Jestem w tym pięknym – ale z historią dramatem pisanym – kraju po raz drugi. Spotykam się z politykami: ojciec „X” zginął w zamachu, dziadek „Y” zginął w zamachu, brat „Z” zginął w zamachu. Na tym tle polityka w Polsce to bezpieczny zawód.
Na libańskim terytorium funkcjonuje 12 obozów z palestyńskimi uchodźcami. Oficjalnie jest tam 475 tys. ludzi, jednak spis z 2019 r. wykazał liczbę niemal trzykrotnie mniejszą: 175 tys. Reszta? Pracuje często już… za granicą – w Katarze czy Arabii Saudyjskiej. A w obozach rządzą milicje radykalnego muzułmańskiego Hamasu.
W samym Libanie istotną siłą polityczną i społeczną jest ultraislamski Hezbollah. Ta „partia Boga” („partia Allaha”) ma tu własną sieć w zasadzie darmowych szpitali i tanich aptek. Biedota muzułmańska wie, komu ma być wdzięczna. To ludzie właśnie Hezbollahu strzegą międzynarodowego lotniska w Bejrucie, a także opanowali straż graniczną kraju.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/625516-ryszard-czarnecki-zapiski-z-libanu