Nauka Kościoła ewoluuje w związku z dynamizmem historii i struktur społecznych. Wymagane jest pogłębianie zakresu pewnych przykazań, rozumienia rzeczywistości, dostrzegania działania Boga w świecie
— powiedział ks. prof. Paweł Bortkiewicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza podczas rozmowy z Agnieszką Ponikiewską w magazynie „Co na to Kościół” telewizji wPolsce.pl.
Dodał, że istnieje napięcie „między duchem czasu a duchem prawdy”.
Z jednej strony duch czas mówi, że trzeba się dostosowywać do rzeczywistości, bo to wyraz postępu, nowoczesności. Z drugiej strony jest duch Prawdy, czyli wierność zasadom Chrystusa, co sprawia, że przy tej zmienności możemy dyskutować na temat pluralizmu, różnych poglądów, które wokół nas są, ale rdzeń Ewangelii pozostaje ten sam
— przyznał.
Ks. prof. Bortkiewicz odniósł się również do tekstu w „Tygodniku Powszechnym”. Przypomnijmy, że w artykule dominikanin o. Ludwik Wiśniewski oskarża ludzi Kościoła o to, że milczą w ważnych sprawach. Pisaliśmy o tym na portalu wPolityce.pl
Do autora tekstu mam ogromny szacunek, jako do człowieka czynu. O. Wiśniewski nie jest mi znany ani z traktatów teologicznych dotyczących modlitwy różańcowej, ani traktatów mariologicznych - znany jest z działalności społeczno-politycznej i to bardzo. Rodzi się pytanie: dlaczego ojciec miał prawo formować w latach 60-tych, 70-tych ówczesną opozycję i sprzeciwiać się władzy, a dziś odmawia ojciec tej funkcji Kościołowi?
— zwrócił uwagę ks. prof. Bortkiewicz.
Wyjaśnił, że Kościół musi być znakiem sprzeciwu, bo inaczej straci swoją tożsamość. Przyznał, że ci, którzy chodzą do kościoła, są bardziej zaangażowani i świadomi. To zaś wynika ze zmiany czasów.
Musimy tu dostrzegać rolę świadomych katolików świeckich, rolę różnych grup, instytucji, stowarzyszeń. Łączenie ich działalności z wrogością, do tego wychodzącą z określonych źródeł, takich jak Radio Maryja, miesięcznice smoleńskie, marsze patriotyczne, środowisko kibiców z krytykami uchodźców, nie mieści się moim zdaniem w zakresie logiki przyczynowo-sprawczej. To pewna ideologizacja rzeczywistości. Ja tu nie widzę żadnych śladów wrogości
— przyznał.
Dodał, że można się zastanawiać, na ile „Tygodnik Powszechny” jest tygodnikiem katolickim.
Jest on katolicki w nazwie, ale czy w swojej istocie? Pojęcie powszechności w Kościele pozwala w nim odnaleźć ludzi bardzo zróżnicowanych. Są tu i zwolennicy konserwatywnych form pobożności, czciciele różańca, ludzie, którzy angażują się bardziej charytatywnie lub politycznie. Wszystko to mieści się w ramach chrześcijaństwa. Jeżeli pojawia się ktoś lub coś, co mocą wątpliwego autorytetu oświadcza kto jest w Kościele, a kto nie, kto ma rację, a kto nie, powoduje to pewien podział, czyli coś, co jest radykalnie wrogie Kościołowi
— powiedział.
Wyjaśnił, że to wszystko wymaga zastanowienia się nad istotą Kościoła.
To nie jest przecież stowarzyszenie, partia, czy instytucja, która opiera się na ludzkich poglądach. Fenomen Kościoła polega na tym, że przy całej naszej różnorodności jest on jeden, dzięki Chrystusowi i Jego żywej obecności. Powoduje ona, że nasze rozdarcia mogą zostać odsunięte na bok po to, żeby zostało to, co jest w Kościele najważniejsze. To wymaga wiary, ale skoro jesteśmy ludźmi wierzącymi, to jesteśmy do tego zobowiązani
— mówił.
mk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/378125-ks-prof-pawel-bortkiewicz-mozna-sie-zastanawiac-na-ile-tygodnik-powszechny-jest-tygodnikiem-katolickim-wideo