W tygodniku „Sieci” piszę o niebezpiecznej praktyce, która może spowodować, że chwalebny mit Żołnierzy Wyklętych po prostu upadnie. Zdaję sobie sprawę, że ta wielka sprawa jest dla Polaków ważna, buduje nas na nowo, wyrywa spod komunistycznego jarzma na zawsze. Dlatego też pewnie jest tak wielu, którzy chcą Ich znów zakopać, by zatryumfowała nikczemność. Od nas zależy czy na to pozwolimy.
To bardzo trudna, złożona i delikatna sprawa. Dlatego wiele osób nie chce się o niej wypowiadać, kilku moich rozmówców prosi o zachowanie anonimowości, a sami zainteresowani milczą. Gdy zapowiadałem, że chcę się zająć sprawą absurdalnie wysokich żądań odszkodowawczych, kierowanych przez niektóre (podkreślmy - niektóre) rodziny Żołnierzy Wyklętych wobec państwa polskiego, usłyszałem, że może się w to jednak nie mieszać. Jest oczywiście ryzyko, że wszyscy zostaną wrzuceni do jednego wora i określeni mianem „patriotów za miliony”. Tego jednak chcę uniknąć, właśnie dlatego zagłębiam się w szczegóły w artykule „Biznes na bohaterach” w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, który Państwu uprzejmie polecam.
CZYTAJ TAKŻE: Kto chce zarobić na bohaterach? Śledztwo „Sieci”. W najnowszym numerze ogłaszamy również laureata nagrody „Człowiek Wolności”
Informacja o tym, że syn rotmistrza Witolda Pileckiego domaga się od państwa polskiego 26 milionów złotych zadośćuczynienia i odszkodowania za krzywdę doznaną przez jego ojca była jak bomba atomowa zrzucona w środowisko rodzin Żołnierzy Wyklętych. W środowisku kombatantów, ale także historyków rozmawia się o tym bardzo żywiołowo i - szczerze mówiąc - trudno znaleźć kogoś, kto by owo żądanie pochwalił. A dokładniej, nie samo żądanie, ale kwotę, która jest paraliżująca. Zanim jednak osądzimy Andrzeja Pileckiego, warto przyjrzeć się, kto za nim stoi i kto reprezentuje go w sądzie.
W tygodniku „Sieci” opisuję działalność kancelarii radcy prawnego Anny Bufnal z Gdyni oraz osób, które dla niej pracują. NIE MA W TYM ŻADNEGO ZŁAMANIA PRAWA. W Polsce każdy może iść do sądu i domagać się tego, co uważa, że mu się należy - gwarantuje to Konstytucja. Ale czy można tę działalność nazwać normalnym biznesem prawniczym? Niech każdy oceni to sobie sam.
Z mojej wiedzy wynika, że w Polsce działają trzy kancelarie, które zajmują się podobnymi sprawami, a więc dochodzeniem odszkodowań i zadośćuczynień za czas PRL. Jednak tylko jedna, ta wskazana poniżej, prowadzi sprawy, w których pojawiają się wielomilionowe żądania. Andrzej Pilecki - syn Witolda Pileckiego - chciałby za szkody wyrządzone ojcu 26 milionów złotych, Małgorzata Zarzycka - Redwan, której matka po urodzeniu ją w więzieniu w lubelskim zamku zmarła chciała 15 milionów, a Zbigniew Kuraś - syn Józefa Kurasia „Ognia” domaga się 10 milionów złotych. Umowa zawarta z kancelarią zapewnia prawnikom 35 proc, kwoty, którą wywalczy w sądzie.
Kolejną kwestią jest działalność firm powiązanych z kancelariami, opisuję to szerzej w „Sieci”, których pracownicy - jak akwizytorzy - krążą wokół patriotycznych uroczystości i próbują omamić działaczy i społeczników pieniędzmi, byle tylko wydobyć od nich kontakty do kolejnych rodzin, potencjalnych klientów.
Ja na tę sprawę patrzę dwojako: bardzo szeroko i bardzo wąsko. Po pierwsze, jak już pisałem, widzę zagrożenie dla legendy Wyklętych, których - jak się zdawało - już wyrwaliśmy z niepamięci. Którzy działają na wyobraźnię młodego pokolenia, którzy są dla młodzieży drogowskazem. Być może dlatego są tak niebezpieczni dla środowisk, które wykorzystają każdy pretekst, by ich skompromitować. Powiązanie ich z pieniędzmi jest bolesne, bo przecież walczyli o wolną Polskę nie zważając na własną wygodę i wynagrodzenie, często wiedząc, że trwanie przy Ojczyźnie zada im wiele bólu, a ich rodziny zepchnie na margines. Powiedzmy też jasno, za te troski odszkodowanie się należy, ale wielomilionowe żądania nie są realne (Zarzycka - Redwan dostała 1 milion, to też dużo, ale żądanie miliona nie byłoby tak szokujące). Mam wrażenie, że stawia się je tylko po to by ludzi podrażnić, by Wyklętych zohydzić.
Druga sprawa - to spustoszenie, jakie praca prawników czyni w samych rodzinach. Mamy tutaj przykład Andrzeja Pileckiego i Zofii Optułowicz-Pileckiej. Brat, który z pomocą kancelarii chce 26 milionów i siostra, która w dramatycznym piśmie do sądu pisze, ze się z tym nie zgadza. Tak, nie ma tu nigdzie - powtórzmy to - złamania prawa. A jednak patrząc na odpryskowo zadane rany, zarówno rodzinne jak i środowiskowe, a nawet szerzej - pokoleniowe, należałoby zapytać, w jakim stopniu i czy z każdego prawa należy korzystać. Szczególnie gdy w grze pojawiają się astronomiczne kwoty, które mogą wykluczać zdrowy rozsądek.
CAŁY ARTYKUŁ DO PRZECZYTANIA W STREFIE PREMIUM PORTALU wPOLITYCE: Biznes na bohaterach. Kto namawia rodziny Żołnierzy Wyklętych do żądania od państwa polskiego szokująco wysokich kwot?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/627962-gdy-miesza-sie-patriotyzm-z-biznesem-demolowana-jest-pamiec