To nie jest sprawa tylko Olsztyna i prezydenta tego miasta. Chodzi o wiele szerszy problem zawarty w pytaniu. Czy władze obecnej Polski, jakiekolwiek jednostki administracyjne winny chronić, tym samym pielęgnować obiekty publiczne, gloryfikujące komunizm? Tym samym akceptować wszystko to, co ten bolszewicki, narzucony nam przemocą ustrój wniósł do powojennego życia Polski i naszej wspólnoty narodowej? Odpowiedź może być tylko jedna. Obiekty, które nie tylko są śladem niepowetowanych zbrodni, ale także szkód społecznych i politycznych, które przyniósł nam wszystkim sowiecki bolszewizm. Są także widomym symbolem fałszywej, bo z pozycji niewolnika, wdzięczności dla Związku Radzieckiego. Dlatego winny zniknąć z naszych oczu raz na zawsze. Być wypalone do ostatniej cząstki.
Akcję zdemontowania z przestrzeni publicznej symboli apoteozy komunistycznej armii podjął Instytut Pamięci Narodowej. Obiekty te są zdaniem Instytutu niezgodne z ustawą, która zabrania propagowania ustrojów totalitarnych m.in. obiekty i urządzenia użyteczności publicznej oraz pomniki.
Są jednak Polacy, którzy chcą zachować pomniki zbudowane w latach 50. i 60., w okresie pełnego zniewolenia Polski od Rosji komunistycznej, mające być dowodem wdzięczności społeczeństwa polskiego dla Armii Czerwonej. Do tej wąskiej grupy nieprzejednanych obrońców pomnika wdzięczności rosyjskim barbarzyńcom, zbudowanego na cierpieniu żołnierzy podziemia antykomunistycznego w latach 40., na prześladowaniach przez całe dziesięciolecia naszych rodaków, tworzących konspiracyjne ogniwa oporu przeciw komunizmowi, należy dziś prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz wraz z grupą olsztyńskich radnych.
Nie chcą oni dopuścić do zlikwidowania pomnika wdzięczności armii sowieckiej, mimo iż wojewoda nadał decyzji rygor natychmiastowej wykonalności usunięcia tego obiektu. Olsztyniacy powszechnie pomnik ten ze względu na jego konstrukcję określają mianem „szubienice”. Stronnicy pozostawienia monumentu na stałe powołują się na to, że jego twórcą był wybitny polski rzeźbiarz Xawery Dunikowski. Jednakże w sondażu - przeprowadzonym na wniosek prezydenta Olsztyna - tylko 6 procent mieszkańców tego miasta opowiedziało się za pozostawieniem pomnika. Dla Piotra Grzymowicza, nie jest to żadną wskazówką, dla jego postępowania.
Czy prezydent Olsztyna nie wie naprawdę, gdzie żyje? I co się dzieje? Niepojęte.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/633556-tajemnicza-slabosc-prezydenta-olsztyna-do-szubienic