9 czerwca miała miejsce kinowa premiera dokumentu o zbrodni na ukrywającej Żydów polskiej rodzinie Ulmów - „Historia jednej zbrodni”. Dzięki filmowi Mariusza Pilisa wielu Polaków po raz pierwszy dowiedziało się o mordzie, którego dopuścili się Niemcy na okupowanym Podkarpaciu. Reakcje osób, które widziały film są jednoznaczne.
Historia jednej zbrodni” to film dokumentalny w reżyserii Mariusza Pilisa. Opowiada o rodzinie Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci, którzy narażając swoje życie, nieśli pomoc Żydom. 24 marca 1944 niemieccy żandarmi z posterunku w Łańcucie rozstrzelali całą rodzinę.
Porucznik żandarmerii niemieckiej Eilert Dieken, który dowodził egzekucją rodziny Ulmów nigdy nie poniósł kary za akcję, którą dowodził w Markowej. Zmarł jako szanowany obywatel miasteczka Esens w 1960 roku, gdzie przez lata był… szefem miejscowej policji.
Reżyser filmu dotarł do niepublikowanych wcześniej materiałów i podążył powojennym tropem odpowiedzialnych za tę zbrodnię. Spotkał się m.in z córką Eilerta Diekena, która przez całe życie – aż do spotkania z twórcą filmu - nie wiedziała, jakich czynów dopuścił się ojciec. Podobnie zresztą jak całe kilkutysięczne miasteczko.
Wiedza ta wstrząsnęła córką zbrodniarza, podobnie, jak film wstrząsnął tymi, co mieli już okazję już go zobaczyć.
Jako pierwsi, 6 czerwca, obejrzeli go mieszkańcy Markowej, na specjalnym pokazie z udziałem reżysera. Kinowa premiera odbyła się w 9 czerwca, a na ekranach kin film ma być emitowany do września.
O tym trzeba głośno mówić
Pierwsza moja refleksja po seansie, to ogrom bestialstwa, którego dopuścili się konkretni, znani z imienia i nazwiska Niemcy i fakt, że nigdy nie zostali za nią ukarani. Dziś ich potomkowie chcą uczyć nas tolerancji i mówić nam, jak mamy się zachowywać. Choć znałem historię zbrodni w Markowej to po seansie byłem wstrząśnięty
— mówi nam jedna z osób, która już widziała film.
Większość przyznaje, że nie jest to produkcja, obok której można przejść obojętnie. I choć nie jest to pozycja lekka, to z pewnością obowiązkowa.
Osoby, które widziały film mówią wprost: to bardzo potrzebne dzieło, które powinni zobaczyć wszyscy – nie tylko w Polsce.
Film ten powinien zobaczyć każdy, kto kwestionuje polskie poświęcenie w ratowaniu Żydów podczas II wojny światowej i sugeruje, że to Polacy byli oprawcami – niestety takich osób nie brakuje i mam nadzieję, że po seansie będzie im po prostu wstyd.
Szczególnie ważne, żeby film obejrzeli Niemcy, którzy, jak widać choćby po córce kata z Markowej, do dziś mają mgliste pojęcie o zbrodniach dokonywanych przez ich rodziców i dziadków.
„Historia jednej zbrodni” to film, który wypełnia bardzo ważną lukę w naszej zbiorowej pamięci i cieszy fakt, że w końcu, po wielu latach, możemy zobaczyć historię Ulmów na dużym ekranie. Szczególnie, że przecież niebawem będziemy świętować uroczystą beatyfikację męczenników z Markowej, którzy w imię miłości bliźniego złożyli największą ofiarę, do jakiej zdolny jest człowiek – ofiarę z życia.
Film powstał m.in. dzięki finansowemu wsparciu, jakiego udzielili jego twórcy KGHM Polska Miedź S.A., Fundacja Kasy Stefczyka, PKO Bank Polski, Totalizator Sportowy oraz Lasy Państwowe.
Historia jednej zbrodni w kinach od 9 czerwca. Lista kin na rafaelfilm.pl/historia-jednej-zbrodni
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/650378-film-o-morderstwie-ulmow-juz-w-kinach-widzowie-wstrzasnieci