Państwo polskie powinno wspierać polską opowieść o historii – przypomina na łamach tygodnika „Sieci” Maciej Walaszczyk. Publicysta rozprawia się z pupilkiem liberalnych salonów, pisarzem Szczepanem Twardochem, który po raz kolejny prowokował ostatnio polską opinię publiczną, opowiadając o swoich bliskich służących w armii Hitlera.
Szczepan Twardoch to jedna z największych gwiazd polskiej literatury. Szerokiej publiczności znany jest z seriali wyświetlanych na platformach streamingowych – na podstawie jego powieści nakręcono m.in. „Króla”.
Dziadek w Wehrmachcie
Ostatnio o Twardochu było głośno z powodu jego reakcji na skandaliczną wystawę „Nasi chłopcy” w Gdańsku. Pisarz pochwalił się z tej okazji krewnymi, służącymi w Wehrmachcie. Jeden z nich, według pisarza, przeszedł cały szlak bojowy armii Hitlera, był odznaczany za dzielność. Według Twardocha wystawa „Nasi chłopcy”, pokazująca ludzi podobnych do jego dziadków, jest uprawniona, bo „każdy ma prawo do swojej pamięci”.
Twardoch, który buduje nową, aspirującą do rangi narodowej tożsamość śląską na odcięciu się od polskiej tożsamości i pamięci historycznej, faktycznie potwierdził wszystkie słowa sprzeciwu, jakie padły z ust m.in. historyków profesorów Andrzeja Nowaka czy Wojciecha Polaka, prezydenta Andrzeja Dudy, liderów prawicowej opozycji, szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza czy licznych publicystów. Wszyscy wspólnie orzekli, że przeszłość opowiadana przez polskie instytucje powinna być opowieścią polską
— dowodzi na łamach „Sieci” Maciej Walaszczyk.
Jeśli ktoś więc chce prowokować czy prezentować „swoją pamięć”, niech robi to na własną rękę, a nie w publicznych, polskich instytucjach prowadzonych za polskie pieniądze.
„Pier… się Polsko”
Historia Twardocha jako literackiej gwiazdy także wpisuje się w prowokację, której kulminacją było spektakularne przecięcie polskiej pępowiny. Dlatego gdy zmienił zdanie, uczynił to głośno, pisząc: „Pier… się, Polsko” jako komentarz wyroku Sądu Najwyższego, który w grudniu 2013 r. odmówił wpisania Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej do KRS
— przypomina Walaszczyk.
Kiedyś Twardoch przeciwko Polsce nic nie miał. Wtedy jednak nie był chwalony przez liberalne salony.
Powszechnie wiadomo, że zmienił skórę. Dwa lata temu na łamach „Sieci” przypominałem, że jeszcze 17 lat temu zaproszony na łamy konserwatywnych periodyków nie miał wątpliwości, że język śląski to tylko dialekt. Deklarował nawet, że choć zna go świetnie, to jednak tylko „po polsku myśli, po polsku czuje, po polsku kocha”. Dzisiaj bierze udział w pracach Rady Języka Śląskiego, starającej się kodyfikować ten język jako odrębny od polszczyzny. Wtedy demaskował nawet zachodnią dekadencję, pisząc o miękkiej i niezdolnej do przemocy Europie, „odurzonej dostatkiem i rozpustą”, o Europejczykach zdolnych do masowego abortowania własnych dzieci w imię łatwego życia, a bezradnie patrzących z okna, jak „hordy śniadych barbarzyńców podpalają im samochody”
—– przypomina Maciej Walaszczyk w niezwykle ciekawym, wielowątkowym (Twardoch to tylko jeden z nich) tekście opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/738337-narodowy-apostata-publicysta-ostro-o-slynnym-pisarzu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.