Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie
-to hasło, które towarzyszy organizatorom i uczestnikom Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Pomysł na tę wyjątkową modlitwę w drodze narodził się w Krakowie, pięć lat temu. Uczestnicy drogi krzyżowej pokonują ok. pięćdziesięciu kilometrów nocą, w małych grupach w milczeniu. Słuchają tylko modlitewnych rozważań przy kolejnych stacjach.
Ekstremalna Droga Krzyżowa w tym roku po raz pierwszy ruszy drogami Zamojszczyzny. Przygotowania opisuje Dziennik Wschodni.
To nie jest pielgrzymka. Nie ma przewodzącego księdza i innych służb –
mówi ks. Witold Bednarz, który jest organizatorem zamojskiej edycji. Podobne Drogi Krzyżowe organizowane są również w Warszawie, Wrocławiu i Częstochowie.
To nie sztuka pójść na drogę krzyżową do kościoła na pół godziny, a potem wrócić do codziennych spraw. Po przejściu Ekstremalnej Drogi Krzyżowej czujemy ból od stóp aż po ramiona –
wyjaśnia ks. Witold Bednarz. Ci, którzy wzięli udział w poprzednich edycjach opowiadają:
To wyzwanie, głębokie przeżycie, doświadczenie własnej słabości i chociaż ułamka ciężaru, jaki dźwigał Jezus podczas swojej drogi. Uczestnicy sami decydują, kiedy robią przystanki. W międzyczasie będą czytać rozważania. Planujemy również specjalną aplikację na telefony komórkowe z mapą i poszczególnymi stacjami. Będzie również papierowa mapka z zaznaczonymi stacjami -
wyjaśnia ks. Bednarz.
Pokonanie całej trasy zajmuje około 10 godzin. Chętnych nie brakuje.
ann/dziennikwschodni.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kosciol/100067-ekstremalna-droga-krzyzowa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.