Przedwczoraj węgierski parlament niemal jednogłośnie uchwalił ustawę powołującą do życia Fundację im. Wacława Felczaka. Patron nowej instytucji to legendarny szef konspiracyjnej siatki polskich kurierów kursujących nielegalnie w czasie II wojny światowej pomiędzy Generalną Gubernią a Węgrami.
W 1948 roku skazany został na dożywocie, ale wyszedł z więzienia w październiku 1956 roku. W latach 80-tych wykładał historię w Budapeszcie, a jednym z jego uczniów był wówczas Viktor Orbán wraz z kolegami. To właśnie Felczak namówił ich, by założyli własną partię. Dzięki temu powstał Fidesz, a polski profesor został członkiem honorowym ugrupowania z legitymacją numer 001.
O powstaniu Fundacji jego imienia zadecydowali podczas wspólnego spotkania w zeszłym roku Jarosław Kaczyński i Viktor Orbán, deklarując, że rządy obu krajów przeznaczą na ten cel po 1 milion euro. Okazało się, że powołanie polsko-węgierskiej instytucji jest zbyt skomplikowane z prawnego punktu widzenia, dlatego powstaną dwie osobne fundacje: polska i węgierska, które będą ze sobą statutowo współpracować. Celem instytucji założonej właśnie w Budapeszcie jest – jak deklaruje jej kierownictwo – przekazywanie z pokolenia na pokolenie przyjaźni z Polską, która jest jednym z elementów węgierskiej tożsamości narodowej.
Teraz ruch jest po stronie polskiej. Już raz – gdy w Warszawie rządził AWS, a w Budapeszcie po raz pierwszy Fidesz – ówcześni premierzy: Jerzy Buzek i Viktor Orbán porozumieli się w sprawie powstania polsko-węgierska Fundacji św. Jadwigi. Byłem wtedy w stałym kontakcie z urzędnikami węgierskiego MSZ, którzy przygotowali całe przedsięwzięcie od strony formalno-prawnej. Niestety, w Warszawie wszystko przeciągało się w nieskończoność, aż wreszcie Buzek i Orbán stracili władzę, a projekt umarł śmiercią naturalną. Choć właściwie należałoby powiedzieć, że była to śmierć nienaturalna, ponieważ później spotkałem się z polskim dyplomatą, który sam chwalił mi się, że osobiście ukatrupił ten projekt. Uważał, że zaszkodzi to współpracy Polski z innymi krajami w ramach Grupy Wyszehradzkiej i całej Unii Europejskiej. Miejmy nadzieję, że tym razem nie powtórzy się sytuacja sprzed lat i polska strona wywiąże się ze swych zobowiązań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/367461-miejmy-nadzieje-ze-fundacja-im-waclawa-felczaka-nie-podzieli-losu-fundacji-sw-jadwigi