1 lutego br. minie setna rocznica urodzin abpa Ignacego Tokarczuka, metropolity przemyskiego, twardego przeciwnika komunistycznej władzy, budowniczego kilkuset kościołów w okresie PRL, kawalera Orderu Orła Białego.
Pochodził spod Zbaraża. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1942 r. we Lwowie. 3 grudnia 1965 r. papież Paweł VI mianował go ordynariuszem diecezji przemyskiej.
Budowniczy kościołów
Plan duszpasterski bpa Tokarczuka był prosty i konkretny: na wsi odległość od kościoła nie powinna przekraczać 4 km, a parafia nie powinna liczyć więcej niż 10 tys. wiernych. To spowodowało, że przedmiotem jego szczególnej troski stało się budownictwo sakralne. W ciągu ponad 25 lat posługi bpa Tokarczuka jako ordynariusza wybudowano w diecezji przemyskiej ponad 400 świątyń, znaczną część nielegalnie.
Gdy chodzi o sieć parafii, to zamierzenia udało się zrealizować prawie w 100 proc., z wyjątkiem „dużej pętli” z Cisnej do Lutowisk, gdzie jest rzadsze zaludnienie i odległości od parafii są nieco większe. Przeciętnie jednak odległość od kościoła parafialnego nie przekracza w diecezji 2-3 km. To ma ogromne znaczenie. Przede wszystkim jest czynnikiem integrującym miejscowe społeczeństwo
— tłumaczył arcybiskup (wszystkie cytaty pochodzą z wywiadu „Po prostu głosiłem prawdę”, który przeprowadziłem z nim w 2000 r. dla rzeszowskiej Gazety Codziennej „Nowiny”).
Krytyk komunistycznego prawodawstwa
Od lat 70. bp Tokarczuk angażował się jako duszpasterz opozycji demokratycznej, a później NSZZ „Solidarność”, który traktował jako ruch niepodległościowy.
Miałem świadomość, że prowadząc otwartą walkę o wolność człowieka, wolność religii; budując kościoły; nie dopuszczając do ingerencji władz np. w sprawy nominacji proboszczów – wypowiedziałem posłuszeństwo władzom i ich prawodawstwu. Postawiłem sprawę otwarcie: ponieważ wszystko jest nastawione na walkę z religią, prawami ludzkimi, to ustawodawstwo komunistyczne w sumieniu nie obowiązuje, bo jest bezprawiem ubranym w szaty prawa. To było wielkie ryzyko, a zarazem wielka próba. W tych czasach nawet w kręgach kościelnych były wątpliwości, czy czasami nie „przeciągam struny
— wspominał.
„Najbardziej niebezpieczny” w Episkopacie
Propaganda komunistyczna traktowała hierarchę jako „najbardziej niebezpiecznego” w Episkopacie. Szkalowano go na różne sposoby, a szczytem tej propagandy było spreparowane oskarżenie o współpracę z gestapo, z którym wystąpił jeden z morderców ks. Jerzego Popiełuszki, Grzegorz Piotrowski.
Nie wykluczałem niczego: ani możliwości aresztowania, ani nawet czegoś gorszego – mówił hierarcha. - Gdybym to wykluczał, musiałbym pójść na kompromisy, układy. To mi dawało odwagę, męstwo. Czułem na każdym kroku oparcie. Dlatego, kiedy uderzono w punkt, który po miłości Boga ma dla mnie znaczenie najbardziej zasadnicze – miłość Ojczyzny – przyjąłem to ze spokojem.
Jak bronił się przed inwigilacją bezpieki?
Nie czytałem paszkwili na swój temat, kazałem jedynie gromadzić je w archiwum. Nie miałem też bezpośredniego telefonu, a jedynie przez centralę. Próbowali mnie atakować za pomocą anonimów. Nie czytałem żadnego listu, jeżeli nie wiedziałem, kto jest nadawcą. Załatwiano to za mnie w kancelarii. Po pewnym czasie zorientowali się, że nic do mnie nie dochodzi. To było najważniejsze: zachować spokój. Trzymałem się więc zasady, że wygra ten, kto zachowa spokój.
Zwolennik pojednania polsko-ukraińskiego
Istotnym rysem pracy duszpasterskiej arcybiskupa, wynikającym m.in. z położenia archidiecezji przemyskiej, była troska o właściwy wymiar stosunków polsko-ukraińskich. Pytany o perspektywy pojednania polsko-ukraińskiego, stwierdził:
Zaszliśmy już bardzo daleko. Trzeba jednak pamiętać, że z członków UPA chciano zrobić narodowych bohaterów, a jej program był bardziej radykalny i bezwzględny niż Hitlera w „Mein Kampf”. To są dziś starzy ludzie. Budowano im pomniki; chcieliby, aby tak było nadal. Prawda jednak pomału toruje sobie drogę. Wymaga ona potępienia UPA przez Ukraińców oraz jasnej deklaracji Polaków, że wiemy, iż nie wszyscy Ukraińcy byli tacy.
Przeciwnik liberalizmu
Marzył o końcu komunizmu, ale kiedy on nadszedł, nie był entuzjastą nowych, „zachodnich” porządków. - Zniszczenie muru berlińskiego pokazało nam, że zarówno komunizm, jak i socjaldemokracja zachodnioeuropejska wypływają z tych samych źródeł – tłumaczył. - Na Zachodzie byli jednak bardziej pragmatyczni i pewne rzeczy łagodzili. Dziś nastąpiło zlanie obu nurtów i przebranie w szaty liberalizmu; wolności od zasad; przekonania, że człowiek jest twórcą, stwórcą, panem i najwyższym ustawodawcą. Zlani w jedno z Europą Zachodnią i Ameryką, znajdujemy się w wielkim topielisku, zapoczątkowanym przez rewolucję francuską. Prof. Richard Pipes porównuje ją z bolszewicką. Powiada, że ani w jednej, ani w drugiej nie chodziło o sprawy społeczne, lecz o to, by człowiek sam stał się Bogiem.
Kawaler Orderu Orła Białego
2 czerwca 1991 r. Jan Paweł II podniósł Ignacego Tokarczuka do godności arcybiskupa. 14 kwietnia 1993 r. hierarcha przeszedł na emeryturę. Mimo to przez kolejne lata był aktywny. Dużo czytał i pisał. Dostawał zaproszenia z kraju i zagranicy do prowadzenia wykładów i rekolekcji dla księży i świeckich. Dopiero w ostatnich latach życia stan zdrowia nie pozwalał mu na taką aktywność. 3 maja 2006 r. abp Tokarczuk został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego. Zmarł 29 grudnia 2012 r. w Przemyślu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/379538-abp-ignacy-tokarczuk-biskup-niezlomny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.