12 lipca – w rocznicę pacyfikacji wsi Michniów, której dokonali niemieccy okupanci w 1943 r. – obchodzony jest Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej ustanowiony przez Sejm RP.
Hołd dla mieszkańców polskiej wsi
Obchodzony 12 lipca Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej został ustanowiony przez Sejm 29 września 2017 r. - jak głosi uzasadnienie przyjętej niespełna pięć lat temu ustawy - „w hołdzie mieszkańcom polskich wsi za ich patriotyczną postawę w czasie II wojny światowej - za pomoc udzielaną uciekinierom, osobom ukrywającym się przed prześladowaniami i wysiedlanym, walkę w oddziałach partyzanckich, za żywienie mieszkańców miast i żołnierzy podziemnego państwa polskiego oraz z szacunkiem dla ogromu ofiar poniesionych przez mieszkańców wsi - rozstrzeliwanych, wyrzucanych z domostw, pozbawianych dobytku, wywożonych do sowieckich łagrów i niemieckich obozów koncentracyjnych oraz na przymusowe roboty”.
Pacyfikacja wski Michniów
Data obchodów jest symboliczna i nawiązuje do pacyfikacji wsi Michniów w woj. świętokrzyskim, której dokonali niemieccy okupanci. Mieszkańcy Michniowa za pomoc niesioną partyzantom zostali w okrutny sposób wymordowani w dniach 12 i 13 lipca 1943 r., a miejscowość została spalona - datę tych wydarzeń uznano za symboliczny dzień pamięci mieszkańców polskich wsi.
W dniach 12–13 lipca 1943 r. Niemcy dokonali pacyfikacji świętokrzyskiej wsi Michniów, której mieszkańcy pomagali partyzantom Jana Piwnika „Ponurego”. Łącznie w dwóch akcjach wymierzonych w polskich cywilów zginęły co najmniej 204 osoby, w tym kobiety i dzieci. Zagłada Michniowa miała stanowić przerażający przykład dla wszystkich miejscowości, które wspierały polski ruch niepodległościowy.
Od czerwca 1943 r. Piwnik, jako szef Kedywu Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej, dowodził Zgrupowaniami Partyzanckimi w Górach Świętokrzyskich. Walczył na Wykusie – znanym jeszcze z Powstania Styczniowego uroczysku w lasach siekierzyńskich (wykorzystywanym jako baza partyzancka).
Wieś Michniów była siedzibą sztabu partyzanckiego zgrupowań ‘Ponurego’ do czasu przeniesienia się na Wykus. Wprawdzie pierwsze oddziały leśne kwaterowały na Kamieniu Michniowskim – odległość około pół godziny drogi – jednak w większości wypadków wszystkie sprawy związane z dowodzeniem decydowano we wsi
— tłumaczył po wojnie partyzant „Ponurego” Bogdan Ostachowski „Puer”.
Niemieckie bestialstwo
Według jednego z raportów szefa kieleckiego gestapo Karla Essiga (sporządzonego 13 lipca) decyzja o przeprowadzeniu akcji przeciwko „sztabowi bandytów w lesie koło Michniowa” zapadła 8 lipca w Radomiu, a miejsce pacyfikacji odnaleziono z pomocą jednego z konfidentów. Niemcy spodziewali się znaleźć w Michniowie i okolicach polskich partyzantów. Dysponowali również listami cywilów, podejrzanych o współpracę z podziemiem.
Wieczorem 11 lipca, w niedzielę – gdy mieszkańcy albo spali, albo szykowali się do snu – wieś została szczelnie otoczona przez funkcjonariuszy niemieckiej policji i żandarmerii. Okupanci utworzyli dwa pierścienie okrążenia, od strony lasu i pobliskiego wzgórza.
O poranku, jak napisał Longin Kaczanowski, autor książki „Zagłada Michniowa”, „wielu michniowian już przed godziną szóstą wyszło ze swoich domów i kierowało się do pracy w lesie bądź do przystanku kolejowego w Berezowie, by stamtąd udać się pociągiem do suchedniowskich i skarżyskich fabryk, gdzie byli zatrudnieni”, dodając, że „prawie nikt z nich nie przekroczył jednak wewnętrznej linii posterunków”.
Po rewizji stłoczono ich w pobliskim lesie, nieopodal szosy. Wśród zatrzymanych były też kobiety. Podobny los spotkał tych, którzy pozostali w swych gospodarstwach. Niemcy chodzili od domu do domu i siłą wyciągali mieszkańców. Pierwszymi ofiarami śmiertelnymi byli bracia Antoni i Jan Gołębiowscy. Krótko potem okupanci zabili kilkunastu mężczyzn na terenie przylegającym do pobliskiej szkoły.
Następnie „przesłuchano” aresztowanych. Po sprawdzeniu, czy dana osoba figuruje na sporządzonej wcześniej liście, „podejrzanych” wywożono wojskowymi ciężarówkami na miejsce egzekucji, zlokalizowane przy jednej z wiejskich dróg. W czasie akcji Niemcy rabowali również dobytek, palili drewniane domy. Nielicznych miejscowych, których ocalili, wykorzystali do porządkowania miejsca zbrodni i noszenia ciał pomordowanych. Niektórych wywieziono do kieleckiego więzienia, część wysłano później do obozów koncentracyjnych, a kilkanaście kobiet niebawem trafiło na roboty przymusowe do Rzeszy.
Niedługo po odejściu Niemców do wsi wkroczyli partyzanci „Ponurego”. Wielu z nich pochodziło ze spacyfikowanej miejscowości lub okolic. Zapadła decyzja podjęcia działań odwetowych – celem był pociąg pospieszny, jadący z Warszawy do Krakowa.
W ramach akcji odwetowej za bestialstwa niemieckie w rej. Skarżyska i Suchedniowa nasze oddziały partyzanckie dokonały w lipcu pod st. kol. Łączna drugiego napadu na pociąg pośpieszny. W akcji zabito i raniono ok. 180 Niemców
— napisano w „Biuletynie Informacyjnym” z 26 sierpnia 1943 r.
13 lipca Michniów został ponownie ostrzelany przez Niemców. Funkcjonariusze policji okrążyli miejscowość ze wszystkich stron, choć ta – po niedzielnej zbrodni, była już częściowo wyludniona. Większość mężczyzn już nie żyła, ciała w wielu przypadkach ciągle zalegały niepogrzebane na podwórzach gospodarstw, część osób uciekła do pobliskich miejscowości: Suchedniowa, Ostojowa, Błota czy Krzyżki. Niemcy podpalili wieś, ze zgliszcz wydobyto jedynie majątek ruchomy oraz żywy inwentarz.
Łącznie w dwóch akcjach wymierzonych w polskich cywilów zginęło ponad 200 osób, w tym kobiety i dzieci. Michniów praktycznie przestał istnieć. Powracający mieszkańcy zorganizowali kilka dni później pochówek pomordowanych w masowej mogile. Niemcy zezwolili na pogrzeb, ale zakazali jakiegokolwiek upamiętnienia ofiar.
Prezydent Duda: Wieś doświadczyła nieopisanych cierpień
Polska wieś w czasie II wojny światowej doświadczyła nieopisanych cierpień. Dziś wiemy o niemal tysiącu miejscowości spacyfikowanych przez Niemców i Sowietów za pomoc udzielaną partyzantom, odmowę dostarczania przymusowych kontyngentów, dywersję na tyłach wroga, ukrywanie Żydów. Każde takie działanie było tu postrzegane jako patriotyczna powinność wypełniana nierzadko w spontanicznym odruchu serca. To właśnie autentyczność i prostota w sprzeciwie wobec szykan ściągała na mieszkańców wsi niespotykane okrucieństwo
— napisał w środę prezydent RP Andrzej Duda w przesłaniu do organizatorów Dnia Walki Męczeństwa Wsi Polskiej.
Okupanci bezwzględnie wykorzystywali bezbronność ludności wiejskiej. Wioski stawały się łatwymi celami ataku, dlatego napadano na nie w sposób bestialski. Za wspieranie podziemia niepodległościowego i inne wykroczenia przeciw rozkazom hitlerowców i komunistów życie tracili wszyscy, których dosięgała ślepa zemsta prześladowców – rozstrzeliwani, paleni w swoich domach
— przypomniał.
Prezydent nawiązał do zbrodni, jaką w 12 i 13 lipca 1943 r. popełnili Niemcy, mordując co najmniej 204 mieszkańców świętokrzyskiej wsi Michniów. Najmłodsza z ofiar miała zaledwie dziewięć dni. Wieś obrabowano i spalono. Historycy szacują, że w czasie wojny niemieccy okupanci spacyfikowali co najmniej 800 polskich wsi.
Miliony naszych rodaków wywieziono do pracy przymusowej w III Rzeszy Niemieckiej i w głąb ZSRR. Dziesiątki tysięcy budynków spalono. Zostały po nich tylko murowane kominy, jak to opisują świadkowie pacyfikacji Michniowa i wielu innych wiosek, które okupanci chcieli zetrzeć z powierzchni ziemi. Po drewnianych ścianach, ogrodzeniach i słomianych dachach ogień przenosił się z obejścia na obejście ku uciesze niosących śmierć żołdaków. Mimo determinacji, z jaką wróg niszczył zarówno ludność, jak i zabudowania osad, wkrótce po jego odejściu życie odradzało się z jeszcze większą siłą. Do wielu spacyfikowanych miejscowości ludzie wracali nawet przed zakończeniem wojny. Ci, którzy przetrwali, wbrew zamiarom najeźdźców przywracali swoje zrujnowane osiedla do życia
— napisał Andrzej Duda.
Dziś o wojennym dramacie polskiej wsi przypominają pomniki, krzyże i mogiły. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy co roku gromadzą się, by uczcić martyrologię swoich małych ojczyzn. Dziękuję historykom za dokumentowanie i opisywanie tych wydarzeń
— podkreślił.
Państwa mozolna praca przywraca pamięć o wielu nieraz zapomnianych bohaterach. W sposób szczególny dziękuję młodzieży i jej wychowawcom, którzy porządkują miejsca martyrologii i uczestniczą w lokalnych obchodach. Każdy gest czci dla znanych nam z imienia i nazwiska rodaków, ale często też dla anonimowych mieszkańców polskich wiosek, zamordowanych za obronę ziemi ojców, jest godnym upamiętnieniem ofiary, którą złożyli na ołtarzu ojczyzny
— podsumował prezydent Andrzej Duda.
CZYTAJ TEŻ:
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/654331-dzien-walki-i-meczenstwa-wsi-polskiej