W przemyskim kościele franciszkanów nabożeństwa ku czci św. Walentego są kultywowane nieprzerwanie od kilku wieków.
Ludzie wciąż modlą się przy jego ołtarzu
– mówi gwardian o. Paweł Krzysztof Solecki.
Dzisiaj, 14 lutego, o historii patrona zakochanych będzie opowiadał przewodnik przy okazji akcji „Zakochani w Przemyślu”.
Istnienie ołtarza i nabożeństw da się udokumentować od lat osiemdziesiątych XVIII wieku, ale zapewne były już wcześniej, ponieważ w klasztorze mamy jeszcze starszy obraz
– opowiada o. Solecki.
W kościele ojców franciszkanów nabożeństwa do św. Walentego odprawiane są nadal. 14 lutego po każdej Mszy św. święci się wodę i zanurza w niej relikwie świętego. Później wierni zabierają ją do domów.
O. Solecki zauważa, że kult św. Walentego wciąż jest żywy i nie wynika tylko z walentynkowej mody, ponieważ ludzie modlą się za jego przyczyną.
Starsi ludzie często proszą w intencji swoich dzieci i wnuków. Młodzi natomiast przychodzą w okolicach 14 lutego. Przychodzą również osoby, modlące się o uzdrowienie z chorób neurologicznych
– mówi.
Historię św. Walentego będzie można bliżej poznać dzisiaj, 14 lutego, podczas akcji „Zakochani w Przemyślu”. Pośród różnych przygotowanych atrakcji, zaplanowano również opowieści przewodnika o patronie zakochanych i jego relikwiach przy poświęconym mu ołtarzu w kościele ojców franciszkanów.
Św. Walenty żył w III wieku. Jako kapłan i biskup parom narzeczonych udzielał ślubów potajemnie, ze względu na zakaz cesarza Klaudiusza Gockiego, który zabronił mężczyznom do 37 roku życia wstępować w związki małżeńskie. Z czasem tradycja związała go z innym świętym, noszącym to samo imię. W ten sposób Walenty stał się patronem nie tylko zakochanych i narzeczonych, ale i chorych na epilepsję.
W Polsce, podobnie jak i w całej Europie, kult św. Walentego rozwinął się szczególnie w średniowieczu. Wówczas też dotarł do Przemyśla. W wielu źródłach jest on podawany za patrona diecezji przemyskiej.
bzm/KAI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/281621-sw-walenty-patron-zakochanych-i-chorych-na-epilepsje