Dzieci chowane na zabawkach-potworach mogą w przyszłości zechcieć kogoś zamordować. Dla zabawy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. fot. Wikipedia.org
Fot. fot. Wikipedia.org

Kupując dzieciakom kolejny tom Harry’ego Pottera lub „uroczą” laleczkę Monster Hihg warto czasem pomyśleć czy przypadkiem nie robimy niechcący naszym pociechom krzywdy.

Okazuje się że dziś dziewczynki wolą się bawić lalkami potworami niż lalkami Barbie (które też idealną zabawką może nie są). Tymczasem takie zabawki niszczą dziecięcą psychikę i stanowią dla dzieci prawdziwe zagrożenie duchowe. Wiele zabawek, którymi dzisiaj bawią się dzieci, promuje przemoc, nawiązuje do świata ciemności, zła, śmierci. O tym jak łatwo, przy pomocy prostych gadżetów, wpaść w pułapkę okultyzmu wie najlepiej Patrycja Hurlak, aktorka, menadżerka gwiazd, która napisała książkę „Nawrócona Wiedźma”.

Patrycja zaczęła swoją przygodę z okultyzmem, m.in. dzięki niewinnie wyglądającej książce o czarnej magii. Jednak w czasach, w których została „wiedźmą” nie było w sklepach wszystkich tych paskudztw, które dzisiaj przepełniają półki z zabawkami. M. in. o tym co może grozić dzieciom, które korzystają z demonicznych zabawek rozmawiałam z Patrycją Hurlak, a cała rozmowa w miesięczniku „Fronda”.

Nowe wydanie miesięcznika „Fronda” już w kioskach!

Zdaniem aktorki dziś dzieci są wystawione na zdecydowanie więcej zagrożeń duchowych niż jeszcze 20 lat temu.

Wszystkie te zabawki, o których mówisz obiektywnie są brzydkie, czemu więc są takie popularne. Bo diabeł za tym stoi. A książka o małym czarodzieju, którą teraz trzeba czytać, bo podobno wszyscy ją czytają? Czemu tak wciąga? Zastanówcie się. Spróbujcie dzieciom wyrzucić te książki, zobaczcie ich reakcję, a wtedy przekonacie się czy są zniewolone czy nie. W naszych czasach tego wszystkiego nie było na wyciągnięcie ręki, a ja w okultyzm i tak wpadłam po uszy

— ostrzega wszystkich Hurlak.

Uważa jednak, że rodzice mogą obronić dzieci przed duchowym zagrożeniem:

Rodzice nigdy nie zaprowadzą dzieci w miejsce, w którym sami nie są. Jeśli nie modlą się z dziećmi, niech nie oczekują, że one same zaczną się modlić. Jeśli nie będą z dziećmi czytać Pisma Świętego, niech nie liczą, że dzieci się nie pogubią. Muszą mieć drogowskazy. Z tego, co wiem z rozmów z rodzicami, dzieci, które modlą się z rodzicami, w ogóle nie są tymi zabawkami zainteresowane. Widzą po prostu ich brzydotę. Są otoczone łaską i mają jaśniejsze spojrzenie. Jeśli rodzice chcą stworzyć „system antywirusowy”, chroniący ich dziecko przed działaniem złego ducha, muszą w pierwszej kolejności zadbać o siebie. To jest jak w samolocie z maską tlenową. Rodzic w pierwszej kolejności nakłada ją sobie, a dopiero potem, jak jest bezpieczny, dziecku. (…) Trzeba dbać o stan łaski uświęcającej. Nie ma osoby, która nie mogłaby przyjmować sakramentów, jeśli jest ochrzczona i przystąpiła do pierwszej komunii świętej. Często słyszę, że rodzice chcieliby zadbać o duchowość dziecka, ale są w związku niesakramentalnym, więc nie mogą. Można wówczas zdecydować się na białe małżeństwo, rezygnację z seksu. Kościół nikogo nie odrzuca. Albo rybki, albo akwarium. To jest najlepsza ochrona duchowa dla dzieci. Albo zależy nam na dzieciach, albo na seksie. Często na spotkaniach z młodzieżą mówię, że nie przebywanie w stanie łaski uświęcającej jest jak wyłączenie systemu antywirusowego w komputerze i korzystanie z zawirusowanych stron. Jeśli dom jest otwarty na działanie złego ducha, to i dzieci są narażone na jego oddziaływanie. On zawsze uderzy w najsłabsze ogniwo

— tłumaczy autorka „Nawróconej Wiedźmy”.

Czemu niby teoretycznie niewinne zabawki mają być tak groźne?

Bo obniżają próg odporności na zło, bo zmieniają nastawienie dziecka do zła, oswajają z nim. Ze świadectw nauczycieli wiem, ze dziewczynki, które bawią tymi zabawkami, zaczynają potem rysować wszystkich ludzi z kłami. A gdy nauczyciele pytają: czy sama chciałabyś mieć kły, często słyszą: chciałabym. Na pytanie: „dlaczego?”, odpowiedź brzmi często: żeby zabijać i pić krew. Dzieci chowane na takich zabawkach trochę podrosną i zechcą kogoś zamordować, żeby zobaczyć czy to fajne. Skoro już wspomniałam książkę o małym czarodzieju, to w jednej z części opisany jest prawdziwy rytuał mszy satanistycznej, ze złożeniem dziecka w ofierze. Jeśli ktoś uważa, że to jest bezpieczne…

— tłumaczy aktorka.

Może więc wybierając urodzinowy prezent warto dwa razy się zastanowić. To akurat niczym nie grozi.

Cały wywiad z Patrycją Hurlak w kwietniowym numerze miesięcznika „Fronda” dostępnym w kioskach.

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych