Abp Gänswein uspokaja: „Żaden papież nie może być ulubieńcem wszystkich”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Arcybiskup Georg Gänswein skomentował pojawiające się co pewien czas informacje, jakoby papież Franciszek miał w Watykanie nie tylko sprzymierzeńców, ale także przeciwników.

Żaden papież nie może być ulubieńcem wszystkich, tak się po prostu nie da

— stwierdził prefekt Domu Papieskiego w wywiadzie emitowanym w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego przez austriacką telewizję ORF.

Bez względu na to, kim byłby, bez względu na pochodzenie, na program oraz styl sprawowania pontyfikatu, zawsze się znajdą ludzie niezadowoleni

— zwrócił uwagę abp Gänswein.

Przyznał jednocześnie, że z pewnością od czasu do czasu pojawiają się w Watykanie głosy niezadowolenia dotyczące niektórych zjawisk. Ale on sam nie odnosi wrażenia, że są takie osoby, czy grupy osób nastawionych przeciwko Franciszkowi.

Mogę osobiście stwierdzić, ogólnie nastroje w Watykanie są bardzo dobre

— powiedział abp Gänswein.

Słowem-kluczem dla życia, działania i nauczania Franciszka jest „autentyczność” - uważa prefekt Domu Papieskiego. Podkreślił, że również w osobistych spotkaniach papież jest taki sam, jakim odbierają go media.

On autentycznie spotyka ludzi – i to jest bardzo ważne. Nie jest to wyrazem strategii mającej na celu podniesienie własnej wartości, czy też zwiększenia aplauzu wokół swojej osoby. Ludzie to czyją, bez względu na to, czy są katolikami, czy też nie

— zaznaczył arcybiskup.

Odnosząc się do stylu wypowiedzi papieża Franciszka i możliwych konsekwencji z takich wypowiedzi jak na przykład „o rozmnażaniu się jak króliki”, abp Gänswein powiedział, że jeśli ktoś lubi język papieża, „poradzi sobie z tym”. Przyznał, że niekiedy w papieskiej wypowiedzi pojawiają się „małe bombki” i „jeśli się ich w porę nie rozbroi, zachodzi niebezpieczeństwo, że któraś z nich może eksplodować”. W każdym razie Franciszek jest realistą, a jego argentyńskie doświadczenia stanowią też bazę językową.

I takie jest jego prawo. To jest jego wolność - razem ze wszystkimi związanymi z tym wyzwaniami

— uważa watykański hierarcha.

W długim, 45-minutowym wywiadzie, w sposób zdecydowany abp Gänswein zdementował utrzymujące się pogłoski, jakoby bezpośrednio po wyborze, jeszcze w Kaplicy Sykstyńskiej, nowo wybrany papież miał powiedzieć, że “karnawał” się skończył.

To jest twierdzenie całkowicie nieprawdziwe, typowa kaczka dziennikarska

— stwierdził prefekt Domu Papieskiego.

To prawda - powiedział – że do błogosławieństwa z balkonu bazyliki św. Piotra papież nie chciał włożyć ani mozetty, ani stuły, ani roketty, nie miało to jednak żadnego aspektu negatywnego. Franciszek nie czynił tym gestem aluzji wobec kogokolwiek z obecnych.

Obok swojej funkcji prefekta Domu Papieskiego abp Gänswein jest w dalszym ciągu prywatnym sekretarzem Benedykta XVI. Zapewnił, że papież senior, który 16 kwietnia ukończy 88 lat, jest w dalszym ciągu w dobrej formie.

Nadal ma jasny umysł, Czasami sprawia mu trudności chodzenie i dlatego posługuje się balkonikiem, który daje mu pewną stabilność

— powiedział arcybiskup.

Poza tym Benedykt XVI zaprzestał już pisania prac naukowych, gdyż już na to nie ma na to sił i wewnętrznej energii

— powiedział abp Gänswein.

Dodał papież senior nadal prowadzi szeroką korespondencję prywatną.

Bardzo dużo modli się i czyta, słucha muzyki, a także gra na fortepianie. Nigdy się nie nudzi i myślę, że potrafi w dobrym celu wykorzystać czas

— powiedział.

Przy tej okazji abp Gänswein zaprzeczył, jakoby Benedykt XVI często przyjmował ważnych gości, którzy starają się go pozyskać dla swoich poglądów wobec tematyki zbliżającego się synodu biskupów poświęconego rodzinie. Ostrzegł przed takim informowaniem media i zapewnił, że „nie ma takich wizyt, które miałyby na celu pozyskanie osoby papieża seniora dla jakiejś sprawy i tego się po prostu nie da zrobić”.

W innym wywiadzie, dla telewizji bawarskiej, abp Gänswein mówił m.in. o tym, jak udaje mu się pogodzić obie funkcje” prefekta Domu Papieskiego i prywatnego sekretarza Benedykta XVI. Przyznał, że na zorganizowanie sobie czasu tak, aby na niego „nie spadla lawina”, musiał sobie wypracować „modus vivendi i colaborandi”, z czego – jak sądzi- zadowolone są obie strony.

W bardzo osobistej rozmowie wspominał, że zanim podjął decyzję o tym, żeby zostać księdzem chciał studiować ekonomię. Ujawnił, że giełda fascynowała go jako „serce, mózg i dusza życia”. Jednak już przed maturą zaczęły go zaprzątać pytania o to, dlaczego warto żyć, czy są takie cele i treści, które nie znudzą i ostatecznie zdecydował się na studia teologiczne.

Zdradził też, że już dużo wcześniej dowiedział się od Benedykta XVI o jego zamiarze ustąpienia. Z tą wiedzą otrzymał 6 stycznia 2013 roku z rąk papieża sakrę biskupią. Czuł się tak, jakby „wspinał się na górę, a jednocześnie cały czas tkwił w lochu”.

W życiu kieruje się dewizami: „patrz komu ufasz” i „postępuj poprawnie i nie stroń od nikogo”. Przyznał, że w jego życiu są dwa wydarzenia, których żałuje, a których nie da się cofnąć. Były też trudne doświadczenia, których jednak nie zamierza wytrzeć z pamięci. Zasadniczo jednak stara się postępować według przykazań Bożych, a na de wszystko miłować Boga i bliźniego jak siebie samego.

Abp Gänswein ujawnił też, że nadal kibicuje piłkarzom FC Bayern Monachium. Klub ten interesował go już od wczesnych lat chłopięcych. Bardzo się ucieszył, gdy w październiku 2014 roku, po raz pierwszy odkąd mieszka w Rzymie, mógł oglądać na żywo rozgrywki Ligi Mistrzów. Bayern pokonał wówczas AS Roma wynikiem 7:1, a następnego dnia piłkarze Bayernu uczestniczyli w audiencji papieża Franciszka.

Jak wyznał z uprawianych sportów pozostał mu tenis, w którego gra w wolnych chwilach. Zaprzestał natomiast całkowicie gry na instrumentach. W młodości grał na klarnecie w zespole ludowym, ale później już do tego nie wrócił. Muzyka jest jednak nadal ważna dla abp. Gänsweina, bowiem jak zaznaczył “przekracza granice realnego świata i działa oczyszczająco”. Wśród swoich ulubionych kompozytorów wymienił Mozarta, Brücknera i Brahmsa. Rokrocznie bywa też przez kilka dni na Festiwalu Muzycznym w Salzburgu.

Muzyka jest dla mnie swego rodzaju lekiem

— powiedział abp Gänswein dodając, że

jest to lek homeopatyczny, a więc może być przyjmowany bez obaw o przedawkowanie i temu lekowi pragnę pozostać wierny.

bzm/KAI

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych