Kazanie ks. Józefa Niżnika, proboszcza parafii Strachocina i kustosza Sanktuarium św. Andrzeja Boboli podczas mszy św. na wzgórzu Bobolówka 2 maja 2015 roku
Szanowni Bracia i Siostry w Chrystusie. Umiłowani czciciele Andrzeja Boboli. Drodzy radiosłuchacze archidiecezjalnego Radia Fara. Ukochani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia.
Każdego roku w uroczystość Matki Bożej Królowej Polski, którą w tym roku obchodzimy wyjątkowo 2 maja, Kościół w Słowie Bożym prowadzi nas na Golgotę i uświadamia Polakom, że obecność Maryi w naszej historii ma swe źródło na Kalwarii. Maryja Matka wszystkich ludzi jest i naszą matką. W Polsce oddajemy jej cześć nie tylko jako matce, ale i królowej. Ma to związek z określonymi wydarzeniami w Polsce oraz objawieniami w Neapolu w roku 1608 Słudze Bożemu o. Juliuszowi Manzinellemu, włoskiemu jezuicie, któremu Maryja podczas objawienia powiedziała: „Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, bowiem osobliwą miłością do mnie płoną jego synowie”. Dwa lata później tenże jezuita przyjeżdża do Polski i w katedrze wawelskiej doznaje kolejnego objawienia. Maryja mówi do niego: - Ja jestem królową Polski, jestem matką tego narodu, który jest mi bardzo drogi. Więc wstawiaj się do mnie za nim i o pomyślność tej ziemi błagaj mnie nieustannie, a ja będę ci zawsze teraz matką miłosierną.
Kochani, jeśli wejdziemy w kontekst historyczny tych objawień Maryi włoskiemu jezuicie, to dostrzeżemy, że te objawienia poprzedziły jedne z najbardziej trudnych okresów naszej historii w XVII wieku. Maryja, matka narodu polskiego jakby pragnęła w obliczu czekających nas trudnych wydarzeń zwrócić uwagę na siebie, że ona jest gotowa do niesienia nam pomocy. Jak czas pokazał - tak było. Maryja ocaliła jasnogórskie sanktuarium podczas najazdu szwedzkiego, a po tym wydarzeniu król Jan Kazimierz powiedział wobec świata: - Ja Jan Kazimierz Ciebie za patronkę moją i za królową obieram. Ty zaś Królowo i Pani spraw, abym u syna Twojego łaskę wypełnienia jej uzyskał.
I tą wiedzę my wszyscy mamy, ale czy wiemy, że do tego co stało się we Lwowie przyczynił się ojciec Bobola, polski jezuita, który w tym czasie pracował na terenach wschodnich Polski, które dziś należą do Litwy, Białorusi, Ukrainy i Rosji? To on napisał rotę Ślubów Jasnogórskich i przekonał króla, by tak się zachował. Tym samym jezuita Andrzej Bobola wpisał się w niezwykły sposób do uczynienia Maryi Królową Polski.
Drodzy pielgrzymi! Jesteśmy teraz na jednym z pagórków w Strachocinie, który mieszkańcy nazwali Bobolówka, aby upamiętnić obecność tutaj szlacheckiej rodziny Bobolów w latach 1520 - 1686. Jesteście teraz w miejscu, gdzie mieszkała rodzina św. Andrzeja Boboli. Kim on był? Wiele wskazuje, że urodził się tutaj, na tym wzgórzu w 1591 roku. Stąd młody Andrzej poszedł do szkoły jezuickiej w Braniewie, potem wstąpił do zakonu jezuitów i przyjął święcenia kapłańskie w roku 1622. Zasłynął jako gorliwy duszochwat Polesia, poniósł okrutną śmierć z rąk Kozaków 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim (tereny dzisiejszej Białorusi). Beatyfikowany w roku 1853, zaś kanonizowany w roku 1938. Trumna z jego relikwiami znajduje się obecnie w sanktuarium ojców jezuitów w Warszawie. Z racji trzechsetnej rocznicy śmierci tego męczennika ojciec św. Pius XII napisał encyklikę, jeden z najważniejszych dokumentów Kościoła, którą poświęcił św. Andrzejowi. I w tej encyklice napisał takie bardzo znamienne słowa jako papież. To nie był papież Polak, a tak pisze o Polaku, o Andrzeju Boboli: „Jest naszym gorącym pragnieniem, aby wszyscy katolicy na całym świecie, a zwłaszcza synowie polskiej ziemi pobożnym sercem i umysłem rozważyli jego męczeństwo i jego świętość” I zaraz wyjaśnia, dlaczego:
„Nie chcemy pominąć tej pamiętnej chwili, która złotymi zgłoskami zapisała się w rocznikach Kościoła”.
W tejże encyklice zwrócił się też osobiście do Polaków:
„Skoro Andrzej Bobola z polskiego narodu wyszedł, niech Polacy nadal bronią ojczystej wiary, usiłują zachować chrześcijańskie obyczaje, żeby Polska dalej była przedmurzem chrześcijaństwa. Zdaje się wskazywać historia jako świadek czasu, światło prawdy i nauczycielka życia, że Bóg tę właśnie rolę narodowi polskiemu przeznaczył”.
Po prawie 400 latach rozpoczął się kult Andrzeja Boboli w parafii Strachocina. Tu na Bobolówce, gdzie teraz jesteśmy, po raz pierwszy przyszliśmy w roku 1992. Od samego początku kultu jawi się św. Andrzej w tej parafii jako skuteczny orędownik u Boga wypraszając ludziom potrzebne łaski, których jest tak wiele, że w roku 2007 ks. abp Józef Michalik ustanowił kościół parafialny w Strachocinie i to miejsce - Bobolówkę - Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli. 16 maja w 2002 roku Ociec Święty Jan Paweł II ustanawia św. Andrzeja Bobolę patronem Polski.
Moi Drodzy, przypominam pobieżnie najważniejsze daty związane z życiem i kultem św. Andrzeja Boboli, bo dla wielu z was jest to pewnie mało znany święty. Jeśli tu dziś jesteście na Bobolówce, to wielka w tym zasługa pana Jarosława Kaczyńskiego, którego szczególnie witam i cieszę się obecnością pana prezesa i dziękuję za miłość do św. Andrzeja (oklaski). To ona przyprowadziła dziś pana do Strachociny, a wraz z panem tylu pielgrzymów, którym bardzo dziękuję, że tu jesteście. Nie chcę pominąć nikogo z obecnych tu parlamentarzystów, samorządowców, rolników, ludzi pracy, parafian i tych, którym na sercu leży dobro Polski. Witam poczty sztandarowe Prawa i Sprawiedliwości, Solidarności, Solidarności Rolników Indywidualnych, strażaków, Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, Akcji Katolickiej. Przybyliście wszyscy dzisiaj do św. Andrzeja Boboli, aby przez jego wstawiennictwo modlić się do Boga nie tylko za siebie, za swoich bliskich, ale prosić o łaski dla Polski. I dobrze czynicie. I dobrze, że tu przybyliście z pielgrzymką.
I dobrze, że poprzez obecność w tym miejscu mówicie Polakom: potrzebna jest naszej ojczyźnie modlitwa św. Andrzeja Boboli patrona Polski. Abyśmy wszyscy Polacy to wołanie usłyszeli i zrozumieli jego sens, przywołam wydarzenia z historii, naszej polskiej historii, w której św. Andrzej Bobola okazuje się, że nie jest mu obojętne to, co dzieje się w Polsce.
Siostra Faustyna w „Dzienniczku” zapisała: „W pewnej chwili ujrzałam stolicę Baranka Bożego i przed tronem wszechświętym Stanisława Kostkę, Andrzeja Bobolę i Kazimierza Królewicza, którzy wstawiali się u Boga za Polską”. Ale to, co dostrzegła siostra Faustyna jest tylko potwierdzeniem tego, co wiedzą o św. Andrzeju jego czciciele, a także ci, których jest patronem. Andrzej Bobola wielu osobom patronuje, ale jednym z nich jest obecny wśród nas pan Andrzej Duda, kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który urodził się 16 maja (oklaski). Jakże powinien pan dziękować Panu Bogu, że wybrał Bóg dla pana takiego patrona. I dziękuję panu, że znalazł pan czas, aby dziś modlić się z nami za Polskę.
Kochani, św. Faustyna widziała wśród tych, którzy modlą się przed Bogiem za Polskę św. Andrzeja Bobolę. Dla tych, co znają jego życiorys, nie jest to żadne zaskoczenie. Gdy jeszcze nie było go w katalogu świętych, on już jawił się jako obrońca Polski. Było to w Pińsku 16 kwietnia 1702 roku. Marcin Godebski, rektor kolegium jezuitów w Pińsku zastanawia się w swej celi, kto pomoże uratować miasto, bo Szwedzi się zbliżają. Wtedy zjawia się w jego celi postać i wyrzuca rektorowi: - Czemu nie szukasz pomocy tam, gdzie trzeba? Jestem wasz współbrat, Andrzej Bobola. Jeśli odszukacie moją trumnę, oddzielicie ją od innych, przyjdę wam z pomocą.
Odszukali. I to, co zakonnicy zobaczyli w trumnie, wprawiło ich w zdumienie - ciało Boboli zostało zachowane od rozkładu, ale było okrutnie zmasakrowane. Wynieśli je w nowej trumnie i ustawili w bocznej kaplicy kościoła. Szwedzi nie weszli wtenczas do Pińska. Ludzie dotykając trumny doznawali uzdrowień. Po tym wydarzeniu, które miało miejsce 45 lat po śmierci męczennika, jezuici rozpoczęli przygotowanie do procesu beatyfikacyjnego. Drugie wydarzenie, na które pragnę zwrócić uwagę, miało miejsce w Wilnie w roku 1819. W tym przypadku ojciec Bobola objawia się ojcu Alojzemu Korzeniowskiemu, który był w zakonie dominikanów i za to, że głosił patriotyczne kazania, został skazany na pobyt w celi zakonnej, nie mógł się z nikim kontaktować. Z tego powodu był bardzo załamany, cierpiał. I do tego zakonnika przychodzi Bobola. Znowu mu się pojawia i mówi: „Polska odzyska wolność”. To było sto lat przed odzyskaniem przez Polskę wolności po zaborach. I dodaje: „Ale Polska potrzebuje twojej modlitwy, twojego cierpienia niż twoich kazań”. I dodaje na końcu: „Przyjdą czasy, że będę jej głównym patronem - patronem Polski. Trzeci znak Andrzejowy dotyczy roku 1920. Do Warszawy zbliżają się Moskale. Kardynał Aleksander Kakowski, ordynariusz warszawski, zarządza, aby we wszystkich kościołach w Warszawie odprawiono 9-dniową modlitwę nowennową o cud uratowania Warszawy za przyczyną m.in. już wtedy błogosławionego Andrzeja. Przez 9 dni ulicami miasta noszono trumienkę z jego relikwiami, a w ostatnim dniu nowenny dokonał się cud nad Wisłą. Ten cud kojarzy się Polakom z Matką Najświętszą. I dobrze. Ale dla Episkopatu Polski i ówczesnych władz z Józefem Piłsudskim na czele było oczywistym, że udział w tym zwycięstwie ma błogosławiony Andrzej Bobola.
Dlatego biskupi i władze polskie piszą list do Ojca Świętego Piusa X, aby kanonizował Andrzeja i uczynił go patronem Polski. Ostatnim znakiem Andrzejowym, na który chciałbym zwrócić uwagę, to jest pobliska stąd Komańcza. Tu po II wojnie światowej przetrzymywany był w klasztorze sióstr nazaretanek Sługa Boży ks. kardynał Wyszyński. Kościół wtedy zmagał się z komunizmem. I wtedy 16 maja 1956, we wspomnienie św. Andrzeja Boboli powstają Śluby Jasnogórskie, które odegrały tak wielką rolę w walce z komunizmem. W dniu Andrzeja Boboli kardynał Wyszyński pisał te Śluby.
Moi Drodzy, przywołuję wydarzenia z historii, które są związane ze św. Andrzejem Bobolą, abyśmy tu na Bobolówce, w miejscu jego urodzenia, zrozumieli, że dzisiejsze spotkanie wpisuje się w realizację prośby, którą przekazał sam św. Andrzej w tej parafii. Bo takie rzeczy, jakie się działy w Pińsku, w Wilnie, miały miejsce także i tu w Strachocinie. Przez prawie 50 lat przychodził do pracujących tutaj proboszczów. Ostatnie jego przyjście miało miejsce 16 maja 1987 roku. Powiedział wtedy do tego kapłana, który teraz do Was mówi, który jest świadkiem tych wydarzeń:
Jestem św. Andrzej Bobola, zacznijcie mnie czcić w Strachocinie.
Przez lata zastanawiam się, dlaczego dopiero pod koniec XX wieku powiedział: „Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie”? Odpowiedź nie jest łatwa, ale warto zauważyć jedno - że to objawienie dokonało się dwa lata przed historycznymi zmianami w Polsce, przed wyzwoleniem się spod komunizmu. Być może już wtedy św. Andrzej ponownie tu w Strachocinie przypomniał się narodowi, że chce pomagać, bo dostrzegł nowe niebezpieczeństwa grożące Polsce, które tkwiły tym razem w samych Polakach. Wydaje mi się, że on już widział to zniszczenie duchowe, jakie dokonał komunizm, mówiąc tu: „Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie”. Znów przypomniał o sobie i chciał przyjść z pomocą, jak podczas tego pierwszego zjawienia w Pińsku wskazując, że pomoc przyjdzie, ale jeden warunek: „zacznijcie mnie czcić w Strachocinie”. My mieszkańcy Strachociny podjęliśmy od razu tę prośbę św. Andrzeja. I jako parafia wiele zyskaliśmy.
Przecież tu jest pierwszy w Polsce powstały Niepokalanów żeński, ten, który zakładał Maksymilian pod Warszawą dla mężczyzn. To tu w Strachocinie jest dla kobiet. I żeby było jeszcze ciekawiej - założenie tego zakonu dokonało się w Japonii. Przez lata tu po strachocińskiej ziemi chodziły siostry z Japonii, a teraz ciągle nas tu odwiedzają. Jakże zmieniła się ta Bobolówka, na której teraz jesteśmy. Mamy piękną szkołę z zapleczem sportowym, kościół parafialny i obejście wokół niego nabrały jakże pięknego wyglądu. Święty Andrzej nas broni i ocala, jest naszym skutecznym opiekunem. Wielu parafian zawdzięcza mu wyproszone łaski. Stowarzyszenie Akcji Katolickiej, które w archidiecezji przemyskiej obrało sobie św. Andrzeja za patrona, stało się w niespełna 20 lat jednym z wiodących stowarzyszeń w polskim Kościele. Dzięki temu, co tutaj dzieje się z pomocą św. Andrzeja, jestem pewien, że Polska dziś byłaby innym krajem, gdybyśmy z pokorą posłuchali św. Andrzeja i zaczęli go naprawdę tu czcić. Wiele dobra dzieje się w Polsce i za to trzeba dziękować Bogu. Ale są sprawy, które nas bolą. I może gdybyśmy większą uwagę zwrócili na kult św. Andrzeja Boboli, to on by wyprosił jeszcze większe łaski synom i córkom tego narodu.
Kochani, dlatego widząc Was dzisiaj cieszę się jako kustosz Sanktuarium, że ta pielgrzymka ogólnonarodowa wpisuje się w prośbę św. Andrzeja:”zacznijcie mnie czcić w Strachocinie”. Dziękuję za tę inicjatywę Prawu i Sprawiedliwości, dziękuję wszystkim siłom prawicy, że tu jesteście. Czyż nie jest to ważny dzień dla Polski? Że tu są najważniejsi przedstawiciele ugrupowań prawicowych przy ołtarzu. Jakże się tu dzisiaj nie cieszyć, skoro patrzę i widzę pana Marka Jurka, pana Zbigniewa Ziobro, pana Jarosława Gowina. Jakże się nie cieszyć, kiedy widzę przedstawicieli Solidarności rolników indywidualnych, samorządowców z panem Władysławem Ortylem marszałkiem województwa podkarpackiego.
Dziękuję wszystkim, którzy dziś wybraliście się do Strachociny. Mam nadzieję, że św. Andrzej Wam tego nie zapomni. I że przyjdzie taka chwila, że każdemu z Was wynagrodzi.
jasz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/243818-kazanie-ks-jozefa-niznika-kustosza-sanktuarium-sw-andrzeja-boboli-podczas-mszy-sw-na-wzgorzu-bobolowka-2-maja-2015-roku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.