Kościół niemiecki jest pyszny?

Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

Ks. Santiago Martin – założyciel Franciszkanów Maryi (wspólnoty działającej również w Polsce) – w jednym z ostatnich swoich listów do członków wspólnoty porównał sytuację Kościoła w Polsce i Niemczech. Punktem porównawczym stało się stanowisko większości biskupów niemieckich w sprawie możliwości przyjmowania Komunii św. przez rozwiedzionych. Stwierdził bowiem, że choć Polska i Niemcy są sąsiadami i dzieli je jedynie rzeka Odra, jeśli chodzi o sprawy nauki Kościoła, państwa te leżą jakby na skrajnych biegunach.

Hiszpański duchowny przywołał wypowiedź niemieckiego purpurata kard. Paula Josefa Cordesa, który użył mocnych słów wobec niemieckich biskupów. Przypominał im starą pokusę, szybującą od wieków nad Niemcami, pychę. To pycha doprowadziła Lutra do zerwania z Rzymem – choć później ukrył ją pod kwestiami teologicznymi – i to pycha sprawiła, że kardynał Reinhard Marx, obecny arcybiskup Monachium, powiedział, że nie są „filią Watykanu”. Kard. Cordes przypomina im, że kompleks antyrzymski doprowadził do schizmy Lutra i może znów tak się skończyć, jeśli niemieccy biskupi będą łamać jedność Kościoła w takich kwestiach, jak Komunia św. dla rozwiedzionych czy akceptacja homoseksualizmu.

Pycha biskupów niemieckich objawia się jeszcze w jednym stwierdzeniu, do którego również nawiązuje kard. Cordes, udzielając swojej odpowiedzi na „wnioski” przewodniczącego Episkopatu Niemiec. Kard. Cordes wyraża swoje zdziwienie wypowiedzą kard. Marxa, że świat katolicki zależy od Niemiec i patrzy z wielką nadzieją na odważne decyzje, które będą tam podjęte, aby zerwać z doktryną Kościoła. Kard. Cordes jest zaskoczony, że Kościół niemiecki mógłby być dla kogoś przykładem, punktem odniesienia dla reszty katolików. I podaje dane: „tylko 16,2% niemieckich katolików wierzy w Boga Wszechmogącego, z którym można mieć osobową relację; reszta wierzy, że Bóg jest pewną siłą stwórczą, istotą abstrakcyjną, albo w ogóle nie wierzy. Dla kogo Niemcy mogą być przykładem z takim odsetkiem wierzących – nie mówiąc już o praktykujących?” – pyta kard. Cordes.

W kontekście tych danych, ks. Santiago Martin, mówi, że taki Kościół nie może być i na pewno nie jest przykładem dla Polski. „Po drugiej stronie Odry sytuacja jest zupełnie inna. Nie tylko kościoły i seminaria wciąż są pełne, ale też Episkopat Polski postawił się w stan wojny przeciwko możliwości pogrzebania spuścizny teologicznej św. Jana Pawła II w zakresie rodziny i życia, o której myślą niemieccy biskupi. Wygląda to tak, jakby Niemcy na nowo chcieli najechać Polskę – i w sumie tak jest – tylko że jest to inwazja kościelna, bez czołgów, dowodzona przez biskupów. Ale Polacy nie zamierzają poddać się swoim sąsiadom bez walki” – pisze hiszpański duchowny.

No cóż, jak się okazuje, powstaje coraz więcej obszarów w przestrzeni kulturowej, religijnej i społecznej w Niemczech, z których nie można brać przykładu, a nawet z którymi należy walczyć. Podczas jednej ze swych pielgrzymek do ojczyzny, Benedykt XVI ostrzegł Niemców przed przedkładaniem elementu charytatywnego nad istotą nauki Kościoła katolickiego. Dziś, problem ten powraca. Niemieckim biskupom wydaje się, że partycypacja finansowa w największych projektach kościelnych upoważnia ich do weryfikowania magisterium Kościoła i stawiania siebie za przykład. Choć majątek samej Archidiecezji Kolońskiej przewyższa majątek Watykanu, nie zmienia to faktu, że Kościół niemiecki może być ekspertem w dziedzinie opracowania na przykład nowego śpiewnika kościelnego, zaplanowania trasy pielgrzymkowej, czy urządzenia kwesty dla potrzebujących, ale nie w sprawach doktryny, czy dyscypliny sakramentalnej.

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych