Odtworzenie losów podarowanego papieżowi przez prezydenta Francji XVIII-wiecznego wydania „Projektu wiecznego pokoju” z polską biblioteczną pieczęcią będzie trudne - stwierdził w rozmowie z PAP wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że egzemplarz pracy Kanta mógł być zagrabiony w czasie wojen. Nie ma bowiem śladów, by Czytelnia Akademicka sprzedawała książki - dodał. Informacje, które zebraliśmy wskazują, że podarowana papieżowi przez Emmanuela Macrona książka z widoczną pieczątką lwowskiej Czytelni Akademickiej opuściła ją już w XIX wieku – powiedział jednak PAP dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich dr Łukasz Kamiński. Jak podkreślił, nie ma podstaw do tego, by twierdzić, że książka pochodzi z rabunku wojennego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Kontrowersje wokół podarunku Macrona. Będzie reakcja polskiej strony? MSZ „bada sprawę prezentu”
Prezydent Francji Emmanuel Macron spotkał się w poniedziałek z papieżem Franciszkiem. Podczas audiencji Macron wręczył papieżowi pierwsze francuskie wydanie rozprawy filozoficznej Immanuela Kanta „Projekt wiecznego pokoju” z 1796 roku. Sprawa ta wywołała duże zainteresowanie z uwagi na widoczną na stronie tytułowej egzemplarza pieczęć Czytelni Akademickiej – lwowskiej organizacji studenckiej działającej w latach 1867 - 1939. W sieci pojawiły się m.in. komentarze, że pozycja mogła zostać zrabowana w czasie II wojny światowej.
Prezent Macrona dla papieża. Ekspert z OSW komentuje
Bez czasochłonnych badań nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak ta konkretna książka trafiła do Francji. Jednak część lwowskich księgozbiorów została rozgrabiona w czasie dwóch wojen światowych
— powiedział PAP wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk, który jest także współautorem raportu „Zagrożone dziedzictwo. Polskie dobra kultury na Ukrainie i Białorusi”.
Zwrócił też uwagę, że książka mogła trafić na zachód Europy zarówno podczas I wojny światowej, gdy ówczesna Galicja poniosła ogromne straty, jeśli chodzi o dobra kultury, jak i w trakcie II wojny światowej.
Podczas niemieckiej okupacji Lwowa, czyli do lipca 1944 roku, prowadzono zarówno zorganizowane grabieże księgozbiorów, jak i indywidualne „polowania na pamiątki”. W okupacyjnej rzeczywistości bywało tak, że niemiecki żołnierz wchodził do dowolnej biblioteki, czy antykwariatu i zabierał, co chciał
— wyjaśnił Konończuk.
Mało prawdopodobne jest natomiast, jego zdaniem, by był to dublet sprzedany z bibliotecznych zbiorów Czytelni Akademickiej. Zwłaszcza, że nie chodziło o duży uniwersytecki księgozbiór, a o bibliotekę stowarzyszenia.
Publikowane corocznie sprawozdania Czytelni Akademickiej we Lwowie pokazują, że organizacja dbała o swój księgozbiór, systematycznie go powiększała, w tym także o cenne pozycje sprzed dwóch wieków. Nie znalazłem natomiast śladu, by jakieś swoje pozycje sprzedawała
— powiedział wicedyrektor OSW.
Ten egzemplarz Kanta nie jest bardzo rzadki ani cenny, ale trzeba pamiętać, że chodzi jednak o książkę wydaną w końcu XVIII wieku
— podkreślił Konończuk.
Niezręczność francuskiej dyplomacji
W jego opinii ten prezent dla papieża Franciszka to niezręczność ze strony dyplomacji francuskiej i jest dowodem na to, jak niewiele Francuzi wiedzą o historii naszej części Europy.
Z pewnością, gdyby osoba odpowiedzialna za ten prezent wiedziała, jakie będą jego konsekwencje, poszukałaby innego egzemplarza
— dodał.
Dyr. Ossolineum ma inne zdanie?
W rozmowie z PAP dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich dr Łukasz Kamiński zwrócił uwagę, że książka ta była już wcześniej oferowana przez jeden z francuskich antykwariatów.
W swoim katalogu aukcyjnym opisali jej proweniencję wskazując, że oprócz pieczęci Czytelni Akademickiej, książka na trzeciej stronie okładki posiada także nalepkę podającą nazwisko francuskiego księgarza Luciena Bodina, a wiemy, że ten księgarz funkcjonował na przełomie XIX i XX wieku
— wyjaśnił.
Wskazał, że informacja ta jest spójna z tym, że w tym samym czasie, czyli pod koniec XIX wieku towarzystwo, które prowadziło Czytelnię Akademicką przekazywało książki również do Ossolineum.
My również mamy w swoich zbiorach książki z taką samą pieczątką i ich sygnatury wskazują, że jest to ten sam czas. Towarzystwo po prostu pozbywało się części książek, które być może nie były w zainteresowaniu studentów, prawdopodobnie część z nich mogło sprzedać po to, żeby kupić jakieś nowsze pozycje
— mówił dyrektor podkreślając, że jest zasadniczo pewne, że książka ta nie pochodzi z rabunku wojennego.
Oczywiście ten księgozbiór był skonfiskowany przez sowietów w 1939 roku, ale ta książka musiała opuścić go przed końcem XIX wieku. Antykwariat, którzy sprzedał książkę kancelarii prezydenta Francji deklaruje, że ma pełną proweniencję, czyli jest w stanie powiedzieć, gdzie książka była między 1900 rokiem a dniem dzisiejszym. My na razie możemy tylko spekulować, że albo została sprzedana np. do któregoś z antykwariatów we Lwowie, co jest bardzo prawdopodobne, i wówczas trafiła do Francji, albo mogła być podarowana innej instytucji, która ją później sprzedała
— tłumaczył dr Kamiński.
Dodał, że teoretycznie ktoś mógł też ten egzemplarz ukraść, ale musiałby to zrobić w XIX wieku i wówczas przewieźć go do Francji.
Są to jednak tylko spekulacje i dopóki antykwariat nie przedstawi pełnej historii książki, nie będziemy tego wiedzieli
— zaznaczył.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/619624-czy-ksiazka-podarowana-papiezowi-pochodzi-z-rabunku