W Świątyni Opatrzności Bożej zostaną pochowani prezydenci II RP na uchodźstwie – Władysław Raczkiewicz, August Zaleski i Stanisław Ostrowski. Miejscem ich spoczynku będzie Mauzoleum Prezydentów RP. W ponownym pochówku wezmą udział prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki.
CZYTAJ TAKŻE:
Ponowny pochówek prezydentów RP na uchodźstwie
W sobotę ok. godz. 13 na warszawskim lotnisku wojskowym wyląduje rządowy samolot ze szczątkami prezydentów RP Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisław Ostrowskiego. Na płycie lotniska trumny zostaną przywitane przez Pułk Reprezentacyjny Wojska Polskiego, przedstawiciele władz i duchowieństwa.
O godz. 14 kondukt żałobny wyruszy do Świątyni Opatrzności Bożej na Wilanowie. Godzinę później rozpocznie się msza święta żałobna, której będzie przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Homilię wygłosi metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz. Po zakończeniu mszy głos zabiorą prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
O godz. 16.45 w Mauzoleum Prezydentów RP nastąpi złożenie trumien do sarkofagów, poprzedzone salwą honorową. Będą też biły dzwony kościołów całej metropolii warszawskiej.
Wystawa przygotowana przez IPN
Tuż po zakończeniu uroczystości pogrzebowych dla zwiedzających zostanie otwarta Izba Pamięci prezentująca dorobek kontynuatorów II RP na uchodźstwie. Ekspozycja została przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej.
Izba pamięci służy przypomnieniu postaci prezydentów RP na uchodźstwie, czasów, w których przyszło im działać oraz wyzwań, jakim usiłowali sprostać
— powiedziała podczas wtorkowej konferencji prasowej w Centrum Opatrzności Bożej Elżbieta Duda, zastępca dyrektora Biura Edukacji Narodowej w IPN.
W gablotach przedstawiających postaci prezydentów na uchodźstwie będzie można zobaczyć oryginalne fotografie i dokumenty z okresu pełnienia funkcji głowy państwa, a także z okresu ich wcześniejszej działalności. Wśród prezentowanych artefaktów znajdą się m.in. pamiątki związane z ostatnim prezydentem II RP Ignacym Mościckim, paszport i legitymacja oficera służby zdrowia z 1944 r. Stanisława Ostrowskiego, pieczęć prezydenta Kazimierza Sabbata oraz ryngraf ofiarowany 4 września 2004 r. Ryszardowi Kaczorowskiemu z okazji 85. rocznicy urodzin. Szczególne miejsce zajmie kopia proporca prezydenckiego, który powiewał nad Zamkiem Królewskim od 1926 do 1939 r., a we wrześniu 1939 r. został ewakuowany wraz z władzami RP. Na multimedialnym ekranie prezentowany będzie film poświęcony wszystkim prezydentom na uchodźstwie.
Urząd prezydentów RP w latach 1939-90 sprawowali kolejno: Władysław Raczkiewicz, August Zaleski, Stanisław Ostrowski, Edward Raczyński, Kazimierz Sabbat i Ryszard Kaczorowski. Do Polski zostaną sprowadzone szczątki trzech pierwszych prezydentów, którzy spoczywali dotychczas na Cmentarzu Lotników Polskich w Newark w Wielkiej Brytanii. Do 1993 r. na cmentarzu w Newark spoczywał również premier Władysław Sikorski. Spoczną w nowo powstałym Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie w Świątyni Opatrzności Bożej.
W Mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie zostanie również pochowany Ryszard Kaczorowski z małżonką, którzy dziś spoczywają w Panteonie Wielkich Polaków w Świątyni Opatrzności Bożej. W Mauzoleum znajdą się również dwa cenotafy, symbolicznie upamiętniające prezydentów Edwarda Raczyńskiego, zmarłego w 1993 r. i pochowanego w rodzinnym majątku w Rogalinie, oraz Kazimierza Sabbata, który zgodnie z wolą rodziny, spoczywa na cmentarzu Gunnersbury w Londynie.
„Pół wieku Polski poza Polską”
Uroczystości w Świątyni Opatrzności Bożej są zwieńczeniem pożegnania prezydentów spoczywających w brytyjskim Newark, które odbyły się 6 listopada. Na tamtejszym cmentarzu, największej nekropolii polskich lotników, w Wielkiej Brytanii, spoczywało trzech pierwszych prezydentów RP na uchodźstwie. 3 listopada zostali ekshumowani, ale na cmentarzu w Newark pozostaną ich symboliczne mogiły.
Jak podkreślił we wtorek Wojciech Labuda, pełnomocnik prezesa Rady Ministrów ds. ochrony miejsc pamięci, pogrzeb w Świątyni Opatrzności Bożej będzie także zwieńczeniem obchodów stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości.
Wieńczymy je pochówkiem trzech prezydentów na uchodźstwie. Stulecie niepodległości to pół wieku Polski poza Polską, Polski na uchodźstwie i dzisiaj prezydenci tej Polski wracają do kraju
— podkreślił.
6 listopada w kościele parafialnym Newark p.w. św. Marii Magdaleny odbyła się msza święta za zmarłych prezydentów II RP. Podczas oficjalnego pożegnania w ratuszu Newark burmistrz Newark-on-Trent otrzymał odznaczenie Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej przyznane przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego za opiekę nad miejscami
Jak podkreśla organizująca te uroczystości Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, sprowadzenie do Polski szczątków Prezydentów RP na uchodźstwie wieńczy obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Rząd RP na uchodźstwie
Rząd RP na uchodźstwie był legalnym kontynuatorem systemu rządów II RP. Na mocy konstytucji z 1935 r. prezydent Ignacy Mościcki, po internowaniu w Rumunii, przekazał swój urząd najpierw Bolesławowi Wieniawie-Długoszowskiemu, a po jego zrzeczeniu się - wskutek sprzeciwu rządów Francji Wielkiej Brytanii oraz gen. Władysława Sikorskiego - Władysławowi Raczkiewiczowi, który został zaprzysiężony 30 września 1939 r. Swoje kompetencje ograniczył na mocy tzw. „umowy paryskiej” z premierem Władysławem Sikorskim. W czerwcu 1940 r., po klęsce Francji rząd przeniósł swą siedzibę z Angers do Londynu. Do lipca 1945 r. rząd RP na uchodźstwie dysponował niemal pełnym uznaniem Narodów Zjednoczonych, poza Związkiem Sowieckiem, który zerwał stosunki z RP w 1943 r.
Swój urząd Raczkiewicz pełnił do śmierci w 1947 r. Na mocy jego decyzji urząd przejął August Zaleski, były minister spraw zagranicznych. Po siedmiu latach kadencja Zaleskiego została przedłużona na czas nieokreślony. Część emigracyjnych polityków, w tym gen. Władysław Anders i gen. Bór-Komorowski, wypowiedziała mu posłuszeństwo. Na fali protestów powstała w 1954 r. Rada Trzech (w składzie: Anders, Tomasz Arciszewski, a po jego śmierci gen. Tadeusz Bór-Komorowski oraz Edward Raczyński). Sprzecznie z konstytucją Zaleski zasiadał na fotelu prezydenckim przez 25 lat. Sprawa rozwiązała się dopiero po jego śmierci w 1972 r., kiedy uznano wyznaczonego przez niego następcę – Stanisława Ostrowskiego.
Zgodnie ze swoją wcześniejszą zapowiedzią, 8 kwietnia 1979, po upływie siedmioletniej kadencji, przekazał urząd prezydenta RP następcy, Edwardowi Raczyńskiemu. W wieku 88 lat, objął urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Tę funkcję pełnił do 1986 r., cały czas spotykając się w Londynie z przybywającymi z kraju opozycjonistami. Edward Raczyński zmarł 30 lipca 1993 r. w Londynie.
8 kwietnia 1986 r. prezydentem został zaprzysiężony Kazimierz Sabbat. W swoim pierwszym przemówieniu podkreślił, że jego celem jest zachowanie ciągłości prawnej suwerennej Rzeczypospolitej w oparciu o konstytucję z 1935 r. i obowiązek głoszenia pełnego programu niepodległościowego. W obliczu przemian roku 1989 r. wydawało się, że będzie ostatnim prezydentem na uchodźstwie. Zmarł 19 lipca 1989 r., w dniu w którym w Warszawie prezydentem PRL, wybrano Wojciecha Jaruzelskiego. Jeszcze tego samego dnia zaprzysiężony został Ryszard Kaczorowski, działacz harcerstwa na emigracji.
Stanowisko to piastował zaledwie półtora roku. 22 grudnia 1990 r. podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie w towarzystwie delegata rządu na uchodźstwie na Niemcy Wincentego Broniwój-Orlińskiego Kaczorowski przekazał insygnia władzy, w tym m.in. Orderu Orła Białego, pierwszemu wybranemu w wolnych wyborach prezydentowi Lechowi Wałęsie.
Decyzja o przekazaniu insygniów prezydenckich Wałęsie była bardzo kontrowersyjna. Środowiska emigracyjne z nieufnością podchodziły do ustaleń Okrągłego Stołu. Kaczorowski wyjechał z Londynu do sanktuarium we francuskim Lourdes i tam podjął decyzję o podróży do Warszawy. W kolejnych latach był symbolem ciągłości polskiej państwowości. W Świątyni Opatrzności Bożej spoczął jako „ostatni prezydent II RP”.
Zamiar sprowadzenia do Polski szczątków trzech prezydentów II RP na uchodźstwie zapowiedział 30 października premier Mateusz Morawiecki. „Uroczysty pochówek w Świątyni Opatrzności Bożej będzie symbolicznym zamknięciem ich przymusowej emigracji” – powiedział premier Mateusz Morawiecki w swoim podcaście. Prezydentów na uchodźstwie określił jako „depozytariuszy polskiej suwerenności, którzy nieśli nadzieję Polakom rozsianym po całym świecie, ale też rodakom, którzy na różne sposoby przeciwstawiali się komunizmowi w kraju”. Podkreślił, że ich celem było zapewnienie ciągłości niezawisłej polskiej państwowości.
Inicjatywa pochowania szczątków prezydentów II RP w Świątyni Opatrzności Bożej jest realizowana przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” we współpracy z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, Instytutem Pamięci Narodowej, Centrum Opatrzności Bożej, Ministerstwem Obrony Narodowej, Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz Biurem Programu „Niepodległa”.
Prof. Wierzbicki: Pochodzili z pokolenia, które walczyło o niepodległą Polskę
Trzej prezydenci RP na uchodźstwie pochodzili z pokolenia, które w czasie swej młodości walczyło o niepodległą Polskę, a następnie, w okresie międzywojennym, budowało niepodległy kraj – mówi PAP historyk prof. Marek Wierzbicki z Delegatury IPN w Radomiu.
Polska Agencja Prasowa: Władysław Raczkiewicz był prezydentem w momencie, w którym stało się jasne, że rząd RP nie wróci do wyzwolonej Polski, ponieważ kraj znalazł się pod okupacją sowiecką. Jak widział swoją dalszą misję i trwanie rządu pozbawionego własnego państwa?
Prof. Marek Wierzbicki: Zakończenie II wojny światowej i podjęcie przez Wielką Trójkę decyzji o znalezieniu się Polski w sowieckiej strefie wpływów spowodowało przyjęcie przez władze RP na uchodźstwie decyzji o pozostaniu na emigracji. Uznano, że nie ma możliwości prowadzenia działalności niepodległościowej w kraju i należy tworzyć państwo polskie na wygnaniu.
Polskie elity odtworzyły tam wiele instytucji państwa polskiego, m.in. rząd, parlament. Polskę poza jej granicami miało budować także około pół miliona Polaków, którzy zdecydowali się nie wracać do kraju rządzonego przez komunistów i stworzyć naród na wygnaniu. W pewnym sensie była to II Rzeczpospolita – ocalona i przeniesiona w inne realia polityczne i geograficzne. Pamiętajmy, że oprócz instytucji państwowych powstawały setki różnego rodzaju organizacji społecznych, kulturalnych i politycznych, które miały polski charakter. To niesamowity przykład kontynuacji myśli niepodległościowej i funkcjonowania naszego państwa.
W cieniu swojego poprzednika, który pełnił tę funkcję od września 1939 r., jest jego bezpośredni następca August Zaleski. W okresie jego prezydentury pojawiło się w łonie polskiej emigracji wiele podziałów i konfliktów rzutujących na pozycję prezydenta i rządu. Jakie były przyczyny tego spadku znaczenia Polski na uchodźstwie?
August Zaleski zapisał się w pamięci polskiej emigracji jako prezydent, za którego rządów doszło do głębokiego rozłamu w środowisku polskich uchodźców politycznych. Tuż przed śmiercią w 1947 r. prezydent Raczkiewicz dokonał zmiany swojej decyzji. Pierwotnie jego następcą miał zostać premier rządu RP Tomasz Arciszewski z PPS, ale ostatecznie wskazał na byłego ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego. Było to pogwałcenie umów między głównymi siłami politycznymi. Decyzja ta spowodowała głęboki podział wśród polskich emigrantów, którzy chcieli kontynuowania misji podtrzymywania instytucji II RP poza granicami kraju.
Wydawało się, że w 1954 r. dwa skonfliktowane nurty polskiej emigracji osiągną konsens w tej sprawie i zakończą spór niszczący spójność i autorytet państwa na wygnaniu. Głównym negocjatorem porozumienia pomiędzy Zaleskim a jego przeciwnikami był gen. Kazimierz Sosnkowski. Prezydent stwierdził, że zaakceptuje porozumienie o ustąpieniu z urzędu i przekazaniu funkcji prezydenta Sosnkowskiemu. Wkrótce po podpisaniu takiej ugody ogłosił jednak wycofanie się z zapisów Aktu Zjednoczenia Narodowego, a ta decyzja pogłębiła podziały. Wokół „obozu zamkowego” z prezydentem Zaleskim na czele pozostała mniejszość uchodźstwa. Większym autorytetem cieszyła się Rada Trzech pod przewodnictwem gen. Władysława Andersa, Tomasza Arciszewskiego i Edwarda Raczyńskiego. Dopiero po śmierci prezydenta Zaleskiego w 1972 r. możliwe było pojednanie, ale konflikt ten okazał się niszczący dla polskiej emigracji. Zaleski zdecydował się na przedłużanie swojej kadencji. Pełnił ten urząd 25 lat. Uzasadniał, że to rozwiązanie najlepsze dla polskiej racji stanu i że w poczuciu odpowiedzialności za państwo nie może złożyć swojego urzędu.
Jego następca – Stanisław Ostrowski – został zaprzysiężony w 1972 r., gdy odchodziło pokolenie symbolizowane m.in. przez zmarłego dwa lata wcześniej gen. Andersa. Jaka w tych warunkach była pozycja nowego prezydenta?
Pierwsza połowa lat siedemdziesiątych to okres pogłębiającego się kryzysu polskiej emigracji. Po obchodach Milenium w 1966 r. wzmacniały się podziały wśród polskiego uchodźstwa. Zmniejszało się poparcie młodego pokolenia, które dorastało w Wielkiej Brytanii i innych krajach świata, asymilując się coraz mocniej ze społeczeństwami krajów osiedlenia. Stanisław Ostrowski nie miał więc tak dużego autorytetu wśród polskich emigrantów, jak jego poprzednicy. Jego zasługą było jednak pojednanie skłóconych nurtów, które w 1973 r. nawiązały współpracę, tworząc wspólny rząd. Dzięki temu do końca swojej kadencji prezydent Ostrowski kierował całym obozem niepodległościowym.
Położenie polskiej emigracji zaczęło zmieniać się na lepsze w 1976 r., wraz z powstaniem zorganizowanej opozycji antykomunistycznej w Polsce. Ogromnym impulsem do ożywienia polskiej emigracji był także wybór Karola Wojtyły na tron papieski w 1978 r. i powstanie „Solidarności” w roku 1980. Polska emigracja polityczna stała się rzecznikiem ruchu „Solidarności” poza granicami i przedstawicielem całego narodu walczącego z komunizmem. Wzrosło też zainteresowanie światowej opinii publicznej polską emigracją niepodległościową, która od końca kadencji Ostrowskiego przeżywała swoje odrodzenie.
Najczęściej wspomina się, że zadaniem prezydentów RP na uchodźstwie było przechowanie symboli II Rzeczypospolitej. Rzadziej pamięta się o innych zadaniach, które wykonywali. Jakie inicjatywy podejmowali prezydenci RP na uchodźstwie poza pełnieniem funkcji symbolicznej?
Posiadali autorytet i władzę, zapewnioną przez Konstytucję kwietniową, która – choć w warunkach oderwania od kraju miała ograniczony, a w dużej mierze symboliczny charakter - dawała prezydentom II RP ogromne kompetencje. Pod kontrolą prezydenta działał rząd kierujący różnymi instytucjami polskimi na uchodźstwie. Podporządkowywały mu się także różne instytucje oraz organizacje społeczne, polityczne i kulturalne. Jedną z nich był Skarb Narodowy, który przez swoje struktury w wielu krajach świata zbierał środki na działalność rządu RP. Te składki umożliwiały skromne funkcjonowanie polskich instytucji, a także m.in. szkół czy harcerstwa, ale zapewniały zachowanie samodzielności i niezależności od zagranicznych ośrodków politycznych. Te wszystkie instytucje wychowywały też w duchu patriotycznym i bardzo troszczyły się o zachowanie języka polskiego oraz znajomości polskiej historii. Te działania podtrzymywały polską tożsamość narodową, jak również świadomość niepodległościowej misji wychodźstwa politycznego.
Cechą łączącą pierwszych trzech prezydentów II RP na uchodźstwie jest pełnienie przez nich ważnych funkcji politycznych już w okresie międzywojennym. Jakie jeszcze wspólne rysy łączyły Raczkiewicza, Zaleskiego i Ostrowskiego?
Pochodzili z pokolenia, które w czasie swojej młodości walczyło o niepodległą Polskę, a następnie, w okresie międzywojennym, budowało niepodległy kraj. Odebrali bardzo silne wychowanie patriotyczne i to patriotyzm był ich wspólną cechą. Łączyła ich także świadomość polskiej racji stanu. Rozumieli, jak ważną rolę ma państwo, nawet jeśli funkcjonuje na uchodźstwie. Jego istnienie i przechowywanie insygniów władzy miało kolosalne znaczenie dla zachowania tradycji polskiej suwerenności.
Myślę, że skoncentrowanie na trosce o państwo polskie i jego ciągłości funkcjonowania oraz choćby symbolicznej działalności na uchodźstwie pomagało nadawać kierunek ich działalności politycznej, uświadamiało, że celem nadrzędnym emigracji jest odbudowanie niepodległego państwa polskiego. Odzyskana w 1918 r. niepodległość zadecydowała o losach kolejnych pokoleń Polaków przez cały wiek XX, a emigracja była kontynuatorem niepodległego państwa polskiego – II Rzeczypospolitej i polskiej myśli politycznej, która stawiała istnienie państwowości jako niezbędny warunek przetrwania i rozwoju narodu polskiego.
„Oddanie sprawiedliwości historycznej”
Sprowadzenie do Polski szczątków prezydentów na uchodźstwie to oddanie sprawiedliwości historycznej. To powiedzenie, że te osoby przez pół wieku wbrew wszystkiemu zabiegały o polską niepodległość - podkreślił w sobotę pełnomocnik prezesa Rady Ministrów ds. ochrony miejsc pamięci Wojciech Labuda.
Labuda był pytany w TVP Info o uroczystość ponownego pochówku prezydentów II RP na uchodźstwie Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego, która odbędzie się w sobotę w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Jak przypomniał, inicjatorem sprowadzenia szczątków prezydentów do Polski był premier Mateusz Morawiecki.
Jest to oddanie sprawiedliwości historycznej. To jest powiedzenie, że te osoby, które przez pół wieku wbrew wszystkiemu - wbrew zimnej wojnie, temu, że Polska była pod komunistyczną okupacją – oni przez te pół wieku zabiegali o polską niepodległość na wszystkich polach, na których mogli. Przez pierwsze lata, oczywiście, było to pole militarne podczas II wojny światowej. Potem już bardziej dyplomatyczne. Potem wspieranie polskiej opozycji antykomunistycznej i opiekowanie się polską emigracją
— powiedział.
„To naprawdę byli herosi”
Pełnomocnik prezesa Rady Ministrów ds. ochrony miejsc pamięci zwrócił uwagę, że Polacy potrzebują tych osób „jako wzorów służby Polsce, wzorów patriotyzmu”.
To naprawdę byli herosi. To były osoby nieprzypadkowe. Władysław Raczkiewicz - wielokrotny wojewoda kilku województw II RP, marszałek Senatu, minister spraw wewnętrznych, postać naprawdę wyjątkowa. Prezydent August Zaleski – dyplomata. Prezydent Stanisław Ostrowski – wcześniej, przed wojną prezydent Lwowa, lekarz
— stwierdził.
Według Wojciecha Labudy, proces sprowadzania do kraju szczątków prezydentów był wyzwaniem, które wymagało wielomiesięcznych przygotowań.
Decyzja po stronie politycznej, administracji państwowej zapadła już w zeszłym roku. Natomiast to są przygotowania polegające właśnie na uzyskaniu zgód rodzin, jeśli te rodziny są, bo pamiętajmy, że w przypadku dwóch prezydentów – prezydenta Raczkiewicza i Zaleskiego – tych rodzin akurat nie było. Natomiast jest ten wymiar dyplomatyczny, żeby uzyskać zgody po stronie brytyjskiej. Tutaj wsparcie placówki MSZ, ale też wielomiesięczne przygotowania w Polsce
— zaznaczył.
Dodał, że inicjatywa ta wymagała „współpracy wielu instytucji”.
Finansującym całe przedsięwzięcie jest Kancelaria Premiera RP. Natomiast prezydenci, więc i Kancelaria Prezydenta, aspekty polityki historycznej, czyli np. zbudowanie Izby Pamięci, która powstała w podziemiach Świątyni Opatrzności Bożej tuż obok Mauzoleum Prezydentów – tutaj IPN, gospodarz miejsca, czyli Centrum Bożej Opatrzności – to były instytucje, które należało skoordynować. Całe przedsięwzięcie zaczyna się, oczywiście, od ekshumacji, wydobycia szczątków z istniejących grobów w Newark, potem 6 listopada, w ostatnią niedzielę, żegnaliśmy prezydentów tam na miejscu w Anglii i też dziękowaliśmy polskiej emigracji za to, że opiekowała się tym miejscem, ale też w ogóle za pół wieku trwania na straży niepodległości. Uroczystości tam były z oprawą wojskową, więc MON, Wojsko Polskie były zaangażowane
— wyjaśnił pełnomocnik prezesa Rady Ministrów ds. ochrony miejsc pamięci.
Do Polski powróci także Aleksander Brückner?
Wojciech Labuda poinformował także o planie sprowadzenia do kraju szczątków Aleksandra Brücknera, „wybitnego slawisty, naukowca, który wywodził się z rodziny, która trzy pokolenia wcześniej była rodziną niemiecką, ale spolonizowaną”.
Sam też kilkadziesiąt lat spędził w Berlinie. Tam zakładał katedrę studiów polonoznawczych, więc był osobą, wyjątkiem w tym Berlinie I poł. XX w., która jakoś o Polsce tam świadczyła. W 1939 r. zmarł i, niestety, okazuje się, że cmentarz w Berlinie, na którym jest pochowany, ma zostać do 2027 r. zlikwidowany, więc jesteśmy postawieni pod ścianą
— przyznał.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/621758-prezydenci-rp-na-uchodzstwie-wracaja-do-polski