18 listopada 1965 r. polscy biskupi podpisali się pod orędziem do biskupów niemieckich. List ten stał się sławny z powodu słów o wzajemnym wybaczeniu. Jednak padły one, i to w nieco innej niż tej znanej powszechnie formie, dopiero na koniec historycznego listu polskich biskupów.
List – orędzie z 18 listopada 1965 r. do Episkopatu Niemiec był jednym z pism wysłanych do 57 krajów z zaproszeniem do uczestnictwa w obchodach 1000-lecia chrztu Polski. Jego ideą było przekazanie informacji o genezie i historii chrześcijaństwa na terenach państwa polskiego. Co ciekawe, jako miejsce nadania pisma podano Rzym, bo zostało wystosowane przez biskupów uczestniczących w II Soborze Watykańskim. Najważniejszymi z nich byli ks. prymas Stefan Wyszyński i ks. Karol Wojtyła, w tamtym czasie metropolita krakowski, ale pomysłodawcą i autorem większej części listu był ktoś inny: ks. biskup (później arcybiskup i kardynał) wrocławski Bolesław Kominek.
W sprawie samego dokumentu było dwóch kluczowych aktorów. Oprócz Kominka był nim prymas Stefan Wyszyński. To on z okazji tysiąclecia chrztu Polski wysunął ideę wysłania listów do episkopatów na całym świecie. W sumie wysłano 57 takich dokumentów, ale ten adresowany do biskupów niemieckich jest wyjątkowy ze względu na swoje przesłanie
— powiedział PAP dr hab. Wojciech Kucharski w rozmowie przeprowadzonej w 50. rocznicę śmierci ks. bp. Kominka.
„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”
Historyk zwrócił uwagę, że z zachowanego rękopisu dokumentu wynika, iż ks. bp Bolesław Kominek był autorem 95 procent wszystkich treści tego pisma.
Pozostałe pochodziły od prymasa Wyszyńskiego oraz kilku biskupów, z którymi Kominek się skonsultował. Nieliczne zmiany były efektem drobnych korekt stylistycznych i językowych. Jednak to najważniejsze zdanie, zaczynające się od zwrotu ‘przebaczamy i prosimy o przebaczenie’ jest bez wątpienia autorstwa Kominka
— podkreślił dr hab. Kucharski.
To właśnie ten ostatni zwrot spowodował, że list przeszedł do historii. Wywołał też gwałtowną reakcję władz państwowych. Rządzący wtedy w Polsce Władysław Gomułka potraktował go jako pretekst do ataku na Kościół katolicki. W podporządkowanej rządowi prasie zarzucano biskupom zdradę interesów państwowych.
Kierownictwo oceniło list jako zakrojoną na szeroką skalę dywersję polityczną
— pisał 22 grudnia 1965 r. szef Departamentu Prasy i Informacji Ministerstwo Spraw Zagranicznych w okólniku skierowanym do polskich placówek dyplomatycznych.
Dodał, że „język biblijny maskuje wrogie nam treści polityczne i ma nadawać manewrowi politycznemu Wyszyńskiego charakter religijnego przesłania”.
Zwrot o wzajemnym wybaczeniu
Tymczasem zwrot o wzajemnym wybaczeniu padł dopiero na koniec listu biskupów polskich. Większość tekstu poświęcona została przypomnieniu historii polskiego chrześcijaństwa oraz relacjom kulturalnym, religijnym i politycznym Polski z Zachodem, w tym też z Niemcami.
List zaczynał się od zaproszenia do udziału w zaplanowanych na maj 1966 r. uroczystościach milenijnych. W następnym fragmencie przypomniano chrzest Mieszka, a także fakt, że ustanowionej niedługo później metropolii arcybiskupiej w Gnieźnie aż do XIX wieku podlegało biskupstwo wrocławskie. W kolejnych punktach listu przedstawiona została historia związków polskiego chrześcijaństwa z kulturą europejską, w tym też niemiecką.
Związanie nowego polskiego królestwa z Zachodem, i to w oparciu o papiestwo, któremu królowie polscy stale oddawali się do dyspozycji, spowodowało w średniowieczu żywą po każdym względem i nad wyraz bogatą wymianę między Polską i narodami zachodnimi, szczególnie z krajami południowo-niemieckimi. Niestety, w późniejszym toku dziejów stosunki niemiecko-polskie nie zawsze pozostały owocne, a w ostatnich stuleciach przekształciły się w swego rodzaju dziedziczną wrogość sąsiedzką
— wskazano.
Rola Kościoła katolickiego w Polsce
Autorzy listu biskupów polskich zwrócili również uwagę na specyficzną rolę, jaką Kościół katolicki odgrywał w Polsce.
Symbioza chrześcijańska Kościoła i państwa istniała w Polsce od początku i nigdy właściwie nie uległa zerwaniu. Doprowadziło to z czasem do powszechnego niemal wśród Polaków sposobu myślenia: co ‘polskie’, to i ‘katolickie’. Z niego to zrodził się także polski styl religijny, w którym od początku czynnik religijny jest ściśle spleciony i zrośnięty z czynnikiem narodowym, z wszystkimi pozytywnymi, ale również i negatywnymi stronami tego problemu
— głosił ten fragment listu.
Biskupi odnieśli się także w swoim liście do konfliktów polsko-niemieckich. Pisząc o Krzyżakach, zwrócili uwagę, że „doprowadzili oni do powszechnego skompromitowania na ziemiach polskich wszystkiego, co niemieckie”. Napisali też o rozbiorach i o tym, że „Fryderyk II uchodzi w oczach całego Narodu polskiego za głównego inicjatora rozbiorów Polski, i to bez wątpienia nie bez racji”.
„Akt totalnego zniszczenia”
Długi fragment listu poświęcony został drugiej wojnie światowej, która – jak napisali biskupi – „dla nas, Polaków, pomyślana została jako akt totalnego zniszczenia i wytępienia”.
Nad naszą biedną Ojczyzną zapadła strasznie ciemna noc, jakiej nie doznaliśmy od pokoleń. Powszechnie nazywa się ona u nas okresem ‘niemieckiej okupacji’ i pod tą nazwą weszła do polskiej historii. Wszyscy byliśmy bezsilni i bezbronni. Kraj pokryty był obozami koncentracyjnymi, z których dniem i nocą dymiły kominy krematoriów. Ponad 6 milionów obywateli polskich, w większości pochodzenia żydowskiego, musiało zapłacić życiem za ten okres okupacji. Kierownicza warstwa inteligencji została po prostu zniszczona; 2 tysiące kapłanów i 5 biskupów (jedna czwarta ówczesnego Episkopatu) zostało mordowanych w obozach. Setki kapłanów i dziesiątki tysięcy osób cywilnych zostały rozstrzelane na miejscu w chwili rozpoczęcia wojny. (…) Zamknięto wszystkie szkoły średnie i wyższe, zlikwidowano seminaria duchowne. Każdy niemiecki mundur SS nie tylko napawał Polaków upiornym strachem, ale stał się przedmiotem nienawiści do Niemców. Wszystkie rodziny polskie musiały opłakiwać tych, którzy padli ich ofiarą
— przypomnieli autorzy listu.
Zapewnili, że nie chcą na nowo rozrywać niezabliźnionych ran.
Jeśli przypominamy tę straszliwą polską noc, to jedynie po to, aby nas dziś łatwiej było zrozumieć, nas samych i nasz sposób dzisiejszego myślenia… Staramy się zapomnieć. Mamy nadzieję, że czas - ten wielki boski kairos - pozwoli zagoić duchowe rany
— podkreślili.
Pretekst do oskarżenia biskupów
Dla Gomułki pretekstem do oskarżenia biskupów o chęć zmiany polsko-niemieckich granic stał się następny fragment listu.
Polska granica na Odrze i Nysie jest, jak to dobrze rozumiemy, dla Niemców nad wyraz gorzkim owocem ostatniej wojny, masowego zniszczenia, podobnie jak jest nim cierpienie milionów uchodźców i przesiedleńców niemieckich
— napisali biskupi.
Dodali też, że to przesiedlenie odbyło się na podstawie decyzji mocarstw na konferencji w Poczdamie.
Zapewnili ponadto, że ich intencją nie jest oskarżanie, ale raczej własne usprawiedliwienie.
Wiemy doskonale, jak wielka część ludności niemieckiej znajdowała się pod nieludzką, narodowosocjalistyczną presją. (…) I mimo tego wszystkiego, mimo sytuacji obciążonej niemal beznadziejnie przeszłością, właśnie w tej sytuacji, czcigodni Bracia, wołamy do Was: próbujmy zapomnieć. Żadnej polemiki, żadnej dalszej zimnej wojny, ale początek dialogu. (…) W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy, niemieccy biskupi i Ojcowie Soboru, po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański
— wskazano.
Gwałtowny atak Gomułki
Gwałtowny atak, jaki Władysław Gomułka przypuścił na polskich biskupów, wynikał, zdaniem dr hab. Kucharskiego m.in. z tego, że miał on wyczucie w panujących w Polsce nastrojach.
Od wojny minęło zaledwie dwadzieścia lat i mało kto był gotowy uznać, że Polacy mają za co przepraszać Niemców. Postrzegano ich jako odpowiedzialnych za doznane cierpienie i śmierć oraz zniszczenia. Takie nastroje podsycała rządowa propaganda, kreśląc obraz Niemiec i Niemców jako odwiecznych wrogów Polski i skrzętnie przy tym przemilczając fakt, że w II wojnie światowej Polska padła ofiarą agresji z dwóch stron. Wielu Polaków pewnie w jakimś stopniu zgodziłoby się na zawarcie w orędziu słowa ‘przebaczamy’, bo z jego użyciem by się wiązało pokazanie własnej wyższości moralnej nad tymi, którzy mordowali naszych ojców, nasze matki i dzieci. Czym innym jednak był zwrot ‘prosimy o przebaczenie’, bo kryje się za nim komunikat, że sami też jesteśmy winni i przenosił całe przesłanie na inny poziom moralny
— podkreślił historyk.
nt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/713326-historyczny-list-biskupow-polskich-udzielamy-wybaczenia