„Przede wszystkim poczułam ulgę, że po tyle latach wreszcie się doczekaliśmy. Czekanie było wpisane w całe nasze życie. (…) Towarzyszyły mi różne uczucia, strach, że gdzieś przepadł, że znów o nim zapomniano” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wacława Romanowska, siostrzenica Jana Kowalskiego ps. Bystry, zamordowanego w 1946 roku przez oddział UB-KBW. Instytut Pamięci Narodowej ogłosił jego identyfikację podczas uroczystości w Belwederze 1 grudnia 2023 roku.
wPolityce.pl: Po odebraniu noty identyfikacyjnej wuja, Jana Kowalskiego, ucałowała pani jego portret…
Wacława Romanowska: Ogromnie się wzruszyłam… Wciąż trudno mi uwierzyć, że to się w końcu udało… Ponieważ to wszystko strasznie długo trwało. Przecież to powinno nastąpić wiele lat temu, może w latach 80-tych, albo nawet 70-tych. Bardzo mi żal, że tego momentu nie doczekała moja mama, bo to był jej brat.
A jaka była pani pierwsza reakcja, gdy przyszła z IPN informacja, że wuj został zidentyfikowany?
Przede wszystkim poczułam ulgę, że po tyle latach wreszcie się doczekaliśmy. Czekanie było wpisane w całe nasze życie. Nawet teraz, od czasu ekshumacji w 2021 roku do dzisiaj, do dnia ogłoszenia identyfikacji, musiało minąć trochę czasu. Towarzyszyły mi różne uczucia, strach, że gdzieś przepadł, że znów o nim zapomniano. To był bolesny cień niepewności, który nad nami wisiał. Ale dzisiaj to ulga, przede wszystkim ulga.
Jak przez lata w pani rodzinie wspominano Jana Kowalskiego, chłopaka, który zginął w tak młodym wieku?
Zawsze mi brakowało wiadomości o nim. Kiedykolwiek pytałam o to babcię, to ona zawsze się wzruszała, odnawiała jej się rana po stracie syna, od razu zaczynała płakać. Niewiele mogłam się od niej dowiedzieć. Zresztą ona chyba sama niewiele wiedziała o tym, co robił w partyzantce. Czasy były takie, że wujek babci też mówił niewiele, pewnie bał się, że może powiedzieć o tym bezpiece, gdyby ją np. torturowali. Było takie zagrożenie, bo ciągle ją sprawdzali i dowiadywali się, czy wujek bywa w domu.
Pojawiają się teraz pomysły zlikwidowania Instytutu Pamięci Narodowej.
Słyszałam o tym, śledziłam te wiadomości. Co by wtedy było z identyfikacją wuja i z pogrzebem, na który czekamy? Jak dotarło do mnie, że sytuacja polityczna tak się zmieniła, że naprawdę ktoś chce zlikwidować IPN, to przestraszyłam się, że to wszystko zostanie przerwane, że te prace zostaną przerwane. Że ani my nie dokończymy naszej sprawy rodzinnej, a historycy Instytutu nie dokończą tego w wymiarze państwowym. Ludzie się boją, co będzie z tymi szczątkami, które już wydobyto z ziemi, ale jeszcze ich nie zidentyfikowano? Czy one gdzieś utkną, czy przepadną?
Państwo są już po identyfikacji, ale inne rodziny czekają…
A wie pan, że właśnie o nich sobie pomyślałam… Czy doczekają? Naprawdę nie chciałabym, żeby IPN zlikwidowano. Dlatego też, że w tym czasie, gdy Instytut zaczął szukać szczątków pomordowanych, zmieniła się bardzo świadomość Polaków. Okazało się, że ci ludzie stawiają na Polskę, że polskość jest pokazywana tak, że można z niej być naprawdę dumnym. Że święta narodowe obchodzimy z podniesioną głową, że wspominamy powstańców, a wcześniej to było nie było oczywiste. To jest wielka praca dla młodzieży, która musi poznać historię naszych bohaterów. Nie można tak po prostu tego przerwać.
Rozmawiał Marcin Wikło
Jan Kowalski ps. Bystry
Urodził się 21 sierpnia 1927 r. w miejscowości Rudno w powiecie lubartowskim. Od stycznia 1946 r. był członkiem oddziału Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość Wiktora Targońskiego ps. „Brzoza” z Obwodu WiN Lubartów. We wrześniu 1946 r. dołączył do oddziału Kazimierza Woźniaka ps. „Szatan” ze zgrupowania mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora”. 4 października 1946 r. został ciężko ranny w czasie potyczki z oddziałem KBW w miejscowości Piotrawin w powiecie lubelskim. Członkowie oddziału ewakuowali „Bystrego” z miejsca walki i umieścili na kwaterze u Aleksandra Gawrona w przysiółku Zakopaniny koło Woli Przybysławskiej w powiecie puławskim, gdzie wkrótce zmarł. Ciało partyzanta przeniesiono do domu Jana Sykuta w pobliskim Orliczu i włożono do trumny, którą ukryto w stodole, by w nocy przewieźć na cmentarz. 7 października 1946 r. trumnę odnalazła penetrująca wieś Grupa Operacyjna UB-KBW. Ciało partyzanta przewieziono do siedziby Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lubartowie, gdzie przeprowadzono oględziny oraz dokonano identyfikacji z udziałem członków rodziny. Następnie zostało pochowane przez funkcjonariuszy za zgodą Sądu Grodzkiego w Lubartowie w nieoznaczonym miejscu.
Szczątki Jana Kowalskiego zostały odnalezione w trakcie prac poszukiwawczych prowadzonych przez IPN w kwietniu 2021 r. na cmentarzu Parafii Rzymskokatolickiej pw. św. Anny w Lubartowie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/672915-rodziny-odnalezionych-przez-ipn-dzisiaj-czujemy-ulge