Pamiętam, jak z żalem w głosie Ksiądz Prymas Józef Glemp mówił, że z pewnością nie doczeka końca budowy Świątyni Bożej Opatrzności. I tłumaczył, że podejmując się tej budowy, nie kieruje się żadnymi osobistymi ambicjami czy interesami.
Dobrze, że tak wiele razy na Mszy św. 11 listopada, podczas otwarcia Świątyni Bożej Opatrzności w Warszawie, padało nazwisko Prymasa Józefa Glempa. I że właśnie w stronę nieżyjącego kardynała hierarchowie kierowali swe podziękowania. To bowiem Ksiądz Prymas tę budowę rozpoczął (nawet sam wbił pierwszą łopatę na placu budowy w 2002 roku) i jako wielki orędownik tej idei wytrwale ją realizował. Uważał, że budowa tej Świątyni to nasza dziejowa powinność, sięgająca jeszcze XVIII wieku, uchwałę w tej sprawie podjął bowiem Sejm Czteroletni.
To była jedna z najważniejszych inicjatyw Prymasa Glempa, objawiająca jego myślenie historyczne. Ale idea była niedoceniana. Pomysł ten spotykał się też w Polsce z krytyką, i sam Prymas o tym wiedział, ale od planów nie odstąpił, czując taką potrzebę historii. Mówił:
Można by machnąć ręką i powiedzieć: sprawa [budowy Świątyni] się przedawniła! A jednak niepokój pozostanie. Coś nurtuje w sercu, jakby naruszenie honoru wobec świętej sprawy. Solidarna więź pokoleń trwa.
Uważał, że to dziejowa misja, której realizacji nie wolno zaprzestać.
Dzisiaj łatwiej starania kard. Glempa docenić, gdy jego następca na stolicy Arcybiskupów Warszawskich, kard. Kazimierz Nycz doprowadził do otwarcia tej Świątyni. To pokazuje jednak, jak niedoceniane były niektóre dycyzje kard. Glempa, jak nierozumiane przez współczesnych. Ale taka jest logika dziejów. Jak pisał Norwid, „każdego z takich jak ty, świat nie może przyjąć od razu…”.
Przyszłość dopowiedziała resztę. Przyszłość, która dla nas stała się teraźniejszością.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/315083-swiatynia-opatrznosci-swieta-sprawa-dobrze-ze-na-mszy-sw-11-listopada-padlo-nazwisko-prymasa-glempa