Durszlak obok krzyża w Sejmie?Wyznawcy potwora makaronowego będą, z punktu widzenia prawa, na równej stopie z wyznawcami Jezusa Chrystusa?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Tomasz Gzell
fot. PAP/ Tomasz Gzell

Wojewódzki Sąd Administracyjny anulował decyzję Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji odmawiającą rejestracji Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Ministerstwo będzie musiało ponowić postępowanie i wydać decyzję jeszcze raz.

Ciekawa sytuacja z punktu wiedzenia relacji państwa do związków wyznaniowych – jakkolwiek jest oczywiste, że ów domniemany Kościół jest czystą prowokacją. Cieszy się prof. Jan Hartman, który w mówił wczoraj (9 kwietnia) w Radiu Tok FM, że wyrok sądu pokazuje, iż władza publiczna nie ma prawa oceniać, co jest, a co nie jest religią. Hartman nie przeczył, że akcja pastafarian jest prowokacją, tyle że to – przekonywał – prowokacja, która będzie z korzyścią dla wyklarowania zdrowych zasad rządzących stosunkami państwo – religie.

Cieszy się też Piotr Podoba, działacz (wierny?) owego Kościoła, który przewiduje, że teraz szybko nastąpi rejestracja.

Wtedy – powiada – będziemy mogli osiągać kolejne cele. Będziemy m. in. wnioskować o wprowadzenie własnej religii do szkół oraz powieszenie naszego świętego symbolu religijnego, jakim jest durszlak, nie tylko w Sejmie, ale w zasadzie w każdej instytucji („Rzeczpospolita”, 9 kwietnia).

Jak na razie sąd posłużył się - jak często u nas - kruczkiem prawnym, gdyż oparł wyrok na fakcie, iż ministerstwo wydając odmowną decyzję nie wskazało braków we wniosku i nie zażądało ich usunięcia – a taka jest prawidłowa procedura. Ale zaznaczył w uzasadnieniu, że próba oceny przy pomocy biegłych czy pasafarianizm jest religią, budzi wątpliwości. A to jest sprawa kluczowa i w tym sensie prof. Hartman ma rację. No bo istotnie wiara jest czymś z definicji subiektywnym, więc biegli religioznawcy nie mają tu nic do roboty.

A więc zanosi się na to, że niedługo będziemy mieli w naszym porządku prawnym nowy związek wyznaniowy. Wyznawcy potwora makaronowego będą,  z punktu widzenia prawa, na równej stopie z wyznawcami Jezusa Chrystusa. Durszlak będzie się ubiegał o ten sam rodzaj obecności, który przysługuje krzyżowi – symbolowi męki i śmierci Chrystusa.

Absurd? Na pewno. A jednak ta absurdalna – a potencjalnie możliwa - sytuacja, czegoś nas uczy. Moim zdaniem ona pokazuje – właśnie sprowadzając problem do absurdu - że neutralność światopoglądowa Polski jest grubo nadwerężona. Mimo wszystko, przy całym przekonaniu dla neutralności światopoglądowej,  nie chciałbym żyć w kraju, który zezwala na jednakową obecność durszlaka i krzyża w przestrzeni publicznej. Stąd uprawnione pytanie: jak można by kwestionować przed sądem prawo wyznawców makaronowego potwora do uznania ich wygłupu za religię?

Moim zdaniem, powołując się na zasadę szacunku dla przekonań religijnych. Możemy dyskutować z wyznawcami Allaha, czy ze Świadkami Jehowy na równej stopie, o ile nie szydzą oni z naszej wiary. My nie podzielamy ich wiary, ani oni nie podzielają naszej, ale wszyscy zakładamy, że wyznajemy każdy swoje dogmaty nie po to, żeby wyznawców innych religii upokorzyć. A żartownisiom od makaronowego potwora chodzi o upokorzenie innych, a szczególnie katolików. Otóż, tego nie wolno. Także w państwie neutralnym światopoglądowo.

Roman Graczyk

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych