KAI: W encyklice „Laudato si’” pojawiają się pojęcia duchowości ekologicznej i nawrócenia ekologicznego. Co papież pod nimi rozumie?
W tej encyklice jest kilka nowych, pięknych określeń. Byłoby warto, żeby teolodzy i etycy spróbowali je zgłębić. O sumieniu ekologicznym, o grzechu ekologicznym mówił już Jan Paweł II, choć niestety nie zostało to podjęte pastoralnie i wdrożone. Papież Franciszek przypomina o tym, ale akcentuje - i temu poświęcił cały rozdział - tzw. nawrócenie ekologiczne. Czym powinno być nawrócenie? Z tradycji chrześcijańskiej dobrze wiemy, że to przemiana, korekta życiowa, wyznanie win, przyznanie się do własnych grzechów, uderzenie się we własne piersi a nie w cudze… i postanowienie poprawy. Ekologiczne nawrócenie - to uznanie, że konsekwencje mego stylu życia, mego postępowania dotykają całe dzieło Boże, nie tylko mnie osobiście, również Boga czy bliźniego, a nawet stworzenie. Papież proponuje, by - jak to wprost pisze - bronić się, aby nie paść łupem konsumpcjonizmu bez etyki oraz bez zmysłu społecznego i ekologicznego. Co to jest ten zmysł społeczny i ekologiczny? To też trzeba będzie zbadać i zastanowić się. Dalej mówi o budowie więzów wspólnotowych, bo tylko razem możemy sprawić, że to nawrócenie ekologiczne będzie owocne. Czyn pojedynczego człowieka ma sens, ale dopiero wspólnotowe działanie przynosi właściwy efekt. Pozytywnie zachęca, by rozwijać wszystkie zdolności, jakie mamy: kreatywność, entuzjazm, by rozwiązać - jak mówi - dramaty świata, które w innym miejscu opisuje. Jest to perspektywa wiary, perspektywa chrześcijańska. Typowe w tej encyklice jest również to, że papież wskazuje na życie św. Franciszka z Asyżu jako na model, przykład i ideał tej pracy. Encyklika zaczyna się hymnem o stworzeniu św. Franciszka i kończy się hymnem o stworzeniu papieża Franciszka. To świadoma klamra.
KAI: Do czego inspiruje św. Franciszek?
Ideał św. Franciszka ciągle jest aktualny, jest niedoścignionym wzorem a jego propozycja braterstwa uniwersalnego wymaga przemyślenia na nowo i próby wdrożenia. Chcąc budować wspólny dom, warto zauważyć, że jako mieszkańcy Ziemi jesteśmy też dziećmi Bożymi. Jeśli Ojciec jest jeden, to powinniśmy dla siebie nawzajem być rodziną, braćmi i siostrami. Powinniśmy pokonać wszystkie pęknięcia, agresje, wojny, konflikty, by budować dobro wspólne. To dobro wspólne jest w encyklice kilkakrotnie podkreślane. Przypomnę jeszcze raz: ta encyklika nie jest przeciwko komuś, ale wprost przeciwnie! Ona jest za wszystkimi! A zwłaszcza za tymi, którzy czują się odrzuceni i skrzywdzeni przez współczesny system ekonomiczno-finansowy.
KAI: Co jest - według papieża - największym wyzwaniem dla ludzkości? Wspomniał Ojciec, że papież na kartach encykliki dokonuje też analiz współczesnych dramatów.
Nie wiem czy potrafię stworzyć taki ranking wyzwań… Po wstępnej lekturze, wydaje mi się, że takim wyzwaniem będzie po prostu samo to, że się zreflektujemy a każdy zrobi krok w tył i spróbuje dokonać korekty swego postępowania, zacznie rozmawiać z innymi… By wreszcie przyniosły efekt konferencje np. G7 czy G20, albo te bardziej transparentne jak chociażby szczyt klimatyczny, który kolejny odbędzie się w Paryżu. By to nie była tylko gra interesów jak do tej pory, ale rzeczywiście troska o dobro wspólne. Może się wydawać, że to jest utopijne, ale przecież sami widzimy, ile jest w świecie nieszczęść i konfliktów. Alternatywy nie mamy. Jeśli się nie dogadamy, to co? Pozabijamy się nawzajem? Z encykliki „Laudato si’” przebija wielka wiara, że jest w nas potencjał. Ludzka zdolność do czynienia dobra i kreatywność jest większa niż nagłaśniana mocno zdolność czynienia zła. To jest fantastyczne u Ojca Świętego! Gdyby tylko liderzy polityczni i społeczni przyjęli tę wiarę to już byłby wielki sukces. Rozdział piąty zawiera proponowane przez papieża „Wytyczne i działania”. Jest tam i wezwanie do dialogu w różnym wymiarze: dialog i transparencja w procesach decyzyjnych, dialog polityki i ekonomii na rzecz pełni człowieczeństwa. Franciszkowi chodzi o to, by zerwać z opcją mówienia o interesach czy to określonych sektorów lub państw a zacząć myśleć innymi kategoriami: kategoriami troski o bezbronnych i dobra wspólnego. Trzeba dużo się modlić, żeby tak się stało.
KAI: Dlatego encyklika kończy się modlitwą?
Franciszek zachęca do wzbogacenia naszej duchowości o wymiar prawdziwie chrześcijańskiej dobrej relacji ze stworzeniem i z Bogiem-Stwórcą. Maryję nazywa Królową całego stworzenia. Może to będzie nowe wezwanie do Litanii Loretańskiej? Na koniec encykliki papież zamieszcza dwie modlitwy. Obie są bez przypisów, należy więc sądzić, że są autorstwa Franciszka. Pierwsza - dla wszystkich wierzących w Boga, a druga - dla chrześcijan, gdzie pojawia się imię Jezusa. Papież zaczyna encyklikę od Hymnu św. Franciszka, a kończy swoim hymnem. Dla mnie jako dla franciszkanina papież jest niezwykle poważnym i twórczym interpretatorem tradycji franciszkowej.
KAI: Jak zostanie przyjęta ta encyklika? Jaka będzie jej recepcja w Polsce? Wprawdzie jest spore zainteresowanie różnych środowisk ale pojawiły się też opinie, że papież jakoby krytykuje energetykę opartą na węglu…
Model technokratyczny i energetyczny jest krytykowany od wielu lat przez wielu ekspertów. Papież w tej dziedzinie nie jest ani jakoś szczególnie odkrywczy, ani zbyt radykalny. Raczej jego wypowiedź jest bardzo stonowana. Po ogólnych stwierdzeniach, pisze dużo o kontekście lokalnym, o wrażliwości na te kraje i miejsca, które trywialnie mówiąc jeszcze „nie załapały się” na proces rozwoju. Nie ma jednej recepty dla wszystkich, za to jest bardzo wymagający wobec bogatych i odpowiedzialnych za tę rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Natomiast dla reszty jest miłosierny. Pisze też o prawach pracowników, rolników i innych ciężko pracujących a marnie wynagradzanych, którzy często są ofiarami całego systemu. Franciszek stawia poważny znak zapytania a zarazem jest to potężny głos: „nieprawda, że nie ma alternatywy”. Jeśli nasi liderzy zechcą przeczytać tę encyklikę, wyciągnąć z niej wnioski i przemyślenia, to chwała Bogu! Natomiast podstawowa recepcja nauczania społecznego papieża powinna dokonać się wśród katolików. Chciałbym, aby bez uprzedzeń, katolicy spokojnie przeczytali ten tekst, przemyśleli go sobie czy nawet przemedytowali i spróbowali wprowadzać go w życie. Mam nadzieję, że zainteresują się nim także różne gremia odpowiedzialne za duszpasterstwo w Polsce. Moje doświadczenie jest takie, że zwłaszcza młodsze generacje są niezwykle zainteresowane tym tematem, dla wielu z nich oczywistym jest styl życia, który jest samoograniczeniem w imię wyboru wiary. Nikt z nas nie żyje sam na świecie, więc musimy się samoograniczać, by zostawić trochę miejsca dla bliźniego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
KAI: W encyklice „Laudato si’” pojawiają się pojęcia duchowości ekologicznej i nawrócenia ekologicznego. Co papież pod nimi rozumie?
W tej encyklice jest kilka nowych, pięknych określeń. Byłoby warto, żeby teolodzy i etycy spróbowali je zgłębić. O sumieniu ekologicznym, o grzechu ekologicznym mówił już Jan Paweł II, choć niestety nie zostało to podjęte pastoralnie i wdrożone. Papież Franciszek przypomina o tym, ale akcentuje - i temu poświęcił cały rozdział - tzw. nawrócenie ekologiczne. Czym powinno być nawrócenie? Z tradycji chrześcijańskiej dobrze wiemy, że to przemiana, korekta życiowa, wyznanie win, przyznanie się do własnych grzechów, uderzenie się we własne piersi a nie w cudze… i postanowienie poprawy. Ekologiczne nawrócenie - to uznanie, że konsekwencje mego stylu życia, mego postępowania dotykają całe dzieło Boże, nie tylko mnie osobiście, również Boga czy bliźniego, a nawet stworzenie. Papież proponuje, by - jak to wprost pisze - bronić się, aby nie paść łupem konsumpcjonizmu bez etyki oraz bez zmysłu społecznego i ekologicznego. Co to jest ten zmysł społeczny i ekologiczny? To też trzeba będzie zbadać i zastanowić się. Dalej mówi o budowie więzów wspólnotowych, bo tylko razem możemy sprawić, że to nawrócenie ekologiczne będzie owocne. Czyn pojedynczego człowieka ma sens, ale dopiero wspólnotowe działanie przynosi właściwy efekt. Pozytywnie zachęca, by rozwijać wszystkie zdolności, jakie mamy: kreatywność, entuzjazm, by rozwiązać - jak mówi - dramaty świata, które w innym miejscu opisuje. Jest to perspektywa wiary, perspektywa chrześcijańska. Typowe w tej encyklice jest również to, że papież wskazuje na życie św. Franciszka z Asyżu jako na model, przykład i ideał tej pracy. Encyklika zaczyna się hymnem o stworzeniu św. Franciszka i kończy się hymnem o stworzeniu papieża Franciszka. To świadoma klamra.
KAI: Do czego inspiruje św. Franciszek?
Ideał św. Franciszka ciągle jest aktualny, jest niedoścignionym wzorem a jego propozycja braterstwa uniwersalnego wymaga przemyślenia na nowo i próby wdrożenia. Chcąc budować wspólny dom, warto zauważyć, że jako mieszkańcy Ziemi jesteśmy też dziećmi Bożymi. Jeśli Ojciec jest jeden, to powinniśmy dla siebie nawzajem być rodziną, braćmi i siostrami. Powinniśmy pokonać wszystkie pęknięcia, agresje, wojny, konflikty, by budować dobro wspólne. To dobro wspólne jest w encyklice kilkakrotnie podkreślane. Przypomnę jeszcze raz: ta encyklika nie jest przeciwko komuś, ale wprost przeciwnie! Ona jest za wszystkimi! A zwłaszcza za tymi, którzy czują się odrzuceni i skrzywdzeni przez współczesny system ekonomiczno-finansowy.
KAI: Co jest - według papieża - największym wyzwaniem dla ludzkości? Wspomniał Ojciec, że papież na kartach encykliki dokonuje też analiz współczesnych dramatów.
Nie wiem czy potrafię stworzyć taki ranking wyzwań… Po wstępnej lekturze, wydaje mi się, że takim wyzwaniem będzie po prostu samo to, że się zreflektujemy a każdy zrobi krok w tył i spróbuje dokonać korekty swego postępowania, zacznie rozmawiać z innymi… By wreszcie przyniosły efekt konferencje np. G7 czy G20, albo te bardziej transparentne jak chociażby szczyt klimatyczny, który kolejny odbędzie się w Paryżu. By to nie była tylko gra interesów jak do tej pory, ale rzeczywiście troska o dobro wspólne. Może się wydawać, że to jest utopijne, ale przecież sami widzimy, ile jest w świecie nieszczęść i konfliktów. Alternatywy nie mamy. Jeśli się nie dogadamy, to co? Pozabijamy się nawzajem? Z encykliki „Laudato si’” przebija wielka wiara, że jest w nas potencjał. Ludzka zdolność do czynienia dobra i kreatywność jest większa niż nagłaśniana mocno zdolność czynienia zła. To jest fantastyczne u Ojca Świętego! Gdyby tylko liderzy polityczni i społeczni przyjęli tę wiarę to już byłby wielki sukces. Rozdział piąty zawiera proponowane przez papieża „Wytyczne i działania”. Jest tam i wezwanie do dialogu w różnym wymiarze: dialog i transparencja w procesach decyzyjnych, dialog polityki i ekonomii na rzecz pełni człowieczeństwa. Franciszkowi chodzi o to, by zerwać z opcją mówienia o interesach czy to określonych sektorów lub państw a zacząć myśleć innymi kategoriami: kategoriami troski o bezbronnych i dobra wspólnego. Trzeba dużo się modlić, żeby tak się stało.
KAI: Dlatego encyklika kończy się modlitwą?
Franciszek zachęca do wzbogacenia naszej duchowości o wymiar prawdziwie chrześcijańskiej dobrej relacji ze stworzeniem i z Bogiem-Stwórcą. Maryję nazywa Królową całego stworzenia. Może to będzie nowe wezwanie do Litanii Loretańskiej? Na koniec encykliki papież zamieszcza dwie modlitwy. Obie są bez przypisów, należy więc sądzić, że są autorstwa Franciszka. Pierwsza - dla wszystkich wierzących w Boga, a druga - dla chrześcijan, gdzie pojawia się imię Jezusa. Papież zaczyna encyklikę od Hymnu św. Franciszka, a kończy swoim hymnem. Dla mnie jako dla franciszkanina papież jest niezwykle poważnym i twórczym interpretatorem tradycji franciszkowej.
KAI: Jak zostanie przyjęta ta encyklika? Jaka będzie jej recepcja w Polsce? Wprawdzie jest spore zainteresowanie różnych środowisk ale pojawiły się też opinie, że papież jakoby krytykuje energetykę opartą na węglu…
Model technokratyczny i energetyczny jest krytykowany od wielu lat przez wielu ekspertów. Papież w tej dziedzinie nie jest ani jakoś szczególnie odkrywczy, ani zbyt radykalny. Raczej jego wypowiedź jest bardzo stonowana. Po ogólnych stwierdzeniach, pisze dużo o kontekście lokalnym, o wrażliwości na te kraje i miejsca, które trywialnie mówiąc jeszcze „nie załapały się” na proces rozwoju. Nie ma jednej recepty dla wszystkich, za to jest bardzo wymagający wobec bogatych i odpowiedzialnych za tę rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Natomiast dla reszty jest miłosierny. Pisze też o prawach pracowników, rolników i innych ciężko pracujących a marnie wynagradzanych, którzy często są ofiarami całego systemu. Franciszek stawia poważny znak zapytania a zarazem jest to potężny głos: „nieprawda, że nie ma alternatywy”. Jeśli nasi liderzy zechcą przeczytać tę encyklikę, wyciągnąć z niej wnioski i przemyślenia, to chwała Bogu! Natomiast podstawowa recepcja nauczania społecznego papieża powinna dokonać się wśród katolików. Chciałbym, aby bez uprzedzeń, katolicy spokojnie przeczytali ten tekst, przemyśleli go sobie czy nawet przemedytowali i spróbowali wprowadzać go w życie. Mam nadzieję, że zainteresują się nim także różne gremia odpowiedzialne za duszpasterstwo w Polsce. Moje doświadczenie jest takie, że zwłaszcza młodsze generacje są niezwykle zainteresowane tym tematem, dla wielu z nich oczywistym jest styl życia, który jest samoograniczeniem w imię wyboru wiary. Nikt z nas nie żyje sam na świecie, więc musimy się samoograniczać, by zostawić trochę miejsca dla bliźniego.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/256492-o-jaromi-ofm-conv-o-papieskiej-encyklice-jest-pekniecie-pomiedzy-bogata-polnoca-ktora-lupi-zasoby-naturalne-a-reszta-ktora-wegetuje-wywiad?strona=2