W powstanie styczniowe zaangażowanych było wiele kobiet, ona jednak jako jedyna była formalnie żołnierzem - adiutantka Mariana Langiewicza. Ciągnęło ją na front również po upadku powstania. Brała udział wojnie francusko-pruskiej i w Komunie Paryskiej.
Nie wiemy, gdzie i kiedy dokładnie się urodziła. Zasadniczo przyjmuje się tu rok 1838, ale pewności nie mamy. Co do jej imienia wersje są różne. Raz jest Henryką, raz Anną, a innym razem Anną Henryką – choć najczęściej używa się drugiego z tych imion. Wiemy natomiast, że bardzo niewiele brakowało, a swoje życie poświęciłaby sprawie dokładnie przeciwnej niż stało się to ostatecznie. Polsko-rosyjskie małżeństwa nie były w XIX wieku czymś zaskakującym, w przypadku panny Pustowójtówny musiało mieć to szczególnie gwałtowny przebieg. Jej matką mianowicie była Marianna Kossakowska – postać wychowana w kulcie powstania listopadowego, uosabianego przez dziadka, majora kawalerii w tymże zrywie. Z drugiej strony, jej ojcem był carski generał Trofim Pawłowicz, który bardzo naciskał na wychowanie dzieci w kulturze rosyjskiej – co zresztą udało mu się w przypadku rodzeństwa Henryki.
Mało tego. Swoją edukację rozpoczęła w Lublinie, najpierw w szkole klasztornej, a następnie w Instytucie Wychowania Panien w pobliskich Puławach – instytucjach zazwyczaj dość skutecznie rusyfikujących młode dziewczęta. W przypadku Henryki wychowawcy najwyraźniej ponieśli efektowną porażkę – bardzo zresztą skandaliczną z uwagi na stanowisko jej ojca. Nie znamy dokładnie roku, ale musiał być to początek lat 60. XIX wieku, kiedy dziewczyna zaczęła brać udział we wszystkich możliwych demonstracjach patriotycznych, od który dosłownie zaroiło się w miesiącach przedpowstaniowych.
I musiała rzucać się w oczy, skoro mimo pozycji jej rodziny, za udział w jednej z nich została skazana na pobyt w żeńskim monastyrze w Moskwie. Tak właśnie rozpoczęła się wyjątkowo burzliwa przygoda Henryki Pustowójtówny z konspiracją.
Smok w partyzantce
Do Moskwy nie pojechała, bo skutecznie symulowała chorobę psychiczną. Władze zgodziły się więc na jej przymusowy pobyt w Żytomierzu, pod ścisłym nadzorem żandarmów. Nie przeszkodziło to Henryce uciec z miasta, a następnie schronić się w Mołdawii. „W męskim przebraniu i z fałszywymi dokumentami przekroczyła granicę Galicji” – pisali Ewa i Bogumił Liszewscy*. Nie przebywała tam długo, ale doświadczenie w udawaniu mężczyzny bardzo się Henryce przydało. Na wieść o wybuchu powstania styczniowego znów przekroczyła granicę i już w lutym 1863 roku zgłosiła się do oddziału Mariana Langiewicza.
Służyła w męskim stroju i pod pseudonimem Michał Smok, ale nie ukrywała, że jest kobietą. Byłoby to zresztą wyjątkowo trudne, choćby z uwagi na jej nieprzeciętną urodę. W tym przypadku był to jednak dodatkowy atut. Chyba właśnie dzięki temu, że robiła na kolegach z oddziału tak duże wrażenie, z łatwością udawało jej się powstrzymywać ich przed ucieczką, zachęcać do dalszej walki, tym bardziej że – jak wynika z relacji – świeciła pod tym względem przykładem. „Przecież myśmy to wszystko robili, bo tam były dziewczyny” – tłumaczył w jednym z wywiadów motywy działania chłopaków w oddziałach partyzanckich Tadeusz Konwicki. I tak chyba było też stulecie wcześniej w przypadku Pustowójtówny. Ale postrzeganie jej wyłącznie w kwestiach zgrabnej sylwetki byłoby żałosnym przejawem męskiego szowinizmu.
Była jedyną kobietą, która jako żołnierz i dowódca uczestniczyła w powstaniu styczniowym. Oczywiście sporo kobiet niosło pomoc powstańcom i udzielało im schronienia, ale żadna z nich nie walczyła jako partyzant, w mundurze i z bronią
— oceniał Marek Borucki.
I to musiała walczyć naprawdę dzielnie, skoro Langewicz najpierw mianował ją adiutantką Dionizego Czachowskiego, a następnie swoją własną. Plotki o romansie tych dwojga, choć niewykluczone, są jednak raczej kreacją literacką Jerzego Żuławskiego, który rozpowszechnił je w dramacie „Dyktator”. Jakkolwiek było wiadomo, że Pustowójtówna brała udział w bitwach pod Małogoszczem, Pieskową Skałą, Chrobrzem i Grochowiskami. Wiadomo też, że po tej ostatniej przekroczyła wraz z Langiewiczem granicę Galicji, by uzyskać tam pomoc dla powstania. Jedyne jednak co uzyskali oboje to areszt.
Sława na emigracji
Oboje siedzieli jakiś czas w austriackim więzieniu. Ona wyszła pierwsza i natychmiast podjęła starania o uwolnienie Langiewicza – wciąż z nadzieją na powrót do walki. W tym momencie nie miało to już większego sensu, tym bardziej że Langiewicz zwątpił w sens powstania, jego zaś oddział po aresztowaniu dowódcy rozpadł się w naturalny sposób. Do Królestwa nie mogła już wrócić, bo na uczestników walk czekały surowe represje. Przedostała się więc najpierw do Pragi, stamtąd do Szwajcarii, by ostatecznie osiąść we Francji.
Osiąść, ale nie na laurach. Zaskakująco rzadko się o tym w Polsce pisze, ale postanie styczniowe odbiło się wyjątkowo głośnym echem w świecie. Zagraniczna prasa niemal co dzień dawała relacje z walk, informowała o postępach, głośno kibicowała partyzantom. Nic też dziwnego, że najbardziej znani powstańcy stawali się dosłownie gwiazdami europejskich mediów –zwłaszcza zaś postaci tak medialne, jak jedyna wówczas kobieta w mundurze. Pustowójtówna nie miała więc szans na anonimowość. I w Czechach, i w Szwajcarii jej sława ją wyprzedzała, rozpisywały się o jej przyjeździe gazety, witali ją spiskowcy sąsiednich krajów.
Jej sława miała także skutek bardziej wymierny – we Francji otrzymywała od rządu niewielką pensję, którą uzupełniały pieniądze przysyłane przez babkę, a także rozkręcony przez nią własny biznes – produkcja sztucznych kwiatów. Żyła skromnie, ale bez porównania lepiej niż większość polskich emigrantów, którzy z największym trudem wiązali koniec z końcem. Poza tym niewiele wiemy o jej życiu przez pierwsze kilka lat emigracji. Liszewscy wspominają, że całkowicie pochłaniała ją działalność charytatywna, co zważywszy na jej osobowość wydaje się najbardziej prawdopodobne. Powstanie upadło, szybko przestało być medialną sensacją, Pustowójtówna żyła więc zapewne skromnym życiem emigrantki, choć zapewne tęskniąc za walką.
Jeszcze jedna wojna
Walki się już nie doczekała, co jednak nie znaczy, że nie była na wojnie. Kiedy w 1870 roku wybuchła wojna francusko-pruska, dziewczyna natychmiast zgłosiła się do armii francuskiej – choć tym razem jako sanitariuszka. I to właśnie okazało się kolejnym przełomem w jej życiu. Poza plotkami o romansie z Langiewiczem, nie wiemy zupełnie nic o jej życiu emocjonalnym. Nie można wykluczyć, że początkowo nie miała na nie czasu, we Francji zaś najwyraźniej nie trafiła się odpowiednia okazja. Nie musiała się zresztą spieszyć. Kiedy przybyła do Paryża, miała zaledwie dwadzieścia pięć lat – jak na standardy epoki to już wiek dla panny niebezpieczny, wciąż jednak do przyjęcia. Zresztą kto wie – była piękna, młoda, wolna, możliwe, że korzystała z życia tak, jak jej to odpowiadało.
Sytuację zmienili pod tym względem Prusacy, którzy w tym momencie wdali się w wojnę z Francją. „Na froncie spotkała swego kolegę, niegdysiejszego partyzanta z oddziału Langiewicza, doktora medycyny Stanisława Lewenharda” – pisał Borucki**. Wszystko wskazuje na to, że małżeństwo było szczęśliwe. Oboje osiedli na stałe w Paryżu, gdzie wkrótce przyszła na świat aż czwórka ich dzieci. Wkrótce w ich domu pojawiło się zresztą dwoje kolejnych, którymi para postanowiła zaopiekować się po śmierci ich matki, krewnej Stanisława.
Nic nie wskazuje na to, by przez kolejnych dziesięć lat w życiu Henryki pojawiały się poważniejsze kryzysy czy tąpnięcia. Zresztą rola matki i wychowawczyni szóstki dzieci raczej wykluczała poszukiwanie kolejnych awantur – zaś w kwestii wojen, była to akurat dekada od nich wolna. Zmarła więc nie na froncie, lecz w domu, nagle. Prawdopodobnie na atak serca, w 1881 roku. Miała wówczas prawdopodobnie czterdzieści trzy lata, ale nie mamy tej pewności. Życie Henryki Pustowójtówny wciąż czeka na wnikliwego biografa.
Poprzednie sylwetki z cyklu WIELKIE POLKI:
— Irena Sendlerowa - Życie do pomagania
— Danuta Siedzik „Inka” - dziewczyna od „Łupaszki”
— Elżbieta Łokietkówna - Żelazna dama
— Zofia Holszańska - Matka królów
— Elżbieta Zawacka. Między szkołą a spadochronem
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/627206-wielkie-polki-henryka-pustowojtowna