Ostre wypowiedzi prof. Barbary Engelking skomentował w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, autor książki „Kto dopomoże Żydowi…” poświęconej prawodawstwu niemieckiemu, które w żadnym innym okupowanym kraju nie było tak surowe i bezwzględne wobec tych, którzy w jakikolwiek sposób udzielili pomocy Żydom, jak to było w Polsce.
Twierdzenia prof. Engelking, te np. że Żydzi znajdujący się poza gettem w Warszawie przeżyli nie dlatego, że pomagali im Polacy, ale dzięki swojej odwadze, chociaż ich ukrywanie się utrudniali polscy szmalcownicy, prof. Musiał ocenia jednoznacznie.
To wymysł pani Engelking. I nie tyle jest to niedorzeczność, co świadome działanie
— mówi.
Opisałem w swojej książce metody badawcze tej pani, która ignoruje kompletnie niemieckie ustawodawstwo. Jeśliby było tak, jak ona twierdzi, Niemcy nie czuli by się zmuszeni wprowadzać specjalnego ustawodawstwa w tej, a nie innej formie
— dodaje.
Prawo niemieckie wyjątkowe wobec Polaków
Zdaniem prof. Musiała istotą problemu jest poznanie kształtowania się niemieckiego prawa realizującego prześladowania i zagładę Żydów, które w Polsce miało charakter szczególny.
Niemcy swoje prawodawstwo w Polsce stopniowo zaostrzali. Nie było tak, że nasz kraj zajęli, oddzielili Żydów i Polaków, postanowili tych pierwszych umieścić w gettach i wymordować, i prewencyjnie, od początku wprowadzili ustawy karzące śmiercią za pomoc Żydom
— tłumaczy historyk
Prawo zabraniające pomocy Żydom - tłumaczy prof. Musiał - zaostrzane było stopniowo, w miarę, jak widzieli, że Polacy pomagali Żydom, a nie wydawali ich Niemcom.
Zaostrzanie kar za pomoc Żydom wynikało z faktu, że Polaków to nie powstrzymywało przed pomocą. Kolejnymi zarządzeniami zaostrzali kary, a Polacy dalej pomagali. Właśnie dlatego w Polsce, jako jedynym kraju doszło do tego, że za pomoc Żydom zabijano
— kontynuuje.
Pani Elgenking twierdząc to, co twierdzi, de facto zaprzecza tym faktom, które potwierdzają niemieckie dokumentu, ukazujące te zmiany w niemieckim ustawodawstwie
— dodaje
Rozszerzona kara śmierci
Jako przykład historyk podaje rozpoczęcie w maju 1942 r. operacji „Reinhardt”, której celem było wymordowanie ludności żydowskiej z pięciu dystryktów Generalnego Gubernatorstwa.
Niemcy debatowali nad tym, jak odstraszyć nie-Żydów od pomocy Żydom, jak zablokować tę pomoc. Próbowali na wiele sposobów i w końcu doszli do wniosku, że nie da się inaczej, jak karać Polakom za pomoc Żydom nawet surowiej, niż samych Żydów. A Żydów karano śmiercią. Wprowadzili przepisy, w których to jest napisane expressis verbis. Dlatego została wprowadzona tzw. rozszerzona kara śmierci.
Przepisy o takiej karze stanowiły, że jeśli ktoś pomoże Żydowi w takiej czy innej formie, podlega karze śmierci nie tylko on, ale jego rodzina, sąsiedzi i wszyscy, którzy widzieli tę pomoc lub mieli o niej wiedzę, a nie poinformowali o tym niemieckich władz okupacyjnych. Takie ustawodawstwo wprowadzono do jesieni 1942 roku i zaczęto od listopada 1942 roku implementować na cały obszar okupowanej przez Niemcy Polski
Tak więc sama kara śmierci dla winowajcy pomocy nie wystarczała. Ale to dotyczyło tylko Polski. Podobnie prawo wprowadzono jedynie w Serbii pod koniec 1941 roku, ale ono nigdy nie zostało wprowadzone w życie. Polska była wyjątkiem, Pani Engelking jednak kompletnie to pomija
— tłumaczy prof. Musiał.
Psychoza strachu
W ten sposób - by zniechęcać do pomocy - całkowicie celowo próbowano wprowadzać psychozę strachu wśród polskiego społeczeństwa. Wystarczyło w jednej gminie zmasakrować celowo publicznie całą rodzinę, aby wszyscy to widzieli i potem tę rodzinę musieli wspólnie pogrzebać. Przekaz o tym szybko się rozprzestrzeniał - tak, by cała gmina wpadła w panikę.
Ta psychoza strachu przynosiła pewne efekty. Często na następny dzień ukrywani Żydzi byli nie denuncjowani, ale przeganiani z wioski. Z punktu widzenia niemieckich oprawców było to bardzo skuteczne.
To prawda – byli szmalcownicy. Jednak gdyby szmalcownictwo byłoby częste, niepotrzebne byłoby zaostrzanie prawa przez Niemców. Szmalcownicy w innych krajach, jak np. w Belgii, wystarczali. Płacono im za wyłapywanie Żydów. W Polsce to się nie sprawdzało. Szmalcownictwo u nas miało zbyt małą skalę, by mieć jakiekolwiek znaczenie w holokauście bez wprowadzenia wspomnianego, maksymalnie surowego ustawodawstwa
— kontynuuje swoje rozważania prof. Musiał.
Polska była wyjątkiem
Niech Pani Engelking poda mi jakiś inny kraj, w którym niemieccy okupanci wprowadzili podobne lub choćby porównywalne ustawodawstwo i je implementowali. Te niemieckie rozporządzenia są także w języku polskim, więc pani Engelking nawet nie może się tłumaczyć, że nie zna języka niemieckiego.
— mówi Musiał.
Dlaczego to robią?
Pani Elgelking należy do grupy, w której są także historycy tacy, jak Jan Grabowski czy Jan Tomasz Gross. Nie chcą, by na świecie mówiono o powszechnym pomaganiu przez Polaków Żydom, dlatego muszą pewne fakty pomijać, zaprzeczać im.
— kończy prof. Bogdan Musiał swój komentarz do sensacji forsowanych przez prof. Barbarę Engelking. I dodaje jako ciekawostkę, że niemieckie prawo, w którym Polakom grozi śmierć na pomoc Żydom, de facto do dziś pozostaje w mocy.
Notował Radosław Molenda
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/643465-profmusial-nie-umiano-zatrzymac-polakow-pomagajacych-zydom