Dzisiaj Ukraina jest wprawdzie napadniętym przez Rosję, ale wciąż całkowicie suwerennym państwem, i możemy od niej domagać się właściwej pracy nad naszą wspólną pamięcią, ekshumacji polskich, pomordowanych ofiar, ale także oczekiwać przeprosin - mówi historyk, prof. Wojciech Polak w rozmowie z portalem wPolityce.pl przed obchodami 80. rocznicy rzezi wołyńskiej.
wPolityce.pl: Lada dzień 80. rocznica rzezi wołyńskiej. Tamte wydarzenia wpisują się mocno w trudną, polsko-ukraińską historię. Jak o nich dobrze, czyli mądrze i w wierności prawdzie historycznej, pamiętać, by pojednanie polsko-ukraińskie było możliwe?
Prof. Wojciech Polak: O tak strasznych rzeczach, które się wtedy wydarzały, bardzo trudno mieć dobrą pamięć. Ta pamięć już zawsze będzie zabarwiona bólem cierpieniem, ale ta pamięć musi istnieć. Nie możemy o rzezi wołyńskiej zapomnieć, schować ją pod korcem. Aspekt konstruktywny tej pamięci powinien polegać na tym, że nie tylko powinniśmy mówić i pisać o polskich ofiarach, o ich cierpieniach Polaków, nie tylko powinniśmy czcić ich pamięć podczas różnych obchodów, budować pomniki, tablice pamiątkowe. Powinniśmy także dążyć do spokojnego, rzeczowego wyjaśniania i wyświetlania wydarzeń z lipca 1943 roku i związanych z tym spraw.
Które są te najważniejsze sprawy?
Kluczową, najważniejszą i podstawową jest sprawa ekshumacji ofiar ukraińskich mordów. Musimy o tym rzeczowo, możliwie bez emocji rozmawiać z Ukraińcami. Ekshumację z naszego punktu widzenia są czymś koniecznym, niezbędnym. Nie może być tak że Polacy z wymordowanych całych wiosek leżą dzisiaj zakopani w dołach porośniętych obecnie lasem czy krzakami, nawet niezidentyfikowanych. Trzeba te miejsca pochówku znaleźć, dokonać ekshumacji przy okazji badań naukowych, a później godnie pochować, stworzyć groby i cmentarze, miejsca pamięci, gdzie ci Polacy zostali zamordowani. A więc ta pamięć musi mieć też pewne aspekty konkretnych działań, załatwiania nie załatwionych dotąd spraw.
Oczywiście tu dochodzi kwestia relacji polsko-ukraińskich. Nie możemy twierdzić że, za mord Polaków na Wołyniu są odpowiedzialni współcześni Ukraińcy. To już są sprawy przeszłych pokoleń, ale odpowiedzialność w sensie narodowym jednak występuje. I tu nikt nie chce, żeby kogoś tam karać, bo sprawcy, którzy dokonywali tych zbrodni, już nie żyją, ale możemy się domagać prawdy historycznej. Możemy się domagać np. tego, by nie oddawać czci zbrodniarzom, którzy dokonywali tych mordów.
To, że Ukraina obecnie zmaga się z barbarzyńską Rosją, coś – jak niektórzy postulują – zmienia?
Oczywiście zgadzam z tym, o tych rzeczach należy rozmawiać delikatnie, z umiarem, roztropnością, zważywszy na to, co przeżywa obecnie Ukraina. Możemy tutaj zachowywać czasami może większy spokój. Możemy uznać: no dobrze, wyjaśniły pewne sprawy, a co do dokładniejszych kwestii jeszcze przyjdzie lepszy czas rozmawiać. Z drugiej jednak strony mamy prawo od Ukrainy wymagać, by nie było jakichś niemądrych wypowiedzi dotyczących np. gloryfikowania sprawców mordów na Polakach.
Poza tym znowu - w okresie, gdy Polska udziela tak daleko idącej pomocy Ukrainie, gdy byt Ukrainy opiera się w znacznym stopniu o zaangażowaniu Polski - są kłopoty z ekshumacjami. Tutaj możemy wymagać, żeby z nami normalnie - nie w sposób jakiś taki chytry, obłudny, dyplomatyczny – rozmawiać.
O naszej historii i niezałatwionych sprawach ze wspólnej historii powinniśmy rozmawiać nie „dyplomatycznie”, ale to powinna być rozmowa dwóch zaprzyjaźnionych narodów. Musimy to w sposób bardzo zdecydowany, bardzo konsekwentny stawiać.
Większa praca w kontekście naprawiania wspólnej historii, jak nie trudno się domyślić, jest po stronie Ukrainy.
Zdecydowanie tak. Ukraina musi rozumieć nasze racje. Często w dialogach międzynarodowych, które Polacy prowadzą, wszyscy żądają rozumienia ich racji, ale naszych racji jakoś nikt nie chce rozumieć. My musimy w procesie pojednania historycznego stawiać to bardzo mocno. To Ukraińcy mordowali Polaków w tamtych czasach na ogromną skalę. To u nich są kłopoty z pamięcią. Nie twierdzę że to jest do końca wina obecnego państwa ukraińskiego. Z tą pamięcią historyczną jeszcze gorzej było za czasów sowieckich. Różnie też do suwerenności Ukrainy pochodzono. Jednak dzisiaj Ukraina jest wprawdzie napadniętym przez Rosję, ale wciąż całkowicie suwerennym państwem, i możemy od niej domagać się właściwej pracy nad tą pamięcią.
Możemy się także domagać, o czym już wspomniałem, żeby oni swojej pamięci historycznej nie opierali na tradycjach banderowskich. Mają dosyć swoich innych, wspaniałych tradycji, na których mogą budować swoją tożsamość. Banderyzm kojarzy się z ludobójstwem. I to też musimy spokojnie tłumaczyć naszym przyjaciołom z Ukrainy.
Wspomniane na początku ostatnie wyniki badania CBOS wskazują, że wg 78 proc. Polaków za rzeź wołyńską powinien w imieniu całego narodu ukraińskiego przeprosić oficjalnie prezydent Wołodymir Zełenski. Zgadza się Pan, że taki akt jest z jego strony potrzebny?
Tak, w pełni się z tym zgadzam. Uważam, że takie akty, jeżeli są dokonane w sposób poważny, w odpowiedniej oprawie, w odpowiednim miejscu i czasie, mają swoje duże znaczenie. Można b. kanclerza RFN Willy’ego Brandta lubić lub nie, można go krytykować za wiele rzeczy, ale to, że uklęknął przed pomnikiem Bohaterów Getta Warszawskiego, miało to swoją wymowę. O tym do dziś Polacy pamiętają i doceniają. A więc tego rodzaju gesty mają znaczenie i warto jest je czynić. Dla stosunków polsko-ukraińskich byłoby to ważne.
Rozmawiał Radosław Molenda
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/653804-profpolak-ws-rzezi-wolynskiej-ukraina-musi-wiele-naprawic