że ci, którzy głoszą takie tezy, nie rozumieją w stopniu elementarnym tożsamości Kościoła i chrześcijaństwa.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/388184-nasz-wywiad-ks-prof-bortkiewicz-jezeli-chcemy-nadac-tzw-wartosciom-europejskim-sens-to-musimy-je-chrystianizowac