Pilis o wizycie papieża Franciszka w Częstochowie: "Mam wrażenie, że to spotkanie jest nam, przede wszystkim Polakom, potrzebne". NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jest kilka elementów, które na pewno wpłynęły na postrzeganie tego, co Ojciec Święty myśli. Wydarzenia takie jak zabójstwo księdza katolickiego czy zamach w Nicei budzą grozę

— mówi portalowi wPolityce.pl Mariusz Pilis, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.

wPolityce.pl: Jesteśmy na błoniach Jasnej Góry. Jakie są Twoje refleksje? Czy to jest historyczne wydarzenie?

Mariusz Pilis (TAI): Na pewno. Mam wrażenie, że to spotkanie jest nam, przede wszystkim Polakom, potrzebne. To pierwsza wizyta Ojca Świętego Franciszka w Polsce. Myślę, że w tej chwili wiele ludzi potrzebuje wsparcia duchowego na najwyższym poziomie. Wszyscy czekamy na słowa, które padną spod klasztoru jasnogórskiego. Mam nadzieję, że będą to słowa, które nas zbudują.

Można odnieść wrażenie, że obchody Światowych Dni Młodzieży mają w Częstochowie wyraźnie narodowy charakter.

Tak, absolutnie. Idąc tutaj przez te tłumy ludzi, które przyjechało na to spotkanie, mam wrażenie, że nie ma tu nikogo z zagranicy. Można powiedzieć, że to nasze spotkanie z papieżem, stąd oczekiwanie na słowa Ojca Świętego. Myślę, że będą dobre, budujące, wzmacniające nas jako naród, państwo, wspólnotę religijną w Polsce i dające szerszą perspektywę widzenia tego, co dzieje się w Polsce, bo nie ma wątpliwości, że dla zdrowia naszego narodu ta wizyta może podziałać naprawdę dobrze.

Czy można powiedzieć, że mamy do czynienia z próbą wykorzystania tej wizyty - napuszczenia Ojca Świętego na obecną władzę i uczynienia z niego posłańca brukselskiej polityki w sprawie imigrantów?

Mam wrażenie, że to się chyba nie udaje. Jest oczywiście kilka elementów, które na pewno wpłynęły na postrzeganie tego, co Ojciec Święty myśli. Wydarzenia takie jak zabójstwo księdza katolickiego czy zamach w Nicei budzą grozę.

Jak mamy na to patrzeć jako katolicy?

Mam specyficzne spojrzenie na tę sprawę, z racji tego, że mam dużo osobistych doświadczeń właśnie z uchodźcami. Kiedyś aktywnie pomagałem uciekinierom z wojny niepodległościowej w Czeczenii. Udało mi się pomóc 30-40 osobom, które osobiście znałem i które poprosiły o pomoc. Pomagałem im w przechodzeniu procedury, wszystkiego, co było potrzebne do uzyskania im statusu uchodźców. Rozumiem, że istnieje grupa ludzi, którzy uciekają przed realnymi zagrożeniami życia i zdrowia, więc nie jestem w stanie w sposób generalny potraktować wszystkiego, co dzieje się w Europie. Na pewno część z tych ludzi, to ludzie, którzy potrzebują poważnej pomocy. Natomiast mam świadomość tego, że brak jakiegokolwiek filtra czy też spójnej polityki Europy w tej kwestii i jednoczesne potraktowanie nas jako kraju, który nie ma głosu, doprowadza do tego, że mamy prawo podchodzić do tego z dużą nieufnością, bo widzimy, co się dzieje – jakiego rodzaju zagrożenia idą za tymi masami ludzi. Nic dziwnego. Trudno mi jednak powiedzieć generalnie, czy powinniśmy pomagać czy też nie – t o bardzo złożone kwestie, trudno znaleźć racjonalną odpowiedź.

Jaki charakter ma napomnienie Ojca Świętego?

Myślę, że jest podyktowane doktryną naszej wiary. Rozumiem, że bardzo wielu ludzi w Polsce może na to patrzeć z dystansem, natomiast wydaje się, że głowa Kościoła katolickiego nie może mówić inaczej.

Rozmawiał Michał Karnowski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.