Abp Henryk Hoser o politycznej zmianie, sporze o Trybunał, rządowym programie 500+, synodzie ws. rodziny i przyszłości Europy. NASZ WYWIAD

wPolityce.pl: Księże arcybiskupie, proszę przyjąć serdeczne gratulacje w związku z nadaniem Ekscelencji przez prezydenta Andrzeja Dudę orderu Polonia Restituta. To drugie pod względem precedencji polskie odznaczenie cywilne. Jak ksiądz arcybiskup odebrał to wyróżnienie?

Arcybiskup Henryk Hoser, biskup diecezji warszawsko-praskiej: Przyjąłem to wyróżnienie z nieśmiałością, nawet z pewnym zakłopotaniem. Z tego powodu, że nie czuję się godny takiego wysokiego odznaczenia. Ponieważ brak mi odpowiednich zasług, więc podpieram się zasługami mojego środowiska, moich współpracowników, tych wszystkich ludzi wokół mnie, którzy pracują dla tej samej sprawy. A więc dla prawdy, dla dobra, dla piękna. Tylko w tej perspektywie to odznaczenie jest możliwe do przyjęcia. To jest jednocześnie ogromne zobowiązanie.

Zobowiązanie do czego?

Do tego, żeby budować Polskę, ciągle ją odnawiać. Odradzanie się Polski to przecież proces, który się nigdy nie skończy.

Tym bardziej, że udręczona nazizmem i komunizmem Polska musi dziś mierzyć się z bardzo poważnymi wyzwaniami cywilizacyjnymi płynącymi z zachodu.

Żyjemy niewątpliwie w kulturze antychrześcijańskiej, neopogańskiej, która jest jednocześnie kulturą ateistyczną. To jest nowość w dziejach świata, bo wszystkie kultury pogańskie były religijne, a ta jest areligijna. Są oczywiście przesądy, zabobony, wracają z dużą siłą. W każdym razie to wszystko tworzy trudne środowisko. Polska znajduje się w centrum tego świata, otoczona przez różne prądy.

Jak powinniśmy reagować na te zagrożenia?

Powinniśmy budować bardzo silną własną tożsamość. To niezwykle ważne zadanie dla nas wszystkich: musimy wiedzieć, kim jesteśmy, i dokąd dążymy. Musimy mieć perspektywę pamięci i tożsamości, jak to ujmował Jan Paweł II.

Człowiek bez pamięci i bez tożsamości jest bardzo łatwym obiektem manipulacji.

Oczywiście. Bez tych podstaw nie ma także możliwości prowadzenia dialogu. Bo dialog jest konfrontacją, jest szukaniem czegoś, co jest poza nami, ale jednocześnie w nas. Dialog wymaga precyzji i zdefiniowania tego, kim jestem, w co wierzę, jakie są moje założenia życiowe.

To był rok wielkiej zmiany w Polsce. Mamy nowego prezydenta, nowy rząd. Jak ksiądz arcybiskup patrzy na to, co się wydarzyło? Bo przecież ci, którzy do niedawna rządzili, panowali nad wszystkimi instytucjami państwa. A jednak musieli odejść.

To znaczy, że prądy zmiany były naprawdę silne. Te siły, które oddały władzę, były z kolei promotorami prądów, które można nazwać w wielu wypadkach destrukcyjnymi. Wystarczy spojrzeć na końcówkę działalności poprzedniego Sejmu, na forsowanie tzw. ustaw światopoglądowych. O to można mieć do poprzedniej władzy pretensje. Wyraźnie zanikała postawa służby wobec dobra wspólnego. Mam nadzieję, że to się zmieni. Oczywiście, przy tej fali relatywizmu, mamy często problem ze zdefiniowaniem dobra wspólnego. Brakuje stałych odniesień, jest zamęt egzystencjalny.

Prezydent Duda to właśnie człowiek służby, harcerz. To rodzi nadzieję, bo jednak Polacy potrafili pójść pod prąd złym trendom.

Władza nie może być celem samym w sobie. Władza jest środkiem do realizowania zadań w stosunku do społeczeństwa, do narodu, a więc do suwerena. Suweren decyduje, ale też powinien być kształtowany w zgodzie z tymi procesami, które naród wyłoniły. Nie można iść w kierunku genetycznych modyfikacji, które sprawiają, że nowe byty stają się niebezpieczne.

Ostatnie tygodnie przyniosły skok napięcia politycznego w kraju. Największe media wyraźnie jeszcze podkręcają napięcie. Zdaniem księdza arcybiskupa, jak Polacy powinni podejść do tej sytuacji?

Reakcje na to, co się dzieje, są przesadne. To trzeba wyciszyć, bo amplituda tych reakcji jest zupełnie nieadekwatna w stosunku do rzeczywistości. Trzeba zracjonalizować mechanizmy społeczne, które okazały się słabe i podatne na różne manipulacje. Nie można szukać konfrontacji, nie można przeciągać liny, trzeba szukać dobrego rozwiązania dla Polski. To jest obowiązek.

Przy okazji sporów wokół Trybunału Konstytucyjnego, pojawią się apele pod adresem Kościoła, by zabrał głos. Ostatnio apelowała nawet „Gazeta Wyborcza”, zapewniając: „Episkopat nie musi obawiać się, że będzie to zaangażowanie polityczne”.

Przez długie lata słyszeliśmy z tej strony ostrzeżenia przed zabieraniem głosu, mieliśmy całkowitą negację roli Kościoła w sferze publicznej. Jak widać, nauczyliśmy się tego. Nie można mieć więc do nas pretensji, że nic nie mówimy w tej konkretnej sprawie. Mówię to z uśmiechem, bo oczywiście, Kościół jest świadomy tego, co się dzieje, i bacznie obserwuje sytuację. Pamiętajmy też, że Kościół wielokrotnie wypowiadał się na temat polityki społecznej, rodzinnej, na temat odniesień, które muszą być zrealizowane. Kościół ma też świadomość, że Konstytucja ani ustawy nie są Pismem Świętym. Jeżeli Konstytucja nie jest dobrze sformułowana, to można i trzeba ją zmienić. Kościół ma też pewien dystans do pozytywizmu prawnego, bo pamięta, że wiele dyktatur było państwami prawa, złego prawa. O tym doświadczeniu trzeba pamiętać.

Jedną z najważniejszych linii przewodnich nauczania księdza arcybiskupa jest rodzina. Jak więc ksiądz arcybiskup ocenia sztandarowy program nowego rządu, a więc „500 złotych na dziecko”? Czy to dobry kierunek?

To dobry kierunek. Zgadzam się całkowicie z tym, co powiedziała pani premier, a więc że to jest inwestycja. Kapitał ludzki jest najważniejszą inwestycją, na jaką może zdecydować się każdy kraj. Proszę zobaczyć, ile dziś znaczą kraje o dużym potencjale demograficznym. I nawet jeśli ten program sam z siebie nie spowoduje spektakularnego wzrostu dzietności, to zacznie się powolny proces w dobrym kierunku. Oczywiście, musimy pamiętać, że zabezpieczenie materialne to tylko jeden z elementów polityki na rzecz rodziny. Trzeba zmienić całą atmosferę wokół rodziny. Ale z pewnością pomoc jest ważna. Pamiętajmy, jak tragiczna jest sytuacja wielu młodych małżeństw, zadłużonych po uszy, które mają kredyty 20, 30, 40-letnie, o ogromnych odsetkach. To ludzie, którzy stają się ekonomicznymi niewolnikami, nie mogą się wyplątać z tej pętli. Zastrzyk finansowy z tego programu rządowego z pewnością więc państwu się zwróci. Wzrosną wydatki społeczeństwa, budżet dostanie więcej z podatków. To jest naprawdę inwestycja. Każdy, kto patrzy na ekonomię w perspektywie personalistycznej, a nie tylko rzeczowej, musi to przyznać.

Kończący się rok był też bardzo ważny dla Kościoła. Sporo dyskusji, także niepokojów, przyniósł synod poświęcony rodzinie. Wielu katolików pyta, co to będzie? Czy aby nie kruszeje fundament, na którym stoimy?

Ja bym się nie obawiał. Kościół ma bardzo silne stabilizatory. Nie możemy zapominać, że duszą Kościoła jest Duch Święty. Kościół przeżył 2 tysiące lat, przeżył bardzo różne zawirowania, często miał do czynienia z herezjami, ze schizmami. Tak było od czasów apostolskich aż do dziś. Nie ma się więc co obawiać, że Kościół zejdzie z drogi Prawdy. Tej Prawdy, którą głosi od 2 tysięcy lat. Nie będzie zmian dogmatycznych, nie będzie zmian sakramentalnych. To są pewniki, które pozostaną. Wiele z interpretacji pastoralnych ma rzeczywiście charakter ekscesywny. Nie można godzić się na coś, co nie jest związane z tym, w co Kościół zawsze wierzył i wierzyć będzie. Wystarczy trzymać się doktryny Soboru Watykańskiego II, żeby znaleźć równowagę.

Wystarczy więc pamiętać, że byli poprzedni papieże.

Tak. I synod w sprawie rodziny przypomniał całą linię nauczania Kościoła od Soboru do Franciszka, i to znalazło się w dokumentach. To ważne, bo tego nie było we wstępnym dokumencie.

Ksiądz arcybiskup świetnie zna kulturę francuską. Miniony rok przyniósł tragiczne zamachy w Paryżu. Czy można mieć nadzieję, że tak ciężko doświadczona i zagrożona Francja powróci do chrześcijańskich korzeni? Że zacznie się taki dobry proces?

Problem Francji polega na tym, że wielu obywateli tego kraju to już drugie, a nawet trzecie pokolenie pozbawione wychowania religijnego. Mówią mi o tym również nasi księża, którzy tam pracują. Nie ma się do czego odnosić, bo tym ludziom chrześcijaństwo nic nie mówi. Dlatego Francja to dziś często kraj pierwszej ewangelizacji, a nie nowej ewangelizacji.

W Polsce też są już obszary pozbawione doświadczenia chrześcijaństwa.

Tak, są takie obszary. I są tacy, którzy się z tego cieszą. To jest jednak droga do zbiorowego samobójstwa, już widoczna na horyzoncie. Natura nie lubi pustki, natura horror vacui. W pustkę zawsze coś wchodzi. W pustkę religijną wchodzi z ogromną siłą islam. W pustkę ideologiczną wchodzą inne ideologie. W pustkę demograficzną wchodzą ludy napływowe.

Czego ksiądz arcybiskup życzy Polakom w nowym roku?

Mądrości i inteligencji. Życzę, żeby nie przyjmowali wszystkiego wprost, ale żeby umieli zdobyć się na refleksję nad tym co widzą i słyszą.

Rozmawiał Jacek Karnowski

Prezydent Andrzej Duda odznacza abpa Henryka Hosera
Prezydent Andrzej Duda odznacza abpa Henryka Hosera

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.