Kanadyjskiego pisarza Michaela O’Briena uderzył przede wszystkim brak jakichkolwiek odniesień do chrześcijaństwa. Nie było ani postaci Maryi (choć to jej święto), ani Jezusa Miłosiernego (choć to początek Roku Miłosierdzia), ani nawet krzyża. Były za to morświny, motyle, pszczoły czy wilki. Zdaniem O’Briena, Matka Boża zastąpiona została przez Matkę Ziemię. Jeżeli duchowość ma uratować świat – jak sygnalizowali autorzy spektaklu – to na pewno nie było tam miejsca na duchowość chrześcijańską.
Katolicki pisarz o. George Rutler wyraził z kolei zaniepokojenie przekazem, jaki niosło widowisko na watykańskiej bazylice oraz towarzyszące mu komentarze organizatorów. Wynika z nich, że najważniejszym problemem, który chce się pokazać wiernym w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, są “grzechy przeciwko klimatowi”, a może nawet “zbrodnie przeciwko równowadze ekosystemu”.
Z kolei pisarka Cornelia Ferreira, wykładowczyni akademicka i autorka wielu prac na temat New Age, zauważyła, że wśród ekologicznych treści, które dominowały w prezentacji, znalazły się także symbole okultystyczne oraz obrazy charakterystyczne dla duchowości Nowej Ery (portal Lifesitenews.com szczegółowo charakteryzuje ich ezoteryczne znaczenie). Nie są one bynajmniej przypadkowe. Ferreira przytacza słowa organizatorów tego typu spektakli, że ich celem jest “zmiana świadomości i myślenia” widzów. Według niej:
piękny spektakl światła i dźwięku wprowadza widzów na duchową ścieżkę, która omija racjonalne myślenie i normalny ludzki osąd. Oczywiście to wszystko jest przebrane w strój “zmian klimatycznych”, by „ratować oceany”, „ratować planetę,” „ratować zwierzęta”…
W ekologicznym kontekście dziwi obecność szkieletonów, humanoidów oraz totemicznych bóstw, które pojawiają się w spektaklu mającym obrazować przecież piękno naszej planety.
Michael Hichborn z Instytutu Lepanto, który od 20 lat zajmuje się studiami nad okultyzmem, analizuje kilka z takich obrazów, jakie można było oglądać na Bazylice św. Piotra. Według niego scena, na której widać było połówki ludzkich twarzy, eksponowała tylko jedno oko i była nawiązaniem do Oka Horusa (egipskiego bożka, syna Ozyrysa) – symbolu masonerii, Iluminatów i czarnej magii.
Katolicka publicystka Elizabeth Scalia zachwycała się, że na prezentacji widać było białe gołębie, czyli symbol Ducha Świętego. Tymczasem – jak zauważył Hichborn – w ikonografii chrześcijańskiej Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje zawsze z góry i leci do przodu; natomiast w spektaklu gołąb leci od dołu, a właściwie próbuje się unieść, lecz leci do tyłu, jakby go coś ciągnęło w dół. Ponadto światło, które go oświetla, nie idzie z góry (jak na chrześcijańskich obrazach), lecz od dołu. Według Hitchborna, wpisuje się to w tradycję demoniczną, w której diabeł naśladuje Boga, ale w perwersyjny sposób, odwracając symbole i znaczenie.
Jeden z autorów projektu Louie Psihoyos przyznał, że “zielone światło” dla spektaklu dał osobiście sam Franciszek, który zresztą obserwował widowisko ze swego balkonu. Travis Threlkel oświadczył, że nie mógł wprost uwierzyć, jak bardzo Watykan wspierał jego przedsięwzięcie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kanadyjskiego pisarza Michaela O’Briena uderzył przede wszystkim brak jakichkolwiek odniesień do chrześcijaństwa. Nie było ani postaci Maryi (choć to jej święto), ani Jezusa Miłosiernego (choć to początek Roku Miłosierdzia), ani nawet krzyża. Były za to morświny, motyle, pszczoły czy wilki. Zdaniem O’Briena, Matka Boża zastąpiona została przez Matkę Ziemię. Jeżeli duchowość ma uratować świat – jak sygnalizowali autorzy spektaklu – to na pewno nie było tam miejsca na duchowość chrześcijańską.
Katolicki pisarz o. George Rutler wyraził z kolei zaniepokojenie przekazem, jaki niosło widowisko na watykańskiej bazylice oraz towarzyszące mu komentarze organizatorów. Wynika z nich, że najważniejszym problemem, który chce się pokazać wiernym w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, są “grzechy przeciwko klimatowi”, a może nawet “zbrodnie przeciwko równowadze ekosystemu”.
Z kolei pisarka Cornelia Ferreira, wykładowczyni akademicka i autorka wielu prac na temat New Age, zauważyła, że wśród ekologicznych treści, które dominowały w prezentacji, znalazły się także symbole okultystyczne oraz obrazy charakterystyczne dla duchowości Nowej Ery (portal Lifesitenews.com szczegółowo charakteryzuje ich ezoteryczne znaczenie). Nie są one bynajmniej przypadkowe. Ferreira przytacza słowa organizatorów tego typu spektakli, że ich celem jest “zmiana świadomości i myślenia” widzów. Według niej:
piękny spektakl światła i dźwięku wprowadza widzów na duchową ścieżkę, która omija racjonalne myślenie i normalny ludzki osąd. Oczywiście to wszystko jest przebrane w strój “zmian klimatycznych”, by „ratować oceany”, „ratować planetę,” „ratować zwierzęta”…
W ekologicznym kontekście dziwi obecność szkieletonów, humanoidów oraz totemicznych bóstw, które pojawiają się w spektaklu mającym obrazować przecież piękno naszej planety.
Michael Hichborn z Instytutu Lepanto, który od 20 lat zajmuje się studiami nad okultyzmem, analizuje kilka z takich obrazów, jakie można było oglądać na Bazylice św. Piotra. Według niego scena, na której widać było połówki ludzkich twarzy, eksponowała tylko jedno oko i była nawiązaniem do Oka Horusa (egipskiego bożka, syna Ozyrysa) – symbolu masonerii, Iluminatów i czarnej magii.
Katolicka publicystka Elizabeth Scalia zachwycała się, że na prezentacji widać było białe gołębie, czyli symbol Ducha Świętego. Tymczasem – jak zauważył Hichborn – w ikonografii chrześcijańskiej Duch Święty w postaci gołębicy zstępuje zawsze z góry i leci do przodu; natomiast w spektaklu gołąb leci od dołu, a właściwie próbuje się unieść, lecz leci do tyłu, jakby go coś ciągnęło w dół. Ponadto światło, które go oświetla, nie idzie z góry (jak na chrześcijańskich obrazach), lecz od dołu. Według Hitchborna, wpisuje się to w tradycję demoniczną, w której diabeł naśladuje Boga, ale w perwersyjny sposób, odwracając symbole i znaczenie.
Jeden z autorów projektu Louie Psihoyos przyznał, że “zielone światło” dla spektaklu dał osobiście sam Franciszek, który zresztą obserwował widowisko ze swego balkonu. Travis Threlkel oświadczył, że nie mógł wprost uwierzyć, jak bardzo Watykan wspierał jego przedsięwzięcie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/275322-czy-bazylika-sw-piotra-zostala-sprofanowana-goracy-spor-w-swiecie-katolickim-wideo?strona=2