Instytut Pamięci Narodowej w cyklu „Bezkarni” przypomina sylwetki zbrodniarzy, którzy nigdy nie odpowiedzieli za swoje czyny. Tym razem instytut pochylił się nad sprawą „rzeźnika Warszawy” Heinza Reinefartha, generała SS, kata Woli w czasie Powstania Warszawskiego.
Czy można mieć na rękach krew tysięcy bezbronnych ludzi i zrobić karierę urzędniczą? Okazuje się, że tak. Dowodzą tego skandaliczne losy Heinza Reinefartha – generała SS, kata Woli w czasie Powstania Warszawskiego
— wskazał Instytut Pamięci Narodowej we wpisie zamieszczonym w serwisie X.
„Co robić z cywilami? Mam więcej jeńców niż amunicji” - pytał dowództwa w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku Reinefarth, stojący na czele grupy bojowej, która w czasie powstania zgotowała cywilom prawdziwe piekło. Podwładnym Reinefartha był Oskar Dirlewanger – sadysta, zwyrodnialec, postrach warszawiaków
— dodał.
Instytut przypomniał, że „tylko 5 sierpnia Niemcy z zimną krwią wymordowali 20 tys. mieszkańców Woli. W kolejnych dniach liczba ta wzrosła co najmniej dwukrotnie”.
Po stłumieniu powstania kat Woli – podobnie jak inni niemieccy zbrodniarze – został doceniony przez samego Hitlera, który nadał mu Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego Żelaznego Krzyża. Zresztą Führer zawsze mógł liczyć na Reinefartha. Ten ostatni „zasłużył się” także rzezią Czerniakowa, Powiśla i Starego Miasta, a także mordowaniem personelu i pacjentów stołecznych szpitali
— podkreślił.
Bezkarność i kariera
IPN podkreślił, że Reinefarth nie tylko uniknął odpowiedzialności za swoje zbrodnie, ale ponadto… zrobił karierę.
Po wojnie zbrodniarz zadrwił z wymiaru sprawiedliwości. Choć został aresztowany, niemiecki sąd nakazał jego uwolnienie. Wszelkie próby ekstradycji oprawcy kończyły się fiaskiem. Umożliwiło to Reinefarthowi… zrobienie kariery politycznej i urzędniczej
— zaznaczył.
Zamieszkał w RFN, gdzie wiódł dostatnie życie. Został wybrany na burmistrza Westerlandu na wyspie Sylt. Przez jakiś czas był również posłem do landtagu. Zaprzeczał, jakoby był członkiem zbrodniczej SS. Na swoją działalność w powstańczej Warszawie spuścił zasłonę milczenia
— dodał.
„Ludzie go lubili” – mówił o niemieckim oprawcy Ernst Wilhelm Stojan, polityk SPD. „Był przystępny, pomocny, przyjazny. Miły człowiek, dobry burmistrz. Na tym dla mieszkańców dyskusja o jego przeszłości była zamknięta” – kwitował
— wskazywał.
W latach 60. Reinefahrth wrócił do zawodu prawnika. Otrzymał generalską emeryturę. Zmarł w 1979 r. jako poważany obywatel. Nigdy nie odpowiedział za swoje czyny
— podsumował IPN.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/747170-kat-woli-reinefarth-nigdy-nie-odpowiedzial-za-swoje-zbrodnie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.