Kulturowo-tożsamościową rolę popularnego serialu „Czas honoru” analizuje Ewa Hoffmann-Piotrowska w materiale „Czas honoru” jak „Potop” w najnowszym wydaniu „wSieci Historii”.
Już nie rozważania o samym filmie, ale o tym, co uruchomił on w świadomości wielu odbiorców, wydają się godne zastanowienia
– pisze Ewa Hoffmann-Piotrowska. Autorka materiału wplata również osobisty wątek: „Czas honoru” to serial bez wątpienia kultowy. Zaczęłam go oglądać za namową mojej prababci, byłej łączniczki AK o pseudonimie „Salwa”.
W tym numerze miesięcznika także artykuł o Bitwie pod Wiedniem.
Bitwa pod Wiedniem 1683 r. była przełomowym wydarzeniem w dziejach chrześcijańskiej Europy. Wkrótce po niej ruszyła akcja propagandowa mająca na celu udowodnienie wyjątkowego wkładu poszczególnych koalicjantów we wspólne zwycięstwo – pisze na łamach najnowszego numeru „wSieci Historii” Radosław Sikora. Autor zaznacza:
„debaty historyków na temat zmagań militarnych w minionych epokach, zwłaszcza tak spektakularnych i znaczących w historii świata zwycięstw trwają, a co jakiś czas napotykają na nowe interpretacje i stanowiska. Elementem takiej debaty jest nowy kierunek reprezentowany przez część historyków ukraińskich, sugerujący, iż Wiedeń swe ocalenie zawdzięcza głównie formacjom wojskowym złożonym z Ukraińców.
Autor zwraca uwagę, iż jednym z najczęściej zadawanych pytań podczas dyskusji na temat tej batalii brzmi:
Kto wygrał bitwę pod Wiedniem? - W tym momencie stajemy przed dylematem: jak obiektywnie zmierzyć wagę poszczególnych starć czy wydarzeń? Co było ważniejsze: kilkugodzinna walka, dzięki której wojska koalicji wyszły na pozycje do rozstrzygającej szarży, czy też owa szarża, która przełamała wojska osmańskie, zdobyła obozy przeciwnika i przegoniła go spod Wiednia? -
pyta Sikora. Triumf Wiedeński - zwycięska bitwa Jana III Sobieskiego uratowała chrześcijańskie oblicze Europy – więcej na ten temat w najnowszym wydaniu „wSieci Historii”, w sprzedaży od 26 września. Miesięcznik dostępny jest także w formie e-wydania tutaj
„Prymas – Trzy lata z tysiąca” w miesięczniku „wSieci HISTORII”
W związku z przypadającą w tym roku 60. rocznicą uwięzienia kard. Stefana Wyszyńskiego część nakładu miesięcznika „wSieci Historii” dostępna jest wraz z książką i filmem na DVD „Prymas – Trzy lata z tysiąca”. Prof. Jan Żaryn wyjaśnia, dlaczego tego niewątpliwie ciekawego filmu Teresy Kotlarczyk z 2000 roku, nie należy traktować jak dokumentu ukazującego w prawdziwym świetle trzy lata z życia Prymasa Tysiąclecia.
Film „Trzy lata z tysiąca” to opowieść fabularna, a nie dokument. W rzeczywistości, kardynał nie przebywał w jednym miejscu odosobnienia, nie miał też sobowtóra, a także rola współwięźniów nie jest do końca opisana zgodnie z historyczną prawdą. Niemniej, film pokazuje bardzo przekonywująco historię człowieka osaczonego. Prymas, do października 1955 r., był rzeczywiście nie tylko więziony, ale równocześnie ustawicznie inwigilowany, śledzony łącznie przez kilkadziesiąt osób. W jego celi w Stoczku komendant zainstalował podsłuch (w raportach źródło Truteń II i Truteń III), inwigilacja sięgała zatem najintymniejszych chwil życia Prymasa. Notowano każde słowo podopiecznego – jak jest nazywany w raportach, o czym świadczą codzienne meldunki przesyłane przez komendanta Obiektu 123 ppłk. Borucińskiego (lub jego zastępców) początkowo do dyrektora Departamentu XI MBP, płk. Więckowskiego, oficera sowieckiego pochodzenia białoruskiego, a następnie mjr. Stanisława Morawskiego, wicedyrektora Departamentu VI Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego. Meldunek zawierał informacje zdobyte drogą operacyjną – w pierwszym rzędzie z porannej rutynowej rozmowy komendanta z podopiecznym, następnie z podsłuchu, a także z lektury dziennych raportów spisywanych przez źródło Ptaszyńska (s. Maria Graczyk) i źródło Krystyna (ks. Stanisław Skorodecki) – konfrontowanych ze sobą. Komendantura miała także źródła informacji usytuowane na zewnątrz obiektu. Pilnowano, by wiadomości o Prymasie nie przedostawały się do opinii publicznej. Z tego samego powodu inwigilowano także samych strażników, a zbyt rozmownych odsyłano do domu. Więzień – zwany przez komendanta podopiecznym – został zatem osaczony.” –
czytamy w krótkiej publikacji profesora Jana Żaryna, do której dołączony jest film.
Partnerem wydania miesięcznika z książką i filmem są
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/75224-wsieci-historii-czas-honoru-jak-potop
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.