Ta książka też jest (podobnie jak omawiany tu niedawno manifest Daniela Cohn-Bendida i Guy’a Verhofstadta) wyznaniem federalistycznej wiary europejskiej. Sylvie Goulard nie ma jednak takiej hipoteki ideologicznej (nie mówiąc już o karno-obyczajowej) jaką ma „Czerwony Dany”. Goulard jest wytrawnym politykiem europejskim, współpracowniczką Romano Prodiego (w czasach gdy ten był szefem Komisji Europejskiej), a we Francji działaczką centrowej i bardzo proeuropejskiej partii MoDem, kierowanej przez François Bayrou.
Jej federalistyczne wyznanie wiary jest, w porównaniu z książką Cohn-Bendida i Verhofstadta, mniej ideologiczne, a bardziej pragmatyczne. Mniej tu filipik przeciwko nacjonalistom i konserwatystom, więcej przekonywania, że międzyrządowa logika obecnej fazy integracji europejskiej nie może być skuteczna i nie może być korzystna dla kogokolwiek poza Niemcami.
Ale uwaga: przestrzegając przed Niemcami Sylvie Goulard nie daje odpowiedzi klasycznej, a więc w kategoriach „koncertu mocarstw”, lecz proponuje przyjęcie zupełnie innej logiki. Obecna konstrukcja Unii, powiada Autorka, wiedzie nas na manowce, ponieważ, państwu wymyka się dziś rzeczywista kontrola nad gospodarką, ekologią, technologią itp. Do tego logika „więcej państwa w Unii” w rzeczywistości przekłada się na „więcej Niemiec w Unii”. Żeby to przełamać nie ma sensu mówić „więcej nie-Niemiec” w Unii, nawet w przypadku państwa drugiego co do siły wpływów na unijną politykę, czyli Francji. Trzeba za to wyraźnie powiedzieć: „więcej Unii w Unii”, a to oznacza więcej władzy dla tych unijnych instytucji, które reprezentują nie rządy, ale obywateli Unii: Parlamentu i Komisji.
Trzeba przyznać, że Sylvie Goulard ma intelektualną odwagę, nie chowa się jak wielu federalistów za argument, że federalistyczna UE będzie wzmocnieniem poszczególnych państw. Ona mówi: będzie przedłużeniem ich siły, ale będzie przede wszystkim działaniem w imię interesów całej Unii, a nie poszczególnych jej państw członkowskich. Sylvie Goulard:
Europa nie będzie nigdy „dźwignią” na służbie naszego kraju, niezależnie od tego, co się opowiada w Paryżu od dziesięcioleci. Jeśli któregoś dnia polityka zagraniczna i obrony zaistnieje, będzie dość różna od tego, czego sami Francuzi by od niej oczekiwali. Zamiast zachwalać Europę, która byłaby „Francją w większej skali”, a której nigdy nie będzie, co jest powodem obecnych frustracji, zamiast delektować się światem „wielobiegunowym”, nie widząc że ten świat będzie przede wszystkim współzależny i zdezorganizowany, przywódcy francuscy powinni uznać przed opinią publiczną cenę jedności europejskiej, wyjaśniając także, że jedynym rozwiązaniem alternatywnym jest suwerenność narodowa w dużym stopniu zredukowana do jej pozorów.
Wywód jest klarowny i logiczny. Równocześnie jest nierealistyczny. Problem z projektem federalistycznym jest taki, że nie tylko rządy (zgoda: działające w swoich egoistycznych interesach) nie przyjmą tego rozumowania. Nie przyjmie go też, poza wąskimi elitami intelektualnymi, europejska opinia publiczna. A Polska tym bardziej.
Roman Graczyk
Sylvie Goulard, Europe: amour ou chambre à part?, Café Voltaire – Flammarion, 2013
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/99589-sylvie-goulard-o-europie-obywateli