Spodziewaliśmy się tego od początku. Mieliśmy od początku przesłanki, że tak było. Był dla komunistów groźny, ponieważ zabrał państwu monopol na urabianie młodzieży. Miał pomysł na zrzeszanie się ludzi i ich uspołecznianie poza kontrolą państwa - mówi w rozmowie z wPolityce.pl moderator generalny Ruchu Światło-Życie ks. dr Marek Sędek.
wPolityce.pl: Jak Ksiądz i Panie z Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła, który założył i którym kierował ks. Franciszek Blachnicki, przyjęliście doniesienia potwierdzające, że przyczyną śmierci ks. Franciszka było jego otrucie?
Ks. dr Marek Sędek: Spodziewaliśmy się tego od początku. Nieoficjalne informacje na ten temat mieliśmy wcześniej. Przed oficjalną sekcją zwłok była tzw. sekcja kościelna. Już wtedy okazało się, że w ciele ks. Franciszka znaleziono podwyższoną obecność metali ciężkich. Dzisiejsze informacje ministra sprawiedliwości i kierownictwa IPN są o tyle dla nas ważne, że są potwierdzeniem, że było tak, jak to od początku wyglądało.
Mimo od początku wielu przesłanek co do konkretnej przyczyny śmierci o. Blachnickiego śledztwo trwało trzy lata. Za długo?
Trudno wyrokować. Nie interesowałem się zbytnio śledztwem. Niech trwa tyle, ile powinno, byleby gruntownie wszystkie wątki przebadać. Z tego, co wiem, problem dotyczy nie tylko małżeństwa Gontarczyków, którzy byli na usługach Służby Bezpieczeństwa, ale były tam ponoć także inne osoby – czy to polskie, czy niemieckie, czy inne - zwerbowane przez aparat komunistyczny, zamieszane w to zabójstwo.
Przypomnijmy na czym polegał fenomen ks. Franciszka Blachnickiego?
Połączył on swoje osobiste doświadczenie, znajomość polskiej kultury i religijności, z wielką myślą teologiczną Soboru Watykańskiego II, której się nauczył na KUL najpierw podczas własnych studiów, a potem jako wykładowca akademicki. On trafił na KUL, kiedy te dyskusje soborowe były najbardziej żywe i na najwyższym poziomie.
Połączenie wks. Franciszku talentów osobistych, harcerskich i młodzieńczych doświadczeń, a później, w latach 50. XX wieku, pierwszych doświadczeń jako młodego wikarego na Oazach Dzieci Bożych – to wszystko w połączeniu ze wspomnianą wielką teologią soborową zaowocowało jego programem Ruchu Światło-Życie, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Tak było już w latach 60. XX w. i nadal ten program jest aktualny, a obecnie widzimy, że to dzieło o. Franciszka szczególnie kwitnie we wspólnotach Domowego Kościoła.
To właśnie stanowiło, że dla władz komunistycznych ks. Blachnicki był taki groźny?
Chodziło głównie o to, że ktoś w PRL-owskich czasach powszechnej indoktrynacji miał swój - zupełnie różny od powszechnej, PRL-owskiej indoktrynacji – pomysł na młodzież. Zabrał państwu monopol na jej urabianie. Miał pomysł na zrzeszanie się ludzi i ich uspołecznianie poza kontrolą państwa. Przecież po stalinowskich czystkach w Polsce nie mogły działać żadne organizacje pozapolityczne czy kościelne.
Ksiądz Franciszek nie przejmował się zakazami. Pokazywał, że to jest działalność duszpasterska Kościoła. Zaczął organizować rekolekcje, grupy formacyjne, wyjazdy. Komuniści się tego przestraszyli widząc, że ktoś zabiera im rząd dusz, i że przestali panować nad wychowaniem młodzieży. Do tego warto dodać wymiar osobistego świadectwa wiary ojca Franciszka, jego odwagi, uczciwości, prawości. Miał autorytet i zasiewał młodzieży prawdziwe wartości. Połączył to z wątkami patriotycznymi. Biorąc to wszystko pod uwagę nie dziwię się, że komuniści czuli się zagrożeni.
Czy oficjalne potwierdzenie przyczyny śmierci ks. Blachnickiego zmienia coś dla Ruchu Światło-Życie?
Prawie nic. Wiedzieliśmy, że był prześladowany, inwigilowany, że przeszkadzał. A to, czy bezpośrednią przyczyną śmierci było otrucie, czy – jak było w akcie zgonu – zator płuc, niewiele - gdy chodzi o Ruch Światło-Życie, jego tradycję, charyzmat i formację - dla nas zmienia.
Abp Wiktor Skworc zwrócił uwagę, że przedstawione dzisiaj ustalenia IPN pozwolą na zmianę kwalifikacji prowadzonego procesu beatyfikacyjnego. Otruty ks. Blachnicki staje się męczennikiem za wiarę, więc nie potrzeba już cudu za przyczyną obecnego Sługi Bożego.
Nie podzielam tej opinii. W każdym razie obawiam się, że to nie przejdzie. Są przesłanki, które dopiero trzeba zweryfikować, że ks. Blachnicki nie musiał być zamordowany z powodu wiary, ale mogły być inne motywy tej zbrodni. Kiedy już wiadomo, że to było morderstwo, w procesie beatyfikacyjnym Watykan będzie tych motywów dociekał. Tak więc, nic nie jest jeszcze przesądzone.
Jakie inne motywy są prawdopodobne?
Doktor Robert Derewenda z IPN swojego czasu poinformował o istnieniu przesłanek do rozpatrywania także motywów finansowych. Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie w Carlsbergu było okradane. Ks. Blachnicki w ramach działania tamtejszego wydawnictwa umawiał się na współpracę z protestantami gdy chodzi o materiały ewangelizacyjne. I ginęły pieniądze, ponoć prawie 1,5 mln niemieckich marek. Być może zostali przez ks. Franciszka i jego współpracowników zdekonspirowani i postanowili go otruć? A więc nie wykluczony jest także motyw inny, niż wiara. To dziś teorie, ale w badaniu procesowym mogą być brane pod uwagę.
Rozmawiał Radosław Molenda
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/638248-ks-sedek-spodziewalismy-sie-ze-ks-blachnickiego-otruto