To że Edward Gierek był mistrzem propagandy na temat siebie i swojej pracy, było wiadome od dawna. Teraz jednak, gdy ukazała się biografia (choć na razie tylko do 1970 roku) autorstwa Mirosława Szumiły, na podstawie dokumentów można zobaczyć wyraźnie, jaki był prawdziwy stosunek komunistycznego przywódcy do ustroju, do społeczeństwa, a przede wszystkim - do samego siebie.
I z kart książki „Gierek - droga do władzy” wynika jasno, że był on po prostu bardzo sprawnym politycznie karierowiczem. Stał zawsze przy władzy - czy to stalinowskiej czy destalinizującej, czy to przeciw Gomułce, gdy ten był w wirze upadku w 1948 roku, czy to z Gomułką, gdy ten został wyniesiony do władzy w 1956 roku. Ale też z przefiltrowanych przez historyka wspomnień, protokołów i dokumentów wynika, że Gierek był raczej twardogłowym partyjniakiem, zgadzającym się na represje i przemoc - wobec strajkujących, duchowieństwa i protestujących studentów. Do tego jeszcze był gorliwie posłuszny Moskwie i dlatego też Kreml, z samymi Breżniewem i Kosyginem na czele, postawili na niego w 1970 roku oczekując, że prowokacja z Grudnia wysadzi „Wiesława” i awansuje sekretarza z Katowic.
Te sowieckie wątki Szumiło pokazuje jednoznacznie - zwłaszcza z pism i notatek ambasadorów czy konsulów sowieckich w Warszawie i w Krakowie. Konsul Wołkow nazywał Gierka „wielkim przyjacielem Związku Sowieckiego”. Ten zresztą donosił Sowietom to, czego potrzebowali, mówił im o sytuacji w Czechosłowacji po swoich spotkaniach z sąsiadami z południa, wygłaszał im partyjną nowomowę takie relacje z Poznania w 1956 roku, jakie chcieli usłyszeć, na wakacje jeździł na Krym, a na delegacje do Moskwy i do Donbasu i tam też umiejętnie odgrywał rolę zadufanego w PRLowską przyjaźń z wielkim bratem.
Szumiło obnaża wszystkie fałszywe skromności Gierka, jego przyzwolenie na hagiograficzny wątek w sowieckim serialu „Żołnierze wolności”, jak podrasowywał swoje znaczenie w środowisku belgijskich komunistów, jak to rzekomo martwił się „błędami i wypaczeniami” powojennej Polski, całe jego życie było więc - co znalazło zwieńczenie w książkach Janusza Rolickiego - socjalistyczną bajką o dzielnym partyjniaku. Tymczasem Gierek lubił czołobitność, śmiało korzystał z aparatczykowskich luksusów, gorliwie zwalczał Kościół:
Partia (…) musi nawoływać do izolacji katechetów i traktowania ich jako wrogów ustroju.
Na terenie jego województwa brutalnie tłumiono protesty w obronie krzyża w Gliwicach, a SB zakłócała nabożeństwa i utrudniała budowę nowych obiektów sakralnych.
Do Radia Wolna Europa przedostał się taki anonimowy opis katowickiego sekretarza:
Zarozumiały i pajacowaty, korzysta chętnie z darmowych prezentów, lubi używać, dobrze zjeść i wypić.
Umiał on jednak uchodzić za liberała, gdy potrzeba, albo za antysemitę (słynny tekst o śląskiej wodzie, która „pogruchocze kości” w 1968 roku), gdy to się opłacało. I oto ten liberał potrafił oburzać się razem z Rokossowskim, gdy w 1956 roku padł pomysł odesłania sowieckich oficerów do Rosji. W tym samym roku przemawiał nad grobami nie zabitych poznaniaków, ale UBeków i mundurowych, którzy tłumili powstanie, i na ich pogrzebach ślubował bronić „praworządności ludowej” ze „świętym gniewem”.
Gierek zawsze więc wiedział, z której strony wieje wiatr, a gdy nie był pewny, to najpierw wysyłał swoich ludzi do sondowania sytuacji, jak to zrobił właśnie w marcu 1968 roku, kiedy zareagował z opóźnieniem, najpierw rozeznając układ sił i nastroje w partii. Gdy rządził, dokonał rehabilitacji Bolesława Bieruta (a taki miał być z niego „liberał”).
Za swoiste zwieńczenie procesu przywracania Polakom dobrej pamięci o Bierucie można uznać odsłonięcie w Lublinie w lipcu 1979 roku pomnika pierwszego przywódcy PZPR. Odbyło się to kilka tygodni po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski.
Oczywiście „Droga do władzy” to praca, w której Autor pokazuje znacznie więcej niż tylko prawdziwe oblicze późniejszego I sekretarza PZPR. W pracy czytamy o mechanizmach PRLowskiej władzy (podobnie jest u tego historyka w biografii Romana Zambrowskiego), o całym pokoleniu komunistów, którzy wyszli z fabryk i kopalń II RP, aby sprawować władzę w zwasalizowanej Polsce. Szumiło opisuje także walki frakcyjne - najpierw natolińczyków i puławian, a później partyzantów z tymi ostatnimi, potwierdza się też jednak Gomułkowski rys niezależności i jego szereg sprzeciwów czy też niepodporządkowania się pod wytyczne Kremla. I tutaj Gierek był wymarzonym następcą „Wiesława” nie ze względu na mityczne umiejętności, niby to zachodni sznyt czy znajomość języka francuskiego, ale właśnie z powodu służalczości wobec czerwonego Kremla.
Mirosław Szumiło, Gierek. Droga do władzy, Warszawa 2023
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/656460-historyk-odarl-gierka-z-cwanej-autokreacji